Jak Orłowo stało się rajem dla turystów i skąd wzięła się tajemnicza sława Maxima

Orłowo, oprócz przyrodniczego atutu, unikatowego krajobrazu z kilkusetletnim drzewostanem – tak zwanej „gdyńskiej starówki” ma wiele wspaniałych zabytków, takich jak na przykład Adlerówka – mówił w Radiu Gdańsk Sławomir Kitowski. Grafik-projektant, plakacista, fotograf, autor i wydawca książek o historii Gdyni – portowego miasta zbudowanego w latach 20. XX wieku opowiadał o tym, jak Orłowo stało się miejscowością turystyczną.

W 1829 roku Johann Adler kupił ziemię od młynarza Roemelta u ujścia rzeki Kaczej do morza i zrobił na tym interes życia. Zbudował gospodę. – Przyciągała ona letników, na starych pocztówkach widzimy panie z parasolkami, w długich sukniach, które przybywają do tej gospody. Adler zapoczątkował tradycję letniskową w Orłowie – opowiadał Kitowski.

DOMKI RYBACKIE I PENSJONATY

Niedaleko, już na początku XX wieku, powstał Dom Kuracyjny Kurhaus, czyli Dom Kuracyjny. – Obok stały także domki rybackie, które służyły też jako miejsca do noclegów. Wzdłuż ulicy Orłowskiej również pojawiły się pensjonaty. Obok słynnego budynku Maxima, który już jest w ruinie stoi do dzisiaj zabytkowy „Czerwony Dwór” – mówił gość Radia Gdańsk. 

MAXIM I JEGO DWUZNACZNA SŁAWA

Maxim jest już legendą o dość dwuznacznej sławie. Występował w polskich serialach i filmach kryminalnych. Zwłaszcza gdy szukało się jakichś przestępców handlujących obcą walutą, czy zaginionych cyrkowców to właśnie u Maxima w Gdyni. – W różnych filmach pojawiają się postaci z tego właśnie świata. W tej chwili ten teren jest zapuszczony. Uważam, że powinien zostać przygotowany – oczyszczony z „krzaczorów” i otwarty na park, aby kupujący widział jego potencjał. Oczywiście chcielibyśmy, żeby przyszła inwestycja nawiązywała do parku, który jest obok. Powinny się tam pojawić punkty i restauracje pasujące do tego miejsca urządzone w taki sposób, żeby się tam chciało być również poza sezonem letnim – uważa Sławomir Kitowski.

PRZYRODA ORŁOWA ZACHWYCA

Grafik jest zachwycony przyrodą Orłowa. – Wszystko, co tam się komponuje, czyli przyroda, w którą człowiek wprowadził niewiele ingerencji jest bardzo miła dla oka i relaksuje. Nie wszystko zabetonowaliśmy. To jest taka oaza spokoju i ciszy, chcielibyśmy, żeby taka została. Przyjeżdżają do Orłowa ludzie z całego miasta, z wybrzeża, teraz w Święta widziałem tłumy, które spacerowały Promenadą Królowej Marysieńki, skąd widać klif. To oczywiste, że trzeba zobaczyć, jak ten legendarny klif wygląda. Póki istnieje, bo co roku skraca się aż o metr – przypominał Kitowski.

Posłuchaj audycji:

Maria Anuszkiewicz
Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj