Protest byłych pracowników hostelu i szkoły językowej. Żądają wypłaty zaległych pensji

(Fot. Radio Gdańsk/Kuba Kaługa)

Nieodprowadzania składek do ZUS, zatrudnianie bez umowy, ale przede wszystkim zaległości w wypłacaniu wynagrodzeń – to zarzuty byłych pracowników gdańskiego hostelu i szkoły językowej wobec właścicielki obu tych biznesów. Grupa byłych pracowników, wspierana przez socjalistyczną organizację „Czerwoni”, protestowała dziś nieopodal Długiego Pobrzeża, przed budynkiem jednego z hosteli.

– Chcemy nagłośnić nasze problemy, aby ukrócić takie nieuczciwe praktyki. Walczymy o swoje prawa, nikogo nie zniesławiamy, działamy w dobrej wierze. Domagamy się tego, co nam się należy za uczciwie wykonaną pracę – mówiła reporterowi Radia Gdańsk pani Wiktoria, która pracowała w Gdańsku w sekretariacie szkoły językowej.

(Fot. Radio Gdańsk/Kuba Kaługa)

WYNAGRODZENIA Z OPÓŹNIENIEM I W RATACH

– Próbowałem cały czas nawiązywać kontakt, ale z panią Malik to działało, jak działało. Nie dostałem wynagrodzenia za ostatnie dwa miesiące. Wcześniejsze otrzymywałem, ale czasem z kilkudniowym opóźnieniem, zdarzało się też w ratach, czasem z miesięcznym opóźnieniem, czasem z dłuższym – mówił Krzysztof Kwiecień, lektor języka polskiego, który specjalnie na protest przyjechał do Gdańska z Warszawy.

– Sytuacja pogarszała się z miesiąca na miesiąc, ale przez to, że było to takie stopniowe pogarszanie, człowiek myślał: „no dobra, jeszcze wytrzymam, jeszcze wytrzymam” – dodała jedna z pracownic szkoły językowej.

– Pilnowałam tego hostelu i mieszkałam w nim. Któregoś razu, gdy się obudziłam, okazało się, że z powodu zaległości w opłatach został wyłączony prąd. Nie dostałam wypłaty, do tego nie mam gdzie mieszkać – powiedziała z kolei Nikola Zacharek, która pracowała w hostelu.

Jak opisują byli pracownicy, obecnie na zaległe wynagrodzenia czeka kilkanaście osób ze szkół językowych w czterech miastach i około dziesięciu pracowników hosteli. Podobny protest odbył się dziś w Krakowie, gdzie siedzibę ma drugi tego typu obiekt tej samej marki.

(Fot. Radio Gdańsk/Kuba Kaługa)

WŁAŚCICIELKA: „CHCĄ MNIE ZNISZCZYĆ”

Karolina Malik w telefonicznej rozmowie z reporterem Radia Gdańsk przyznała, że jej firmy maj kłopoty finansowe.

– Nie uciekam od problemu. Marzę o tym, aby zapłacić te wszystkie zaległości. Zresztą płacę je, tylko z opóźnieniem. Jak tylko mogłam, to płaciłam. W miarę możliwości finansowych reguluję zaległości. Im nie chodzi o to, aby cokolwiek zostało spłacone. Im chodzi o to, aby mnie zniszczyć. Część pieniędzy została już wypłacona, ale organizacja „Czerwoni” (która organizowała protest, choć nie ma ze mną nic wspólnego) nie jest tym zainteresowana. Sprawa tych pracowników jest w Państwowej Inspekcji Pracy, gdzie również deklarowałam zamiar spłaty. Organizacja „Czerwoni” mnie po prostu szkaluje, by zniszczyć moje firmy. Teraz trwa sezon. Hostel i szkoła powinny zarabiać, abym mogła spłacić zaległości, ale nie zarobi w takiej sytuacji. Wiem, komu mam oddać pieniądze – powiedziała Karolina Malik w rozmowie telefonicznej z Radiem Gdańsk dodając, że w sprawie działań organizacji Czerwoni złożyła zawiadomienie na policji.

Kuba Kaługa/raf

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj