Udało się uratować trójmiejskiego alpinistę. Marcin Gienieczko jest już bezpieczny w szpitalu

(Fot. Facebook.com/Marcin Gienieczko)

Marcin Gienieczko uratowany w Svalbardzie – takie informacje za pośrednictwem mediów społecznościowych przekazują bliscy trójmiejskiego podróżnika.

Wyczynowiec zamierzał w 15 dni pokonać w dwie strony trasę z Longyearbyen na szczyt Góry Newtona. Wystartował 5 marca.

Pomoc wezwał w piątkowy poranek z powodu załamania warunków pogodowych. Stracił w nich zapasy pożywienia. Uszkodzeniu uległ także namiot, w którym przebywał. Silny wiatr i śnieżyce uniemożliwiły jednak użycie do akcji helikoptera. Ratownicy wyruszyli na skuterach śnieżnych, ale z powodu trudnych warunków atmosferycznych akcja została wstrzymana. Marcin Gienieczko był w telefonicznym kontakcie ze służbami. Więcej pisaliśmy >>>TUTAJ.

Skutek przyniosła natomiast poranna akcja z użyciem śmigłowca w wyraźnie lepszej pogodzie.

– Marcin jest cały i zdrowy pod opieką specjalistów. Został zabrany do szpitala na szczegółowe badania – czytamy na profilu podróżnika.

SYN MOTYWOWAŁ DO PRZEŻYCIA

Podróżnik napisał na swoim profilu na Facebooku, że największą motywacją do przeżycia był dla niego syn. – Kiedy mówią ci w telefonie satelitarnym (…) „Robimy wycof, nie damy rady. Siła wiatru 147 km/h plus zamieć, widoczność 1 m. Musisz przeżyć tą noc”, to zrozumiałem, że zwyciężyć znaczy przeżyć… Moją motywacja był Igor, miłość mojego życia – przyznał, dziękując wszystkim za wsparcie.

Sebastian Kwiatkowski/ol

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj