Utonięcie nie było przyczyną śmierci strażaka, który zginął w czasie poszukiwań Grzegorza Borysa

Poszukiwania Grzegorza Borysa przy stawie Lepusz. Zdjęcie ilustracyjne, (fot. Agencja KFP/Piotr Hukało)

Prokuratura Okręgowa w Gdańsku przejęła śledztwo w sprawie śmierci strażaka, który zginął podczas akcji poszukiwawczej zabójcy 6-latka w Gdyni – Grzegorza Borysa. 27-letni ratownik był nurkiem. Zszedł pod wodę w zbiorniku „Lepusz” i już z niej nie wypłynął.

Gdy jego koledzy wyciągnęli go na powierzchnię, był nieprzytomny. Trafił do szpitala. Niestety nie udało się go uratować.

Prokuratura ma już wstępną opinię dotyczącą przyczyny śmierci 27-latka. Jak wyjaśnia Grażyna Wawryniuk z Prokuratury Okręgowej w Gdańsku, nie wynika z niej, że mężczyzna utonął, jak pierwotnie sądzono.

– Bezpośrednią przyczyną zgonu wcale nie było utonięcie, a ostra niewydolność krążeniowo-oddechowa. Jest to wstępna opinia biegłego, a prokuratura czeka wciąż na szczegółową opinię. Potrzebne będą dalsze badania, aby wykazać, co do niej doprowadziło – poinformowała prok. Grażyna Wawryniuk.

Śledztwo prowadzone jest w kierunku nieumyślnego spowodowania śmierci człowieka i wypadku przy pracy. Sprzęt, którego używał nurek, przekazano do badań biegłemu.

Grzegorz Armatowski/ol

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj