Sąd uniewinnił 44-latkę, która w Gdańsku śmiertelnie potrąciła samochodem kobietę na hulajnodze. Chodzi o wypadek, do którego doszło w kwietniu ubiegłego roku na skrzyżowaniu ulic Dolne Młyny z Potokową. Oskarżona odpowiadała za nieumyślne spowodowanie tragicznego w skutkach wypadku.
Sędzia Joanna Jurkiewicz stwierdziła, że to kierująca hulajnogą była winna. Na skrzyżowaniu, na którym doszło do wypadku, nie ma przejścia dla pieszych i przejazdu rowerowego. Hulajnogę należało więc przeprowadzić, ale wcześniej ustąpić pierwszeństwa przejazdu samochodom.
„KIERUJĄCA SAMOCHODEM ZACHOWAŁA SIĘ PRAWIDŁOWO”
– Ulica Dolne Młyny jest ulicą, na której dozwolony jest ruch samochodów powyżej 30 kilometrów na godzinę, a więc hulajnogą przez tę jezdnię pokrzywdzonej przejechać nie było wolno. W takiej sytuacji, kiedy kierujący hulajnogą nie może przejechać, a musi przejść przez jezdnię, musi poddać się zasadom, które obowiązują pieszych. Zasady odnoszące się do pieszych są takie, że jeśli w danym miejscu nie ma przejścia dla pieszych, a tutaj też była sytuacja, że przejścia dla pieszych nie było, pieszy ma w takiej sytuacji obowiązek ustąpić jadącemu samochodowi – mówiła sędzia.
Sąd stwierdził też m.in., że kierująca samochodem dojeżdżając do skrzyżowania, zachowała się prawidłowo i w żaden sposób nie przyczyniła się do wypadku. Obserwowała nadjeżdżające samochody i zatrzymała się przed skrzyżowaniem, mimo że nie ma tam znaku „stop”.
SĄD MIAŁ DO DYSPOZYCJI TRZY OPINIE BIEGŁYCH
Z wyroku zadowolony jest obrońca oskarżonej adwokat Dariusz Strzelecki.
– W mojej ocenie wyrok jest jak najbardziej prawidłowy. Sąd miał do dyspozycji trzy opinie biegłych. Pierwsza została sporządzona w toku postępowania przygotowawczego i była niekorzystna dla oskarżonej. Natomiast opinia prywatna złożona przez obronę i trzecia opinia biegłego, który został powołany przez sąd w toku rozprawy, można powiedzieć, że zmiażdżyła tę pierwszą opinię i ustaliła, że moja klientka miała pierwszeństwo na tej drodze. Pani, która jechała hulajnogą, niestety wymusiła to pierwszeństwo, niestety skończyło się to dla niej tragicznie. Zastanawiające jest to, że oskarżenie w tej sprawie nie przejawiało żadnej aktywności na tym etapie procesu, na którym zostały złożone dwie opinie, które, tak jak mówiłem, tę opinię prokuratorską zmiażdżyły – mówił.
Wyrok jest nieprawomocny. Prokuratora nie było na jego ogłoszeniu, co także sąd wytknął w ustnym uzasadnieniu wyroku. – Chyba i oskarżyciel posiłkowy i obrona przyzna, że prokurator w tym postępowaniu był zupełnie bierny. Na rozprawie doszło do ustalenia dużej ilości okoliczności, których prokurator w ogóle nie brał pod uwagę i ponadto nie ustosunkował się do tych okoliczności w mowie końcowej, a dzisiaj nie przyszedł niestety na ogłoszenie wyroku i nie chciał wysłuchać tego, co sąd ma do powiedzenia – skwitowała sędzia Joanna Jurkiewicz.
Grzegorz Armatowski/jk