Przewodniczący Rady Gdyni ws. 13-letniej Weroniki: Interwencje mediów są ważne, ale ta historia nie jest czarno-biała

– Myślę, że mój wpis na Facebooku był próbą uporządkowania myśli. Ta sytuacja była dużym wstrząsem. To było coś więcej niż tylko obrona urzędników – mówił w Rozmowie Kontrolowanej Zygmunt Zmuda – Trzebiatowski.

Przewodniczący Rady Miasta Gdyni odniósł się do sprawy 13-letniej Weroniki, której sprawę nagłośniły media. W związku z tym Zmuda-Trzebiatowski zamieścił długi wpis na Facebooku. Przyznaje, że miasto mogło i powinno zrobić więcej, jeszcze zanim sprawą zajęła się jedna ze stacji telewizyjnych. Podkreśla jednak, że nie była to czarno-biała historia i wskazuje dlaczego. Jednocześnie oskarża dziennikarzy o żonglowanie faktami i emocjami widzów.

NIE MA PROSTYCH ODPOWIEDZI

Gość Agnieszki Michajłow powiedział, że rozumie próbę grania na emocjach. – Wszedłem do tej altanki i nogi się pode mną ugięły. W takich sytuacjach chcielibyśmy mieć czarno-biały świat i proste odpowiedzi. A to akurat przykład, gdzie nie ma prostych odpowiedzi – mówił.

Jego zdaniem temat powinien być pogłębiony, a media przedstawiły go tylko pobieżnie. – Myślę, że zabrakło bardzo wielu rzeczy. Trudno to pokazać w ciągu kilku minut, warto poświęcić temu więcej czasu. Jeśli szukamy sensacji, to obecna formuła jest trafna. Jednak można apelować do pomocy Polaków, zapraszać do wspierania rodziny – tłumaczył.

– Łatwo się wypowiadać nie siedząc nad tymi wszystkimi dokumentami. Myślę jednak, że trzeba częściej i dokładniej się temu przyglądać. Jeśli jeden urzędnik z drugim koresponduje zamiast zadzwonić lub się spotkać, to coś nie gra. To miasto może robić lepiej – dodał.

BEZDUSZNI URZĘDNICY?

„Wielu ludzi wzburzyła historia o biednej, niepełnosprawnej, ale niezwykle dzielnej dziewczynce i zgrai nieczułych urzędników, którzy nie chcieli pomóc w oczywistej sprawie i odwlekali tę pomoc, aż w końcu matka dziewczynki umarła, nie doczekawszy suchego kąta” – napisał Zmuda-Trzebiatowski. Uważa, że sytuację powinno przedstawić się z obydwu stron.

– Nawet prawidłowo realizując wszystkie procedury, można zgubić człowieka. Tak się stało również tym razem. Niektórzy widzieli pomoc przekazaną matce taką jak opłacone obiady, a inni dostrzegali zupełnie inną stronę – tłumaczył.

MOŻE WYSTARCZYŁO POPROSIĆ O POMOC

Zdaniem gościa Radia Gdańsk należało przyjrzeć się historii rodziny Weroniki. – Oczywiście, że czasem ktoś powinien do takiej rodziny pójść. Co prawda ci ludzie mieli pomoc, ale miejsce, w którym mieszkali, naprawdę znacznie się zmieniło. Ta altanka wcześniej wyglądała lepiej, tuż przed programem była już w znacznie gorszym stanie – wyjaśniał. – Mówię o dbaniu o to mieszkanie. Wystarczyło tam pozamiatać lub przybić rolkę papy na przeciekający dach. Tylko, że wielu ludzi nie prosi o pomoc, a może wystarczyłoby z tym pójść do wujka – dodał.

POMOC DZIENNIKARSKA POTRZEBNA

Czy to dobrze, że dziennikarze zajęli się tematem? Zdaniem przewodniczącego Rady Miasta Gdyni – tak. – Jest duża wartość w nagłaśnianiu tematów przez dziennikarzy. Natomiast wierzę, że pomoc dziennikarska może być nie tylko szukaniem taniej sensacji, czy prowokowaniem pani prezydent (wiceprezydent Gdyni Katarzyna Gruszecka-Spychała  – przyp. red.), żeby powiedziała coś nie tak. To osoba wrażliwa i empatyczna. Uważam, że pokazała to swoimi czynami – mówił Zygmunt Zmuda-Trzebiatowski.

Agnieszka Michajłow/Maria Anuszkiewicz

Zygmunt Zmuda-Trzebiatowski w Radiu Gdańsk

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj