Tegoroczne wybory parlamentarne w Polsce z 15 października 2023 roku zapiszą się na stałe w historii demokracji naszego kraju. Dzięki zaangażowaniu i mobilizacji obywateli pobity został frekwencyjny rekord z pierwszych częściowo wolnych wyborów z 1989 roku.
Już poranne obliczenia w dniu wyborów zwiastowały, że możemy liczyć na bardzo wysoką frekwencję. Z biegiem czasu coraz bardziej prawdopodobne stawało się to, że zostanie pobity również frekwencyjny rekord z 1989 roku, który wyniósł 62,7 proc. Teraz już wiemy, że nowy rekord jest o ponad dziesięć punktów procentowych wyższy i wynosi 74,38 proc.
TRÓJMIASTO POWYŻEJ ŚREDNIEJ
W Trójmieście od wczesnych godzin porannych widać było olbrzymie zaangażowanie wyborców. Przełożyło się to w przypadku Gdańska na bardzo wysoką w skali kraju frekwencję na poziomie 81,5 proc. W niektórych dzielnicach miasta była ona jeszcze wyższa od średniej. – Mamy tak naprawdę cztery dzielnice, które uzyskały największą frekwencję. To jest Kiełpino Górne, Zaspa, Jasień i Osowa. To są te cztery dzielnice, w których zagłosowało powyżej 90 procent osób uprawnionych – skomentowała Paulina Chełmińska z Urzędu Miasta Gdańska.
Nie inaczej było w Sopocie, gdzie ilość osób przystępujących do głosowania również była bardzo wysoka. – Frekwencja w tegorocznych wyborach do Sejmu i Senatu była niespotykanie wysoka. Natomiast my możemy być szczególnie dumni z mieszkańców Sopotu, którzy tłumnie przyszli na wybory. Frekwencja w Sopocie wynosiła 81,18 proc. i jest to jeden z najlepszych wyników w Polsce – skomentował Marek Niziołek z sopockiego magistratu.
Mieszkańcy Gdyni również tłumnie poszli do urn. – Za nami niedziela wyborcza, wielkie emocje i wielka radość, ale też radość z niezwykłego zaangażowania mieszkańców również Gdyni w proces wyborczy. To wielka duma z tego, że Gdynianie tak licznie pojawili się przy urnach wyborczych. Średnia w Gdyni to 81,01 proc., ale cieszy też to, że w wielu komisjach obwodowych ta frekwencja sięgnęła nawet powyżej 85 procent. Prawdziwym gdyńskim rekordzistą była komisja obwodowa numer 69 w Orłowie, gdzie zanotowano blisko 91 proc. frekwencji wyborczej – wymieniał prezydent Gdyni Wojciech Szczurek.
OLBRZYMIA MOBILIZACJA
Oprócz czysto politycznego zainteresowania wyborami i mobilizacji wyborców oraz polityków do tego, aby pójść na wybory, istotny był również fakt wielu zachęt i ułatwień dotyczących zmiany miejsc do głosowania, czy uzyskania zaświadczenia o prawie do głosowania. W samym tylko Gdańsku wydano 7850 zaświadczeń do głosowania. Podczas tych wyborów popularny był również proces tzw. turystyki wyborczej. Osób, które zmieniły swoje miejsce do głosowania, było aż 45 938.
KOLEJKI I BRAK KART W NIEKTÓRYCH KOMISJACH
Olbrzymia frekwencja sprawiła, że w niektórych komisjach zabrakło kart do głosowania. Podobne zdarzenia miały miejsce także w Gdańsku.
Oprócz tego w niektórych komisjach trzeba było poczekać nieco dłużej niż zawsze, choć w przypadku okręgu gdańskiego wszystkie zostały zamknięte punktualnie o 21:00. – My tutaj na Żabim Kruku nie musieliśmy długo czekać. Gorzej mieli na środkowym stanowisku ludzie spoza Gdańska.” – mówi jedna z mieszkanek Gdańska.
OBYWATELSKI OBOWIĄZEK
Większość ludzi zapytanych przez nas o to, dlaczego poszli na wybory, odpowiadali, że to był ich obowiązek. – To jest ważna sprawa oraz przywilej – tłumaczył jeden z mieszkańców Gdańska.
– Uważam, że to jest obowiązek każdego dorosłego Polaka. Mam prawo wyboru i wybieram. Wybieram tą partię, która mi się najbardziej podoba – dodała inna mieszkanka Gdańska.
Oskar Bąk/ol