Protest przed marketem firmy, która nie wycofała się z Rosji. „Zawstydzić klientów spojrzeniem”

(Fot. Radio Gdańsk/Edyta Stracewska)

Kilkanaście osób z różnych części Trójmiasta protestowało w sobotę przed marketem sieci budowlanej Leroy Merlin przy alei Grunwaldzkiej w Gdańsku. Pikietujący nie wznosili okrzyków. Mieli za to transparenty, na których nazwę i logo francuskiej sieci zestawiano z symbolami związanymi z wojną w Ukrainie.

– Ten protest polega na tym, żeby stać przed wejściem i wpatrywać się w oczy klientów Leroy Merlin. Chcemy zawstydzać ich swoim spojrzeniem, by zrozumieli, że to, co robią, nie jest dobre – wyjaśnia organizator, Mirosław Tomaszewski. – Nasze transparenty mówią więcej niż nasze oczy. Wyrażają nasz protest w sposób werbalny, choć nadal niemy – dodaje.

FIRMA „WSPIERA TERRORYZM”

W związku z inwazją Rosji na Ukrainę wiele firm wycofało się z rosyjskiego rynku. Sieć budowlana Leroy Merlin nie zrezygnowała jednak z działalności na terenie państwa agresora, co wywołało krytykę m. in. ze strony polskiego społeczeństwa. Protestujący uważają, że firma, pozostając w Rosji i planując tam kolejne inwestycje, w pośredni sposób wspiera bombardowania na terenie Ukrainy. Francuski koncern płaci tam bowiem podatki, które powiększają budżet Rosji.

– Protestujemy przeciwko temu, że ta firma wspiera rosyjską gospodarkę – zaznacza uczestniczka manifestacji, pochodząca z Ukrainy 19-letnia Ina. – Ta gospodarka dziś wspiera terroryzm, bo to nawet nie jest wojna. Zabijanie cywilów, w tym dzieci, to w tej skali po prostu terroryzm. Tymczasem Leroy Merlin wykorzystuje sytuację i chce tam zwiększyć sprzedaż. Po raz kolejny przyszłam, by pokazać, że tak nie powinno być – dodaje.

PRESJA EKONOMICZNA

– To presja ekonomiczna na tę francuską firmę. Może gdy zakupy w niej będzie robić mniej osób, zmusi to koncern do zaprzestania dofinansowywania Putina, jego bomb, broni kasetowej i morderstw – zaznacza pan Aleksander, jeden z uczestników protestu.

Protestujący chcą zmusić francuską markę do zmiany decyzji w sprawie prowadzenia działalności w Rosji. Wcześniej podobny bojkot stosowany był wobec sieci Decathlon, która początkowo również nie planowała zamknięcia sklepów. Decyzję tą zmieniono po fali ogólnoświatowej krytyki. Zarówno Decathlon, jak i Leroy Merlin, to marki należące do Stowarzyszenia Rodziny Mulliez.

Edyta Stracewska/ua

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj