Co się dzieje w Gdańskich Usługach Komunalnych? Politycy PiS w obronie zwolnionych pracowników

(fot. Radio Gdańsk)

Dyscyplinarnie zwolniono trzech pracowników Gdańskich Usług Komunalnych. Powodem – jak wyjaśnia prezes spółki – miało być opróżnienie niezarejestrowanego pojemnika. Pracownicy zaprzeczają i odnoszą wrażenie, że „szukano na nich haka”. Przyczyny zwolnienia dopatrują się w założonym przez nich związku zawodowym. W ich obronie stanął poseł PiS Kacper Płażyński i radny Przemysław Majewski.

Praca w Gdańskich Usług Komunalnych za najniższą krajową, zarobki niższe niż u konkurencji i bezskuteczne próby rozmów o płacach – były powodem założenia we wspomnianej spółce związków zawodowych przez jednego z pracowników, Piotra Boguszewicza. Kilka miesięcy później na podstawie nagrania telefonicznego sugerującego, że opróżniali z niezarejestrowanego pojemnika odpady przemysłowe, zwolniono ich dyscyplinarnie. Naraziło to firmę na kary do wysokości 50 tysięcy złotych. Spółka wynajęła nawet firmę detektywistyczną. Pracownicy poddają wątpliwościom jakość nagrania, na podstawie którego podjęto decyzję o zwolnieniu i czują się niesprawiedliwie potraktowani.

– Obsługiwaliśmy trzy rejony, zostaliśmy w lutym przeniesieni na jeden samochód. Spodziewaliśmy się, że będą szukali na nas haka. No i znaleźli, że odebraliśmy śmieci z prywatnego pojemnika. Zostaliśmy oskarżeni o przyjęcie korzyści majątkowej – opisuje sytuację założyciel związku.

– Od kiedy założyliśmy związki to były różne historie, że nie będzie parkingów dla związkowców, nie będzie obiadów, posiłków regeneracyjnych, różne historie niestworzone opowiadane były, żeby zrazić ludzi do związków, żeby do nas nie przystępowano. Atmosfera od dłuższego czasu nie była dobra ani przyjazna – wspomina.

ZWOLNIENIA FORMĄ REPRESJI ZA DZIAŁALNOŚĆ ZWIĄZKOWĄ?

Gdańscy politycy z ramienia Prawa i Sprawiedliwości Przemysław Majewski i Kacper Płażyński alarmują, że zasadność tych zwolnień budzi wiele wątpliwości. Dopatrują się nieprawidłowości, które nie powinny mieć miejsca. Jak zaznaczają, prezes spółki znany jest z wulgarności i mowy nienawiści wobec miejskiej opozycji. Podczas jednej z rozmów z pracownikami miał podkreślać, że to przez rządy PiS nie dostaną tych podwyżek.

– Czy Gdańsk to dalej miasto wolności i solidarności? Czy to jest normalne podejście: do człowieka, do pracownika, do miejskiej instytucji, do nas wszystkich? Jak tak można się zachować wobec drugiego człowieka? Nie wspominając o tym, że praca panów jest regularnie i oficjalnie oceniana. Od lat są oceniani jako pracownicy dobrzy, na których nie było skarg, nagan ani postępowań dyscyplinarnych. Nagle od tak skończono z nimi współpracę, bo założyli związek zawodowy? – dopytuje poseł Płażyński.

PAŃSTWOWA INSPEKCJA PRACY

Jak zauważa radny Majewski, sytuacja w samej spółce jest bardzo zła, a mówią o tym nie tylko pracownicy, ale też Państwowa Inspekcja Pracy. Podczas kontroli przeprowadzonej w styczniu i lutym bieżącego roku stwierdzono wiele nieprawidłowości w przestrzeganiu regulaminu pracy i wynagrodzenia, a także wykorzystywanie środków pracowniczego funduszu świadczeń socjalnych na cele niezwiązane z funkcjonowaniem tego funduszu.

PREZES GUK ZAPRZECZA OSKARŻENIOM

Prezes spółki Bartosz Piotrusiewicz zaprzecza, że na decyzję o zwolnieniach wpłynęła przynależność pracowników do związków zawodowych.

– Zachowanie pracowników przy okazji odbioru śmieci nie budzą wątpliwości, co do umyślności działania pracowników. Chciałbym zaznaczyć, że wszystkie przypadki tego rodzaju lewizny w Gdańskich Usługach Komunalnych skutkowały dokładnie tym samym efektem, czyli zwolnieniem dyscyplinarnym pracowników. Jest to dla nas bardzo duże rozczarowanie, że dopuścili się takich czynów i narazili spółkę na kary, których się spodziewamy – zaznacza.

WYSTOSOWANO PISMO O KONTROLĘ W SPÓŁCE

Przemysław Majewski i Kacper Płażyński apelują o podjęcie przez władze miasta konkretnych działań. Wystosowali już w tej sprawie pismo do prezydent Gdańska Aleksandry Dulkiewicz.

– Myślę, że zasadnym jest ze strony władz miasta Gdańska przeprowadzenie tam audytu i kontroli, tak jak przeprowadzono to między innymi w Gdańskim Zarządzie Dróg i Zieleni po słynnej aferze z owcami. Trzy istotne rzeczy na dzisiaj to: przywrócenie pracowników do prac, dymisja pana Bartosiewcza i kontrola w Gdańskich Usługach Komunalnych – punktuje Majewski.

Sprawa trafiła do sądu pracy. Natomiast prezes spółki złożył zawiadomienie do prokuratury.

Posłuchaj materiału naszej reporterki:

Poniżej można zobaczyć nagranie telefoniczne, które miało być podstawą dyscyplinarnego zwolnienia:

Pismo do prezydent Gdańska Aleksandry Dulkiewicz:

at/mm

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj