Nietypowe metody nauki ostrożności na drodze. Akademia Bezpiecznej Jazdy przeprowadziła lekcje

(Fot. screen Facebook.com/Szkoła Bezpiecznej Jazdy Tomasza Czopika)

Nauka awaryjnego hamowania, slalom samochodowy przy jednoczesnym pisaniu wiadomości SMS czy gogle imitujące stan po spożyciu alkoholu – takie testy i symulacje mogli przejść ci, którzy znaleźli się dziś przy Polsat Plus Arenie Gdańsk.

W ramach Akademii Bezpiecznej Jazdy Orlenu w Gdańsku kierowców szkolili wyspecjalizowani instruktorzy, których liderem jest Tomasz Czopik.

– Problem polega na tym, że edukacja z bezpieczeństwa w Polsce jest dalej mało popularna – zauważa były mistrz Polski w rajdach samochodowych.

Używanie telefonu podczas jazdy samochodem stało się plagą – rozglądając się w korku, nie trzeba wytężać wzroku, aby namierzyć co najmniej kilka osób, które zabijają czas ze smartfonem w dłoni. To przecież nic groźnego, prawda? Nieprawda. Udowodnili to organizatorzy Akademii Bezpiecznej Jazdy Orlenu w Gdańsku.

NAPISZ SMS, JADĄC SAMOCHODEM

Zadanie wydawało się proste: wsiadasz za kółko, jedziesz kilka, maksymalnie kilkanaście kilometrów na godzinę, trasę wyznaczają pachołki. Utrudnienie? Trzeba wyciągnąć telefon z kieszeni i pisać SMS, którego treść dyktuje instruktor. Nie trzeba było długo czekać, aby na liście strat pojawiło się kilka pomarańczowych elementów, a bramki wyznaczające trasę zostały pokiereszowane.

To był test na rozproszenie. Organizatorzy uczyli też… hamowania. To banał, prawda? Znów – nieprawda, bo hamowanie awaryjne wcale nie jest takie łatwe, a żeby wykonać je dobrze, warto najpierw przećwiczyć. Podobnie jak jazdę przy nadsterowności – oczywiście nie należy ćwiczyć poruszania się po środkach odurzających, ale warto sprawdzić jego symulację. „Narkogogle” i „alkogogle” sprawiają, że w sekundę można poczuć się tak, jakby miało się we krwi dwa promile alkoholu.

EDUKACJA NIE JEST POPULARNA

Tylko po co to wszystko? Po to, aby budować świadomość kierowców i sprawiać, że na drogach będzie bezpieczniej. – Problem polega na tym, że edukacja z bezpieczeństwa w Polsce jest dalej mało popularna. Na zachodzie Europy jest dużo lepsza pod tym względem sytuacja. Oczywiście u nas jest już lepiej, bo kilkanaście lat temu większość osób nie wiedziała, o czym my w ogóle mówimy – tłumaczy Czopik.

– Teraz ludzie przychodzą bardziej świadomi, często całymi rodzinami. To bardzo cenne, ale często jeżeli firma nie zafunduje szkolenia, to ludzie o to nie zadbają – dodaje.

POJAWIA SIĘ POZYTYWNA NIEPEWNOŚĆ

Mowa o kwotach rzędu od kilkuset do ponad tysiąca złotych. Czopik twierdzi, że na przykład w Austrii 80 proc. kierowców raz w roku korzysta ze wspomnianych szkoleń.

– Z doświadczenia wiem, że po takich szkoleniach pojawia się w kursantach pozytywna niepewność. Przeważnie są bardziej ostrożni. To fajne, bo zastanowią się, co może się wydarzyć. Tak powinno być – zaznacza.

POSŁUCHAJ WIĘCEJ O AKADEMII BEZPIECZNEJ JAZDY ORLENU W GDAŃSKU:

Tymoteusz Kobiela

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj