Pomocy stomatologicznej w niedzielę dla swojej córki szukała mieszkanka Gdańska. Pani Ewa, mama 20-letniej niepełnosprawnej dziewczyny, sprawdziła strony internetowe i dzwoniła do przychodni prowadzących opiekę weekendową i nocną. Bez efektu.
– Wszędzie gdzie dzwoniliśmy dostawaliśmy informację, że jedyny dyżur stomatologiczny na NFZ mieści się w Gdyni przy ulicy Żwirki i Wigury. Tam czekaliśmy kilka godzin i dowiedzieliśmy się, że jednak jest takie miejsce w Gdańsku – mówiła Radiu Gdańsk pani Ewa.
WYBIJAJĄCE SIĘ WOJEWÓDZTWO
Rzecznik Pomorskiego Oddziału Wojewódzkiego Narodowego Funduszu Zdrowia Mariusz Szymański wyjaśnia, że na Pomorzu działa 5 punktów pomocy stomatologicznej udzielających pomocy w nocy i weekendy. Adresy są na stronie internetowej oddziału. – Myślę, że jako województwo w Polsce jesteśmy jednym z wybijających się regionów. Mamy tu aż 5 punktów doraźnej pomocy stomatologicznej. Jeden z nich znajduje się w Gdańsku przy ulicy Kazimierza Górskiego 1, ale też w Gdyni, w Nowym Dworze Gdańskim, Słupsku i Wejherowie – wymienia Mariusz Szymański.
Informacje, zdaniem rzecznika, można znaleźć na stronie internetowej NFZ. – Tam są takie zakładki „Gdzie się leczyć?”, należy po prostu kliknąć i potem szukać punktów doraźnej pomocy stomatologicznej – tłumaczy Szymański.
– Niestety, nie da się tego znaleźć. Do dziś nie widzę, że na terenie Gdańska jest taki dyżur – zaznacza pani Ewa.
WSZYSCY DO GDYNI
Problemy ze znalezieniem informacji na temat punktu w Gdańsku potwierdza także doktor Piotr Sibora, kierownik przychodni stomatologicznej Centrum Stomatologicznego NZOZ „Śródmieście” w Gdyni. – Poszła fama po Gdańsku, że my jesteśmy jedyni. W związku z tym my naprawdę przyjmowaliśmy pacjentów z Nowego Dworu, Szemudu czy Pucka. Od miesiąca dopiero widzimy, że tych pacjentów ze strony Gdańska czy Sopotu jest mniej – wyjaśniał dr Sibora.
– Gdyby była jasna informacja… A tam nieaktualne dane sprzed kilku lat. Mieszkam na Żabiance, więc na AWFiS mogłam przejść spacerem, pojechać samochodem. Zajęłoby to chwilę. Po co ten stres? – zastanawia się pani Ewa.
Magdalena Manasterska/mili