Prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie tragicznego pożaru w Gdańsku. W piątek po południu spalił się dom na Olszynce. Zginęło dwoje małych dzieci. Na razie śledczy nie wiedzą, dlaczego doszło do pożaru.
Biegły z zakresu pożarnictwa był na miejscu, ale nie dokończył pracy. Wszystko dlatego, że nadzór budowlany zakazał wejścia do budynku, który grozi zawaleniem. Do czasu zabezpieczenia tego miejsca śledczy nie mogą tam pracować. Przesłuchali już natomiast matkę dzieci, które zginęły w pożarze.
Kobieta w chwili zdarzenia była w sąsiednim mieszkaniu, by przygotować obiad dla córek. Gdy wróciła, zauważyła płomienie. Roczna Weronika i trzyletnia Wiktoria poniosły śmierć, w poniedziałek przeprowadzono sekcję ich zwłok – wstępnie biegły określił, że przyczyną zgonu dziewczynek było prawdopodobnie zatrucie gazami pożarowymi. Dokładna przyczyna zostanie określona po badaniach histopatologicznych, które potrwają około dwóch tygodni.
Prokurator przesłuchał także sąsiadów i strażaków, którzy ratowali dzieci. Śledztwo prowadzone jest w kierunku sprowadzenia pożaru, który zagraża życiu i zdrowiu wielu osób oraz mieniu w wielkich rozmiarach. Jeśli okaże się, że pożar powstał w wyniku ludzkiego działania i uda się ustalić winnego, grozić mu będzie 12 lat więzienia.
Grzegorz Armatowski/ua