Włodarze Trójmiasta apelują o renegocjację zasad Krajowego Planu Odbudowy. Aleksandra Dulkiewicz (prezydent Gdańska), Magdalena Czarzyńska-Jachim (p.o. prezydenta Sopotu) i Wojciech Szczurek (prezydent Gdyni) odnieśli się do ustaleń Najwyższej Izby Kontroli, z których wynika, że największe miasta dużo straciły w skutek Polskiego Ładu. – Raport NIK to potwierdza. To nie był żaden ład, tylko bezład – oceniła Aleksandra Dulkiewicz.
Raport Najwyższej Izby Kontroli wskazał na to, że w ostatnich latach budżety samorządów zostały okrojone z dochodów własnych z PIT.
– W wyniku manipulacji zmianami w ramach PIT miasto Gdańsk straciło około miliard złotych. Zaakceptowano tylko 4 z 38 gdańskich projektów w programie inwestycji samorządowych z Polskiego Ładu. Możemy powiedzieć, że ktoś z kieszeni podatników, z kieszeni mieszkańców Gdańska, zabrał miliard złotych i oddał dwieście milionów. Cieszymy się, że mamy te pieniądze na projekty, ale cały czas pozostaje dziura w wysokości ośmiuset milionów – mówiła Aleksandra Dulkiewicz, prezydent Gdańska.
DRASTYCZNY WZROST DEFICYTU
Samorządowcy obawiają się, że środków z KPO nie da się wykorzystać, dlatego chcą zmian w programie. – Chodzi o to, aby samorządy mogły otrzymać dotacje na wkłady własne w inwestycje. Pożyczek zaciągać im nie wolno, a sytuacja finansowa często jest trudna – zauważyła Magdalena Czarzyńska-Jachim, pełniąca obowiązki prezydent Sopotu.
– W 2018 roku tylko 28 gmin w Polsce (czyli zaledwie 2 procent) miało deficyt operacyjny. W 2023 roku ten deficyt miało już 1611 gmin, co daje 57 procent. W Sopocie deficyt mamy od trzech lat. Wcześniej zawsze mieliśmy nadwyżkę – dodała Magdalena Czarzyńska-Jachim.
SYTUACJA W GDYNI
– Raport Najwyższej Izby Kontroli potwierdził to, o czym my, czyli samorządowcy, mówimy od 2019 roku. Samorządy sukcesywnie ograbiane były ze środków, które miały trafiać do naszych mieszkańców – precyzuje prezydent Gdyni Wojciech Szczurek. Według niego miasto straciło na działaniach poprzedniego rządu 750 mln zł.
Na ewentualne renegocjowanie zasad KPO musiałaby zgodzić się Komisja Europejska.
Jakub Kaługa/pb