Andrzej Jaworski żąda, aby Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska przeprowadził kontrolę w gdańskim zakładzie utylizacyjnym. Polityk oczekuje, że firma w ciągu dwóch tygodni przedstawi realne rozwiązania skutkujące ograniczeniem uciążliwych zapachów.
Problem smrodu pochodzącego z gdańskiego Zakładu Utylizacji Odpadów funkcjonuje od dawna. Tematem zainteresował się Andrzej Jaworski, kandydat na posła z list Prawa i Sprawiedliwości, którego – jak wskazuje – przekonali do tego mieszkańcy napotkani w trakcie kampanii wyborczej.
Jaworski złożył do Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska pismo z prośbą o szczegółową kontrolę działalności zakładu. Wystosował też przedsądowe wezwanie do zaprzestania naruszania przepisów ustawy Prawo ochrony środowiska, ustawy o odpadach oraz ustawy Prawo wodne. Polityk oczekuje, że w ciągu dwóch tygodni zakład przedstawi możliwe sposoby rozwiązania problemu i wdroży je w życie.
– Odczuwamy naprawdę olbrzymi smród. Jesteśmy tu od kilku minut, a łzawią nam oczy, czujemy duszenie w gardle, a nawet mamy niewielkie zawroty głowy. Co mają zrobić osoby, które mieszkają w okolicy? Mamy tutaj wiele zakładów pracy, nowe osiedla. Dlatego wezwanie przedsądowe nie jest wyborczym straszakiem, lecz realną rzeczą, którą będziemy realizować. Mam nadzieję, że władze Gdańska doprowadzą do tego, iż mieszkańcy będą mogli żyć komfortowo. Inaczej razem z nimi będziemy skarżyli ten zakład – komentował podczas konferencji Jaworski.
BĘDZIE POZEW ZBIOROWY
Polityk Prawa i Sprawiedliwości zamierza też przygotować pozew zbiorowy przeciwko zakładowi utylizacji. Jak wskazuje, działania obecnie podejmowane przez firmę są niewystarczające, co odbija się na zdrowiu i komforcie życia wielu ludzi.
Hubert Grzegorczyk, kandydat do senatu w okręgu gdańskim z list PiS, wskazuje z kolei, że Zakład Utylizacji Odpadów podjął szereg nieprzemyślanych inwestycji skutkujących tym, że smród nie ustaje. Podaje konkretny przykład.
– Miasto i ZUT Szadółki źle zaprojektowały halę na kompostownik. Jest za mała, dlatego śmieci, które powinny się w nim znajdować, leżą na pryzmach i gniją. Stąd bierze się odór, który czują wszyscy mieszkańcy Trójmiasta – wskazywał w czasie konferencji.
ROZWIĄZANIE – SPALARNIA PLAZMOWA
Kandydat na senatora uważa też, że miasto nie powinno rozwijać spalarni rusztowej, która – jego zdaniem – również będzie truła i zanieczyszczała. Według niego powinno ono raczej inwestować w spalarnię plazmową.
– Gdańsk powinien zacząć współpracować z rządem i stworzyć projekt budowy spalani plazmowej, bezwonnej, w wyniku działania której powstaje wodór, a go z kolei można wykorzystać do wytworzenia energii cieplnej i elektrycznej – sugerował.
NIE MOŻNA OTWORZYĆ OKNA
Po konferencji nasz reporter udał się na pobliskie nowo wybudowane osiedle na Ujeścisku. Teren bardzo intensywnie się rozwija, nowe osiedla powstają jak grzyby po deszczu. Mieszkańcy żalą się jednak, że nie mogą wyjść na spacer, a czasami nie ma mowy nawet o otwarciu okna.
– Mieszkam tu od roku. Na początku nie było tu takiego problemu, a ostatnio nasilił się tak, że nie można zostawić otwartego balkonu – skarży się jedna z mieszkanek.
„MIASTO W OGÓLE SIĘ TYM NIE ZAJMUJE”
Mieszkańcy Ujeściska czują żal do władz Gdańska. Wskazują na bierną postawę magistratu.
– Zdarzają się tygodnie, gdy jest bardzo ciężko: nie można otworzyć okna, trudno wyjść z dzieckiem na spacer, czasem od tego zapachu boli głowa. Nie ukrywamy, że to poważny problem, a miasto w ogóle się tym nie zajmuje – sugerują.
Na razie nie otrzymaliśmy odpowiedzi od Zakładu Utylizacji Odpadów w Gdańsku.
ZUT: PROWADZIMY DZIAŁANIA
Zakład Utylizacji Odpadów odpowiada, że od 2022 roku prowadzi kompleksowy program redukcji śmieci. – Wśród działań, które realizujemy, są wprowadzenie regularnego pomiaru olfaktometrycznego generowanych zapachów oraz analizowanie wyników i dostosowanie do nich prac prowadzonych na zakładzie. Stworzyliśmy też laboratorium i ustabilizowaliśmy proces kompostowania przez wydłużenie pobytu w instalacji. Wyremontowaliśmy również 50 studni odgazowujących i wykonaliśmy siedem kilometrów nowych połączeń linii gazowych z użyciem nowych technologii – zapewnia Olimpia Schneider z gdańskiego zakładu utylizacyjnego.
Urzędniczka dodaje, że specyfika tego typu miejsc sprawia, iż są one poddawane dość częstym kontrolom. – Nasz zakład w sposób ciągły poddawany jest kontroli przez instytucje zewnętrzne w zakresie ochrony środowiska, ustawy o odpadach i innych. Do tej pory żadna z przeprowadzonych kontroli, a rocznie mamy ich około ośmiu, nie wykazała łamania przez panów kandydatów przepisów – twierdzi.
Oskar Bąk/MarWer