Zosia nie dostanie orzeczenia o niepełnosprawności, bo nie można zwołać komisji orzekającej

(Fot. archiwum prywatne)

Dziewczynka z Gdańska – Zosia – choruje na dziecięce porażenie mózgowe i porusza się na wózku, wobec czego musi być ciągle rehabilitowana. Jej orzeczenie stwierdzające niepełnosprawność straciło ważność. Problem stanowi fakt, że nie może zostać wydane nowe, bo niemożliwe jest zorganizowanie komisji, która o tym decyduje.

Dopóki nie będzie komisji, rodzina zostaje pozbawiona świadczeń i wszelkich praw, które przewiduje prawo dla osób niepełnosprawnych.

Zosia, zgodnie z polskim prawem, otrzymała orzeczenie na pięć lat. Po tym czasie musi być ono odnawiane. Aby to zrobić, trzeba stawić się na komisji, ale terminu w najbliższym czasie nie będzie, bo zespół nie może zostać powołany.

(Fot. archiwum prywatne)

– Jestem mamą ośmioletnich bliźniaczek. Jedna z nich – Zosia – przy porodzie się nie dotleniła. Obecnie cierpi na mózgowe porażenie dziecięce. Córeczka porusza się na wózku i wymaga stałej opieki. W tym momencie dostaje ona na swoją rehabilitację 215 zł. Natomiast mamie przysługuje świadczenie pielęgnacyjne w wysokości 2458 zł za 24h opiekę nad niepełnosprawnym dzieckiem. Orzeczenie straciło teraz ważność. Zbiegło się to z ustawą covidową, która właśnie się kończy. Miałyśmy takiego pecha, że dostałyśmy orzeczenie przed pandemią, a skończyło się ono od razu po. Tłumy ludzi czekają teraz właśnie na nowe orzeczenie – mówi mama Zosi Aleksandra Marcinkowska.

DZIECKO NIE MOŻE KORZYSTAĆ Z UDOGODNIEŃ

W związku z tym, że obecnie Zosia nie ma orzeczenia, nie może ona korzystać z szeregu udogodnień, jakie przysługują osobie niepełnosprawnej. To m.in dofinansowanie do sprzętów ortopedycznych, czy korzystanie ze specjalnie wyznaczonych miejsc parkingowych.

(Fot. archiwum prywatne)

– Jeśli córka wyrośnie z wózka, to w tym momencie nie możemy ubiegać się o zniżkę na nowy. Tak samo koleżanka odezwała się do mnie, że w tym momencie ma zablokowaną możliwość ubiegania się o specjalistyczny fotelik samochodowy, bo żeby go dostać również potrzebny jest numer orzeczenia, który po prostu trzeba wpisać we wniosku – wyjaśnia mama Zosi.

„KONIECZNE JEST ZEBRANIE SPECJALISTÓW”

Jak podkreśla wiceprezydent Gdańska Monika Chabior, powodem dla którego komisja nie może zostać zwołana, są braki specjalistów.

– W tej chwili czas oczekiwania wynosi mniej więcej od miesiąca do czasami nawet kilku miesięcy. Przede wszystkim konieczne jest zebranie specjalistów, którzy są w stanie orzec w każdej konkretnej sprawie. Musimy mieć zarówno lekarzy internistów, jak i lekarzy specjalizujących się w kwestiach kardiologicznych, czy psychiatrów, psychologów i pedagogów. W tym roku poruszamy się również w sytuacji wygasania przepisów covidowych. COVID-19 sprawił, że dużo osób zaczęło chodzić do lekarzy, czyli mamy zwiększenie liczby osób, które chcą po raz pierwszy ubiegać się o orzeczenie – wyjaśnia wiceprezydent Gdańska Monika Chabior.

(Fot. archiwum prywatne)

Jak dodaje wiceprezydent, potrzeba więcej komisji szkoleniowych, szybszego wydawania certyfikatów mówiących o ukończeniu szkoleń oraz większego budżetu dla zespołów orzekających o niepełnosprawności.

– Jest to bardzo niedofinansowana działalność. Pracuje zdecydowanie za mało osób. My w Gdańsku z pewnością będziemy starali się dofinansować z naszego samorządowego budżetu Miejski Zespół Orzekania o Niepełnosprawności. Jestem przekonana, że nie wszystkie gminy i samorządy będzie na to stać i nie będą chciały tego robić w sytuacji, w której budżety samorządów są w tak tragicznej sytuacji – tłumaczy.

W tym roku w Gdańsku wpłynęło 6 tys. wniosków o wydanie orzeczeń o niepełnosprawności.

Posłuchaj materiału naszej reporterki:

Marta Włodarczyk

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj