Debata Radia Gdańsk w ramach akcji medialnej „#Pamięć. Solidarność Walcząca Oddział Trójmiasto”

(Fot. Radio Gdańsk/Roman Jocher)

W ramach cyklu #Pamięć i jednocześnie z okazji jubileuszu 40-lecia Solidarności Walczącej w Studiu Koncertowym Radia Gdańsk im. Janusza Hajduna zorganizowaliśmy debatę z udziałem dyrektora Oddziału IPN w Gdańsku dr. Pawła Warota, dyrektora Instytutu Dziedzictwa Solidarności dr. Mateusza Smolany oraz prezesa Radia Gdańsk dr. Adama Chmieleckiego.

Odtwórz wideo

Debata poświęcona została znaczeniu antykomunistycznego przesłania Solidarności Walczącej w latach 80., ale także jego aktualności dzisiaj, po upływie 40 lat.

Przypomnijmy, że to włąśnie w roku 2022 przypadają jubileuszowe obchody 40. rocznicy powstania Solidarności Walczącej, konspiracyjnej organizacji założonej przez śp. Kornela Morawieckiego we Wrocławiu, a posiadającej bardzo silne konspiracyjne struktury w Trójmieście. Radio Gdańsk włączyło się się w obchody, aby medialnie nagłośnić oraz popularyzować postaci twórców i uczestników oraz program i działalność Solidarności Walczącej na terenie Trójmiasta i Pomorza.

Prowadzący debatę Andrzej Urbański na wstępie przypomniał, że na naszej stronie internetowej >>> Radia Gdańsk <<< można zapoznać się z cyklem audycji, które przygotowaliśmy z okazji jubileuszu.

HISTORIA SOLIDARNOŚCI WALCZĄCEJ

– Szerszy kontekst i dłuższa perspektywa są bardzo ważne, zarówno wtedy, gdy patrzymy na samą historię Solidarności Walczącej, jak i kiedy mówimy o narracji, sposobie opowieści o tej organizacji, a także o tym sposobie opowieści, który zastosowało Radio Gdańsk w ramach szerszego projektu edukacyjnego, kulturalnego, tożsamościowego #Pamięć, który trwa już od 2020 roku. Bo chyba rzeczywiście całościowo, w perspektywie związków przyczynowo-skutkowych, trzeba patrzeć na historię „Solidarności” i historię w ogóle. Tak jak powiedziałem, są to ciągi przyczynowo-skutkowe i trzeba o tym w ten sposób opowiadać; po pierwsze, aby oddać prawdę historyczną, a po drugie, żeby edukować młode pokolenie właśnie w kontekście patrzenia na konsekwencje swoich działań. Jeśli patrzymy na historię Solidarności Walczącej, to rzeczywiście można powiedzieć, że jest to organizacja, która „wypączkowała” z „Solidarności”, z tego wielkiego masowego ruchu społecznego i związku zawodowego. Oczywiście były to organizacje, które trochę się różniły; nawet nie trochę: różniły się strukturą organizacyjną, a z tego wynikały też inne sposoby działania, inne stosowane narzędzia, ale tak naprawdę to były te same wartości: solidaryzm społeczny, solidaryzm narodowy, niezgoda na „komunę” rozumianą zarówno jako ideologia komunistyczna, jak i jako reżim, który rządził Polską i który tą ideologią i sowieckimi bagnetami się podpierał. Ale kiedy mówimy o Solidarności Walczącej, odniesienia członków tej organizacji sięgały głębiej, w głąb historii Polski. Przecież sama nazwa Solidarność Walcząca czy graficzny symbol tej organizacji, słynna kotwica, to wprost odniesienia do Polski Walczącej, Polskiego Państwa Podziemnego w czasie II wojny światowej. To właśnie pokazuje ciągłość polskiej historii, w której uniwersalne wartości i walka o nie przewijają się cały czas – mówił dr Adam Chmielecki, prezes Radia Gdańsk.

ODWOŁANIE DO ETOSU PAŃSTWA PODZIEMNEGO

– Myślę, że takie podobieństwa pomiędzy Solidarnością Walczącą a Polskim Państwem Podziemnym nasuwają się same. Działalność w podziemiu, działalność skierowana na wydawanie pism podziemnych to jest ten element naszej historii, że mieliśmy do czego się odwoływać w roku 1982. To są te podobieństwa, ale nie możemy zapominać, że były to tak naprawdę dwa różne byty, dwie różne organizacje działające w różnym okresie i zrzeszające różną liczbę osób działających. Nie możemy też zapominać, że Polskie Państwo Podziemne to była struktura pełna, która posiadała poparcie narodu polskiego, która posiadała „ministerstwa”, posiadała biuro, które zajmowało się przyszłymi planami odbudowy Polski. To było coś bardziej pełnego, podlegającego pod polski rząd na uchodźstwie, coś co miało struktury cywilne i wojskowe. Solidarność Walcząca to coś innego, coś co funkcjonowało w innym momencie historycznym, w innych warunkach. Ale też coś, co miało tę możliwość odwołania się do pięknego etosu Polskiego Państwa Podziemnego – mówił dr Paweł Warot, dyrektor gdańskiego oddziału IPN.

„TO BYŁO COŚ FENOMENALNEGO”

– Zwróciłbym uwagę na coś zupełnie innego. Cofnąłbym się jakieś 15-16 miesięcy do strajku w Stoczni Gdańskiej. Do podpisywania porozumień sierpniowych. Do pierwszego postulatu o tworzeniu niezależnych związków od władzy. 17 września zaczęły się tworzyć struktury ogólnopolskie związku, branżowe, regionalne, zakładowe, zaczęło powstawać społeczeństwo obywatelskie – pewna nić porozumienia ogólnospołecznego tych ludzi, którzy chcieli działać. Wtedy zaczęło powstawać coś fenomenalnego. Zaczęły się tworzyć struktury, takie jak Solidarność, który stał się wielką opozycją instytucjonalną. Były to też wielkie reformy. To co się wydarzyło przez te 15-16 miesięcy wolności, to były fundamenty, które pozwalały przetrwać w warunkach stanu wojennego. Stan wojenny uderzył w solidarność, rozbił ją, ale jej nie zniszczył. Przez te relacje, które powstawały wtedy podczas karnawału solidarności, to działanie w strukturach podziemnych mogło się udać. To jest bardzo ważne jeżeli chodzi o sam początek – wyjaśniał dr Mateusz Smolana, dyrektor Instytutu Dziedzictwa Solidarności.

WZRUSZAJĄCE SŁOWA PRZYSIĘGI

– Osoby wstępujące do organizacji składały przysięgę, wszystko to odbywało się mimo konspiracyjnych warunków w uroczysty sposób. Solidarność Walcząca była w zasadzie chyba jedyną organizacją podziemną, stosującą przysięgę, choć nie była ona obowiązkowa. Odniesienie do słów tej przysięgi jest bardzo istotne i wyjaśnia, o co tak naprawdę chodziło członkom organizacji. Te słowa to: „Wobec Boga i Ojczyzny przysięgam walczyć o wolną i niepodległą Rzeczpospolitą Solidarną. Poświęcać swe siły, czas, a jeśli zajdzie potrzeba swe życie dla zbudowania takiej Polski. Przysięgam walczyć o solidarność między ludźmi i narodami. Przysięgam rozwijać idee naszego ruchu, nie zdradzić go i sumiennie spełniać powierzone mi w nim zadania”. Taką przysięgę składali członkowie Solidarności Walczącej – przypomniał prowadzący debatę Andrzej Urbański.

