Sąd uniewinnił studentkę, która w trakcie protestów używała wulgarnych słów

Na zdjęciu: budynek Sądu Okręgowego w Gdańsku (fot. Wikimedia Commons/Fotopolska.eu)

Sąd Okręgowy w Gdańsku w czwartek prawomocnie uniewinnił studentkę Julię Landowską, która została obwiniona o używanie wulgarnych słów w trakcie protestu. Kobieta w 2021 roku brała udział w manifestacji w sprawie wyroku TK dotyczącym aborcji. Sąd I instancji wymierzył jej grzywnę.

Sędzia Sądu Okręgowego w Gdańsku Anna Czaja uzasadniając wyrok, wskazała, że „sąd odwoławczy nie dopatrzył się społecznej szkodliwości zachowania obwinionej, która w większej grupie dała upust swojej frustracji, bezsilności, wściekłości i braku zgody na ten rodzaj decyzji władzy publicznej”.

W uzasadnieniu dodała, że problem, którego to rozstrzygnięcie dotyczyło, jest ważki i nikogo – jak stwierdziła – do tego nie trzeba przekonywać. – Sąd odwoławczy doszedł do przekonania, że zachowanie obwinionej z powodu braku społecznej szkodliwości nie stanowiło wykroczenia i ją uniewinnił – uzasadniała.

POCZĄTKOWA KARA 50 ZŁ GRZYWNY

Do zdarzenia doszło w 2021 roku. Studentka medycyny Julia Landowska (zgodziła się na publikację danych), wraz z koleżankami brała udział w jednym z gdańskich protestów po wyroku Trybunału Konstytucyjnego w sprawie aborcji z października 2020 roku.

Policja zarzuciła kobiecie, że używała w miejscu publicznym słów nieprzyzwoitych: „J… PiS”. Rok później sąd skazał ją zaocznie, wyrokiem nakazowym, na grzywnę w wysokości 50 zł za używanie w miejscu publicznym wulgarnych słów.

We wrześniu ubiegłego roku Sąd Rejonowy Gdańsk-Południe uznał winę obwinionej, ale odstąpił od wymierzania kary. Pełnomocnik Landowskiej wniósł odwołanie od wyroku. Złożył także skargę do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu.

– W naszej ocenie zachowanie Julii, po uwzględnieniu kontekstu sytuacyjnego i okoliczności podmiotowych nie powinno spotkać się z sankcją karną – podkreśliła w trakcie rozprawy pełnomocnik obwinionej adw. Anna Niestępska.

Zaznaczyła, że jest to daleko idące ograniczenie jej swobody wyrażania poglądów. – Być może były one radykalne, ale wyjątkowe czasy wymagają tego, żeby sięgać po wyjątkowe środki – stwierdziła.

„LUDZIE WYCHODZĄ NA ULICĘ, GDY ICH WARTOŚCI SĄ W NIEBEZPIECZEŃSTWIE”

Obecna na czwartkowej rozprawie Landowska zaznaczyła, że „czuje się pewnego rodzaju reprezentantką wszystkich osób w Polsce, które usłyszały podobne zarzuty po protestach”.

– Ludzie wychodzą na ulice, gdy czują, że ich wartości, w które głęboko wierzą, są w niebezpieczeństwie, że ich prawa są zagrożone, albo gdy nie zgadzają się z decyzjami rządzących. Odnosi się to zarówno do strajków kobiet, jak i do Marszu Wolnych Polaków – stwierdziła.

– Nie wyszłam na ulicę, bo miałam za dużo czasu, energii, czy po prostu chciałam sobie wykrzyczeć wulgaryzmy – podkreśliła i dodała, że protestowała codziennie. – Nasz protest trwał przez ponad sto dni, a potem przekształcił się w Fundację Widzialne, która działa już ponad dwa lata – wyjaśniła. Czwartkowy wyrok jest prawomocny.

PRZEPISY ANTYABORCYJNE

Obowiązujące w Polsce od 1993 r. przepisy antyaborcyjne zostały zmienione po wyroku TK z października 2020 r. Wcześniej ustawa o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży, zwana kompromisem aborcyjnym, zezwalała na dokonanie aborcji także w przypadku ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu. Tę przesłankę do przerwania ciąży TK uznał za niekonstytucyjną, co wywołało falę protestów w całym kraju. Przepis ten utracił moc wraz z publikacją orzeczenia TK w styczniu 2021 r.

W świetle obecnych przepisów aborcja legalna jest w dwóch przypadkach: ciąży będącej następstwem gwałtu oraz w wypadku zagrożenia życia lub zdrowia kobiety. Trzecią przesłankę legalności aborcji – gdy badania prenatalne wskazywały na duże prawdopodobieństwo poważnego i nieodwracalnego uszkodzenia płodu – w październiku 2022 r. TK uznał za niezgodną z konstytucją.

W listopadzie ubiegłego roku do Sejmu wpłynęły dwa projekty Lewicy ws. liberalizacji przepisów aborcyjnych. Jeden z nich częściowo depenalizuje aborcję i pomoc w niej, drugi umożliwia przerwanie ciąży do końca 12. tygodnia jej trwania.

 

PAP/jk

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj