Trzylatek samotnie spacerował po ulicach Gdańska. Miał wyjść z domu, gdy rodzice spali

Zdjęcie ilustracyjne (fot. Pixabay)

3-letni chłopiec spacerował sam po jednej z ulic gdańskiej Oruni. Miał na sobie jedynie piżamkę i buty. Policję powiadomił jeden z mieszkańców.

Jak relacjonuje aspirant sztabowy Mariusz Chrzanowski z Komendy Miejskiej Policji w Gdańsku, wezwany na miejsce patrol zaopiekował się maluchem. – Policjanci natychmiast pojechali na miejsce i zapewnili dziecku bezpieczeństwo. Chłopiec nie potrafił powiedzieć, gdzie mieszka, był ubrany jedynie w piżamę oraz trampki i policjanci podejrzewali, że może mieszkać w pobliżu – wyjaśnia.

– Funkcjonariusze sprawdzili pobliskie ulice, rozmawiali z mieszkańcami oraz pracownikami sklepów, jednak w trakcie czynności nie ustalili adresu chłopca. Zgodnie z procedurami dzieckiem dalej zajęła się rodzina zastępcza, a policjanci kontynuowali poszukiwania jego rodziców – opisuje Chrzanowski.

RODZICE MOGĄ USŁYSZEĆ ZARZUTY

Cztery godziny później do komisariatu przyszli rodzice chłopca, którzy chcieli zgłosić jego zaginięcie. 33-letni ojciec oraz 25-letnia matka wyjaśnili, że drzwi ich mieszkania były zamknięte na klucz, jednak chłopiec otworzył je i wyszedł, gdy oni spali.

Niewykluczone, że mogą usłyszeć zarzuty niewłaściwej opieki nad maluchem. Grożą za to trzy lata więzienia. Trzylatek trafił do rodziny zastępczej.

Grzegorz Armatowski/pb

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj