3-letni chłopiec spacerował sam po jednej z ulic gdańskiej Oruni. Miał na sobie jedynie piżamkę i buty. Policję powiadomił jeden z mieszkańców.
Jak relacjonuje aspirant sztabowy Mariusz Chrzanowski z Komendy Miejskiej Policji w Gdańsku, wezwany na miejsce patrol zaopiekował się maluchem. – Policjanci natychmiast pojechali na miejsce i zapewnili dziecku bezpieczeństwo. Chłopiec nie potrafił powiedzieć, gdzie mieszka, był ubrany jedynie w piżamę oraz trampki i policjanci podejrzewali, że może mieszkać w pobliżu – wyjaśnia.
– Funkcjonariusze sprawdzili pobliskie ulice, rozmawiali z mieszkańcami oraz pracownikami sklepów, jednak w trakcie czynności nie ustalili adresu chłopca. Zgodnie z procedurami dzieckiem dalej zajęła się rodzina zastępcza, a policjanci kontynuowali poszukiwania jego rodziców – opisuje Chrzanowski.
RODZICE MOGĄ USŁYSZEĆ ZARZUTY
Cztery godziny później do komisariatu przyszli rodzice chłopca, którzy chcieli zgłosić jego zaginięcie. 33-letni ojciec oraz 25-letnia matka wyjaśnili, że drzwi ich mieszkania były zamknięte na klucz, jednak chłopiec otworzył je i wyszedł, gdy oni spali.
Niewykluczone, że mogą usłyszeć zarzuty niewłaściwej opieki nad maluchem. Grożą za to trzy lata więzienia. Trzylatek trafił do rodziny zastępczej.
Grzegorz Armatowski/pb