– Polskie Państwo Podziemne to fenomen w historii świata, a w przypadku Solidarności Walczącej odniesienia bardziej symboliczne, pokazanie pewnego kierunku, w którym zmierzamy, czyli wskazanie najważniejszego celu: niepodległości Polski. Organizacja Solidarności Walczącej była organizacją kadrową, konspiracyjną, nie była ruchem masowym, co stanowiło zarówno jej siłę, jak i słabość. Oczywiście były też związki z „Solidarnością”, bo ludzie Solidarności Walczącej byli też ludźmi „Solidarności”. Pierwszy pomorski przykład z brzegu to Andrzej Kołodziej, dla mnie fenomen, postać ciągle nieodkryta w historii Polski; najpierw bohater Wolnych Związków Zawodowych Wybrzeża, później Sierpnia ‘80, jak wiemy, lider strajków w Stoczni imienia Komuny Paryskiej, potem w MKS-ie w Stoczni Gdańskiej. A później bohater Solidarności Walczącej; lider na Pomorzu, a później, po aresztowaniu, można powiedzieć, że lider ogólnopolski w drugiej połowie lat 80. – wskazywał dr Adam Chmielecki.

ZMIANA METODY WALKI

– Porozmawiajmy może teraz o koncepcji walki członków Solidarności Walczącej. Czy ona byłą słuszna? – dopytywał Andrzej Urbański.

– Członkowie Solidarności Walczącej w połowie 1982 roku, widząc całą zgrozę stanu wojennego, to, w jaki sposób władza rozprawiła się ze związkiem, doszli do wniosku, że trzeba zmienić metody walki. To nie był oczywiście związek zawodowy tylko organizacja, która wybierała inne metody walki, inne metody dojścia do pełnej niepodległości. Dzisiaj możemy się oczywiście zastanawiać, czy one były słuszne. Ale oni widząc to, w jaki sposób władze komunistyczne traktują robotników, Polaków, przywódcy Solidarności Walczącej uznali, że trzeba użyć bardziej ostrych metod, bo inaczej będziemy tracili kolejny cenny czas. W 1981 roku Polacy czuli, że coś się zmienia, że mają wpływ na własne państwo i nagle ten wpływ został utracony. Myślę, że członkowie Solidarności Walczącej poczuli ten smak wolności, że ona może być blisko tylko wymaga pełnego zaangażowania, pełnego zdecydowania, walki – dodał dr Paweł Warot.

WALCZYLI GŁÓWNIE SŁOWEM

– To, że mówi się Solidarności Walczącej jako o ludziach niebezpiecznych to przede wszystkim sprawa propagandy służby bezpieczeństwa, milicji, resortów siłowych i aparatu prasowego, medialnego okresu komunizmu. To jest nieprawda. Solą w oku była „Solidarność” jako taka, zwłaszcza tak wyrazista Solidarność Walcząca, która postulowała drogę do niepodległości, do obalenia komunizmu. Zresztą Kornel Morawiecki wielokrotnie mówił, żeby walczyć różnymi dostępnymi sposobami. Oczywiście nie miał na myśli aktów terroru. Tak na dobrą sprawę Solidarność i całe podziemie walczyli przede wszystkim słowem, poprzez druk, poprzez poligrafię, łamiąc monopol informacji. Tam były przede wszystkim ich poglądy prezentowane w sposób jednoznaczny i one były tępione przez komunistów – wyjaśniał dr Mateusz Smolana.

Akcja medialna „#Pamięć. Solidarność Walcząca Oddział Trójmiasto” Radia Gdańsk objęta jest Patronatem Honorowym Prezesa Rady Ministrów Mateusza Morawieckiego, współorganizatorami są Instytut Pamięci Narodowej Oddział Gdańsk oraz Instytut Dziedzictwa Solidarności. Zaangażowanie Instytutu Dziedzictwa Solidarność w tej projekt było możliwe dzięki wsparciu finansowemu Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Partnerem akcji jest Totalizator Sportowy, właściciel marki Lotto. Patronat medialny objęły „Tygodnik Solidarność” i „Magazyn Solidarność”.

POSŁUCHAJ CAŁEJ DEBATY:

mm/MarWer/jk/raf

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj