Kibice Lechii żegnają trenera. Słowa uznania za awans i zaangażowanie

(fot. Krzysztof Mystkowski / KFP)

Szymon Grabowski nie dotrwał na stanowisku trenera Lechii Gdańsk do końca pierwszej rundy piłkarskiej ekstraklasy. Po porażce z Pogonią Szczecin został zawieszony. Zostawia drużynę na przedostatnim miejscu w tabeli. Z szesnastu meczów zdołał wygrać tylko dwa. W ośmiu ostatnich spotkaniach zdobył tylko trzy punkty.

Szymon Grabowski decyzje zwierzchników przyjmował z pokorą. Tyle tylko, że pośród tych, którzy w kwestii prowadzenia drużyny mieli więcej do powiedzenia, był nie tylko prezes Paolo Urfer, ale także Kevin Blackwell, który do roli dyrektora technicznego dołączył w tym sezonie stanowisko „caretakera”, czyli w dosłownym tłumaczeniu – dozorcy. Sytuacja dla każdego pierwszego trenera z pewnością byłaby mało komfortowa, ale na te warunki Grabowski przystał. Jakoś przełknął wywiad, w którym Blackwell protekcjonalnie i cokolwiek lekceważąco wypowiadał się o jego pracy. Potem razem z Urferem i Blackwellem karnie ustawił się do selfie, które miało ukrócić plotki o kryzysie. Niezależnie od wyników przekonywał, że piłkarze na treningach prezentują się naprawdę dobrze. Dyplomatycznie nie potwierdzał zaległości finansowych i ze zrozumieniem przyjmował brak wzmocnień. Po meczu z Pogonią najpierw stanął przed obliczem prezesa, a potem uciął temat ewentualnego zwolnienia podczas konferencji prasowej.

ZA DUŻO POKORY

Szymon Grabowski jest człowiekiem taktownym, kulturalnym i pokornym. Przesadnie pokornym. Jego winą jest to, że zgodził się na układ, w którym jako pierwszy trener firmował osiągnięcia drużyny, choć w wielu kwestiach miał do powiedzenia mniej, niż na przykład dyrektor techniczny. Gdy komentował niefortunne selfie, uśmiechał się zażenowany i puszczał do pytających oko, ale wcześniej karnie stanął przed obiektywem iPhone’a i wcisnął guzik. Nie potrafił postawić ultimatum, przed którym sam ostatecznie stanął. Można przypuszczać, że gdyby Pogoń Szczecin nie wygrała pierwszego wyjazdowego meczu właśnie w Gdańsku, to Szymon Grabowski święta i Nowy Rok spędziłby jako trener Lechii.

WYGRAŁ SYMPATIĘ KIBICÓW

Szkoleniowca pożegnało stowarzyszenie kibiców Lechii – Lwy Północy. – Pana oddanie w prowadzeniu zespołu, mimo licznych wyzwań i ograniczeń, zarówno kadrowych, jak tych wynikających z zarządzania klubem, są godne szacunku. Pokazał pan, że pasja, wytrwałość i wiara w zespół mogą przezwyciężyć nawet najtrudniejsze okoliczności, grając choćby 10-osobowym składem w derbach i kończąc mecz z podniesioną głową. Ten mecz derbowy oraz awans do ekstraklasy wpisał pana na trwałe do naszej biało-zielonej rodziny – podkreślają kibice, życząc przy tym Grabowskiemu sukcesów, wytrwałości i radości z pracy trenerskiej.

– Głęboko wierzymy w to, że kiedy w naszym ukochanym klubie nastanie normalność, spotkamy się ponownie – deklarują Lwy Północy.

(fot. Facebook/Stowarzyszenie Lwy Północy)

Włodzimierz Machnikowski/mrud

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj