Gdańska bizneswoman Justyna Dziedzic-Wińska została jedną z twarzy ogólnopolskiego projektu „To tylko płeć”, w którym wzięło udział dziewięć kobiet z całej Polski. Projekt ma na celu zwrócenie uwagi na nierówności w sposobie traktowania mężczyzn i kobiet w pracy.
Celem kampanii jest zaakcentowanie, że na ocenę pracowników, klientów czy kontrahentów powinny wpływać wyłącznie kompetencje zawodowe, a te nie mają płci. Jej bohaterki wspominają, jak poradziły sobie z doświadczeniem nierówności i stereotypami dotyczącymi kobiecości. W ich gronie znalazła się Justyna Dziedzic-Wińska z Gdańska, która zawodowo prowadzi własną firmę, a prywatnie jest szczęśliwą żoną i mamą. W przeszłości uprawiała łucznictwo sportowe, była zawodniczką kadry narodowej. Działa w branży sprzętu medycznego – wprowadza na polski rynek innowacyjny sprzęt zabiegowy dla neurochirurgów, chirurgów naczyniowych, radiologów interwencyjnych i neuroradiologów.
Pani Justyna rozpoczęła ponad 15-letnią współpracę z globalnymi firmami zajmującymi się sprzedażą sprzętu do zabiegów chirurgicznych w wieku 27 lat. Często zmieniała miejsce pracy, ponieważ blokowano jej możliwości rozwoju i awansu. Jak wspomina, przełożeni podkreślali, że jej zadaniem jest dbanie o odbiór firmy i kontakty z klientami, a także… ładny wygląd. Jej wiedza i umiejętności schodziły na dalszy plan.
– W korporacji podział ról i zadań na kobiece i męskie był bardzo wyraźny, miałam wielkie trudności z „przebiciem się ” z moimi umiejętnościami. W ostatniej firmie, gdzie zarządzałam wszystkimi oddziałami w Polsce, otrzymałam jednoznaczną informację, że jako kobieta nie mogę awansować jeszcze wyżej, bo „góra” akceptuje tylko „męski rodzaj myślenia” – opowiada.
PRACA „NA SWOIM”
Szala goryczy się przelała – pani Justyna zdecydowała się założyć własną firmę, którą prowadzi już ponad sześć lat. Jak podkreśla, codzienną motywację do działania daje jej chęć zdobywania nowej wiedzy. Ze względu na specyfikę branży pracuje głównie z mężczyznami, ale podkreśla, że „na swoim” nie odczuwa już odmiennego traktowania ze względu na płeć.
– W typowo męskich klimatach czuję się lepiej niż w tradycyjnym wydaniu kobiecym, wymagającym zaprezentowania się i pokazania; bliżej mi do operacyjnego, zadaniowego, matematycznego działania. Podejrzewam, że wiele kobiet może odczuwać to podobnie, ale nie zdają sobie z tego sprawy. Cieszy mnie też możliwość rozwoju. Już na etapie zakładania firmy wiedziałam, że nie wrócę do korporacyjnego świata, nawet jeżeli nowa praca okaże się trudniejsza, mniej satysfakcjonująca finansowo albo wymagająca większych nakładów czasowych, ale przez tych ponad sześć lat nigdy nie miałam poczucia, że sprawy idą w złym kierunku. Właśnie rozpoczynam nowy, duży projekt, w którym będę wytwórcą, a nie dystrybutorem – zapowiada.
„NIE MYŚLĘ O SOBIE JAK O BOHATERCE”
Zapytana, czy czuje się wzorem dla innych kobiet, Pani Justyna stwierdza, że nigdy nie myślała o sobie w ten sposób. – Przyjaciółki i mama często uświadamiają mnie, że wszystkie moje projekty są realizowane i kończą się sukcesem. Ja skupiam się na pracy i nie mam zbyt wielu okazji na przejrzenie się w odbiciu innych, choć rzeczywiście przeszłam długą drogę, żeby znaleźć się w punkcie, w którym jestem obecnie. Mogę uznać kampanię za okazję, żeby trochę się pochwalić – odpowiada z humorem.
Kampania odbywa się pod patronatem Fundacji Centrum Praw Kobiet. Opiera się na badaniach społecznych, które potwierdziły istnienie nierówności na rynku pracy.
Aleksandra Trembicka/MarWer