Z jednej strony oszczędności, z drugiej wydatki, które nie znajdują się na liście „pierwszej potrzeby”. Zapytaliśmy opozycyjnych radnych, społeczników i mieszkańców Sopotu, czy pieniądze z miejskiej kasy są wydawane mądrze i czy rzeczywiście trzeba przeznaczać tak duże kwoty na rzeczy, bez których miasto może funkcjonować.
U Pawła Petkowskiego, radnego Sopotu z ramienia Prawa i Sprawiedliwości, nadal wiele emocji budzi budowa, a także utrzymanie sopockiej mariny. Nie bez echa przechodzą też milionowe wydatki na usuwanie łachy piachu przy molo, o której tworzeniu się ostrzegali specjaliści jeszcze przed budową mariny.
– Marina kosztowała miasto ponad 70 milionów złotych, korzystają z niej tylko nieliczni mieszkańcy Sopotu, a w większości swoje jachty cumują tam ludzie nie z Trójmiasta i spoza Polski. Dodatkowy aspekt to usuwanie każdego roku piasku, który się gromadzi. Podejrzewam, że tu już mówimy o milionach złotych ze wspólnej kasy przeznaczonych tylko na to, żeby koparki wykopywały piach przy sopockim molo – mówi Petkowski.
Jak zauważa, miasto straciło również na działce, gdzie odkryto ruiny starej cegielni. Grunt przy ul. 1 Maja, czyli tak zwana działka Wierzbickiego, ma się zamienić w luksusowy hotel dla studentów. Według Petkowskiego miasto, nie odzyskując jej w chwili, gdy było to możliwe, straciło nie tylko cenny grunt, ale też niewiele zyskało względem komercyjnej sprzedaży tej samej działki. Pierwotny użytkownik wieczysty miał tam zbudować halę sportową, więc grunt otrzymał odpowiednią bonifikatę.
Kolejną sprawą, o której wspomina radny Petkowski, to korty tenisowe w Sopocie.
– Niepotrzebnymi kosztami są koszty prawne, które się ciągle zmieniają, ciągle rosną. Koszty prawne batalii pomiędzy Jackiem Karnowskim a Sopockim Klubem Tenisowym. Przez ten toczący się bój procesowy straciliśmy mnóstwo możliwości do zarobkowania na tym terenie przez miasto, gdyby panowała zgoda. Więc obok straty finansowej mamy też straty wizerunkowe – podkreśla Paweł Petkowski.
RZEŹBY ZA 650 TYSIĘCY, 50 TYSIĘCY NA MEDAL
Małgorzata Tarasiewicz, prezes Stowarzyszenia Mieszkańcy dla Sopotu, przypomina kolejne – jej zdaniem – niepotrzebne wydatki drenujące sopocki budżet.
– Absurdalny wydatek w kwocie 650 tys. złotych to wkład miasta Sopotu w konkurs „Sopot Miastem Rzeźby”. Jak można wydawać tak duże sumy w momencie, kiedy mówimy o braku pieniędzy na to, żeby było jasno w Sopocie i wyłączamy latarnie? – pyta Tarasiewicz i wylicza kolejne wydatki na zbytki: – Następna kwestia to 50 tysięcy złotych przeznaczone na promocję miasta podczas wydarzenia „Medal Wolności Słowa”. Jednym z beneficjentów tego konkursu jest politycznie uwarunkowany sędzia Igor Tuleya, który tam otrzymał medal. Miasto Sopot nie powinno angażować się w polityczne przedsięwzięcia tego typu – zaznacza.
MIASTO ODPOWIADA: BUDŻET JAWNY, WYDATKI TRANSPARENTNE
O komentarz poprosiliśmy Izabelę Heidrich, naczelnika Biura Promocji i Komunikacji Społecznej w Urzędzie Miasta Sopotu.
– Budżet miasta Sopotu jest jawny – mówi urzędniczka, dodając, że już na etapie projektu budżetu radni oraz mieszkańcy mogą się z nim zapoznać.
– Po uchwaleniu budżetu przez radnych jego zapisy są realizowane, a wszystkie umowy publikowane w Biuletynie Informacji Publicznej, czyli w ogólnodostępnym rejestrze umów. Przed udzieleniem absolutorium prezydentowi komisja rewizyjna rady miasta sprawdza, jak budżet został zrealizowany, a następnie opiniuje to Regionalna Izba obrachunkowa. Kontrola budżetu miasta jest zatem możliwa w każdym dowolnym momencie – mówi Izabela Heidrich.
Niejasności w wydatkach budżetowych miasta nie widzi również włodarz kurortu, Jacek Karnowski.
– Samorząd sopocki prowadzi transparentną politykę finansową – mówi Radiu Gdańsk prezydent Sopotu.
– Wszystkie faktury są wywieszane na stronach internetowych, a korzystanie z kart kredytowych jest najbardziej transparentną metodą płacenia – twierdzi.
Posłuchaj materiału naszej reporterki:
Edyta Stracewska/am