Rosjanie i Białorusini chcą uciec przed udziałem w wojnie. Metodą jest polska wiza pracownicza

(fot. Radio Gdańsk/Sebastian Kwiatkowski)

Aż o 700% w ciągu dwóch tygodni wzrosła liczba Rosjan, którzy szukają pracy w Polsce. Zatrudnienia intensywnie szukają też Białorusini. Wcześniej zainteresowanie polskim rynkiem pracy było znikome, zwłaszcza wśród obywateli Federacji Rosyjskiej. Nikt nie ukrywa, że praca na terenie Unii Europejskiej to sposób na wyjazd z kraju i ucieczkę przed wojskiem.

Rosjanie, głównie z powodu odległości, nigdy nie wykazywali większego zainteresowania pracą w Polsce. W przypadku Białorusi, która graniczy bezpośrednio z Polską, sytuacja od zawsze była inna. Nigdy jednak nie było tylu zapytań o pracę, jak ma to miejsce obecnie. Pierwsze oznaki wzmożonej aktywności Rosjan pojawiły się po tym, jak ogłoszono w tym kraju mobilizację wojskową.

– Po tygodniu niespotykanego jak dotąd zainteresowania Rosjan pracą w Polsce, po 130 zapytaniach od obywateli rosyjskich przez kilka dni po mobilizacji, obecnie mamy ich już około 300 – mówi Anna Dzhobolda, dyrektor rekrutacji międzynarodowych w agencji pracy Gremi Personal.

– Wcześniej, czyli od 24 lutego br. do ogłoszenia mobilizacji, było to razem około 150 zapytań miesięcznie – relacjonuje.

WZROST O 700 PROCENT

Dane z ostatnich dwóch tygodni pokazują jeszcze wyższy wzrost.

– Mamy wzrost o 700 procent, dziennie to po 40 zgłoszeń, co daje 1200 miesięcznie. Agencje zatrudnienia mogą spodziewać się z tego powodu jesieni ludów, większego napływu osób poszukujących pracy z terenów sąsiadujących z terytorium Rosji. Duża liczba Rosjan ma podwójne obywatelstwo i mogą to teraz masowo wykorzystać – dodaje Anna Dzhobolda. Jak mówi, „to samo dotyczy też Białorusinów”.

BIAŁORUSINI I ROSJANIE W GDAŃSKU

Rzeczywiście, zwiększone zainteresowanie pracą widać wśród obywateli Białorusi również w Gdańskim Urzędzie Pracy, który obsługuje około 60% wszystkich cudzoziemców szukających na Pomorzu pracy.

– Biorąc pod uwagę statystyki, w większości są to obywatele Ukrainy. Drugą grupą, która zwiększyła się w ostatnim czasie, są Białorusini – mówi Sylwia Dymicka-Iwaniuk, kierownik działu zatrudnienia cudzoziemców w Gdańskim Urzędzie Pracy.

Pracodawcy, którzy chcą zatrudnić obcokrajowców, muszą złożyć w urzędzie pracy specjalne oświadczenie o powierzeniu pracy. Po ich ilości widać, jak układają się trendy zatrudnienia w podziale na kraj pochodzenia.

– W porównaniu z zeszłym rokiem wzrosła znacząco ilość oświadczeń dla obywateli Białorusi. Widać, że pracodawcy starają się zastąpić brakujących pracowników z Ukrainy Białorusinami – informuje Sylwia Dymicka-Iwaniuk.

Dane Gdańskiego Urzędu Pracy już od roku pokazują widoczny spadek zatrudnienia w Gdańsku Rosjan. Mobilizacja w Rosji nie wpłynęła na zainteresowanie pracą przez struktury urzędu. Jak mówi kierownik działu zatrudnienia cudzoziemców, od 21 września 2022 roku, czyli od dnia ogłoszenia mobilizacji w Federacji Rosyjskiej, Gdański Urząd Pracy zewidencjonował „jedynie 30 oświadczeń o powierzeniu pracy obywatelom Rosji”.

PRACA = BILET NA WOLNOŚĆ

Rosjanie i Białorusini, którzy szukają jakiejkolwiek możliwości wyjazdu ze swoich krajów, nawet nie próbują ukrywać, że planują „zaczepić się na pracę” w celu zdobycia dokumentów i wizy pracowniczej. Wjazd na wizę turystyczną – przynajmniej dla obywateli Rosji – jest obecnie niemożliwy. Drogi lądowe do Polski i UE są zasadniczo odcięte dla Rosjan, więc wielu z nich chce spróbować dostać się do krajów Unii Europejskiej drogą tranzytową – lecąc przez Turcję, Serbię, Zjednoczone Emiraty Arabskie, Armenię czy nawet Katar.

Nie wszyscy chętni mogą sobie jednak pozwolić na to finansowo. Ceny biletów na tych trasach znacząco wzrosły, sięgając czasem abstrakcyjnych kwot, porównywalnych do kupna dobrej klasy używanego samochodu.

Według specjalistów rynku pracy powody, dla których obywatele Rosji decydują się na wyjazd, są powszechnie znane. Białorusini najwyraźniej nie wierzą w to, że ich kraj nie będzie brał aktywnego udziału w wojnie na Ukrainie. Obawiają się, że mobilizacja w niedalekiej przyszłości będzie dotyczyła również ich i że wojna zacznie się także na granicy białorusko-ukraińskiej.

Bartosz Stracewski/aKa

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj