Były to największe migracje ludności na ziemiach polskich w XX wieku, których skutki odczuwamy do dziś – przypomniał prof. Jerzy Kochanowski z Uniwersytetu Warszawskiego w audycji Co za Historia w Radiu Gdańsk, dyskutując z Wojciechem Sulecińskim na temat Ziem Odzyskanych.
Zgodnie z postanowieniami konferencji poczdamskiej Polska uzyskała tzw. Ziemie Odzyskane: terytorium byłego Wolnego Miasta Gdańska oraz ziemie zachodnie i północne współczesnej Polski. W wyniku ustaleń wielkiej trójki, zaakceptowanych podczas konferencji teherańskiej oraz jałtańskiej, uznano m.in. zbrojną aneksję terytorium Polski dokonaną przez ZSRR w 1939 roku.
Polska musiała oddać Związkowi Radzieckiemu 48 proc. swojego terytorium na wschodzie. Działania wojenne oraz sytuacja polityczna spowodowały masową migrację ludności. Zakładano, że ludność polska i żydowska opuści byłe Kresy, a z terytorium Polski przeniosą się na wschód m.in. Białorusini i Litwini. Wcześniej nie wierzono, że Kresy zostaną stracone. Przybywających początkowo spontanicznie, jeszcze w czasie wojny, ludzi nie było gdzie ulokować.
– Pierwsze masowe przesiedlenia zaczęły się na Kresach Południowo-Wschodnich i były inspirowane tragicznymi wydarzeniami trwającymi od 1943 roku. Wydarzenia te zainspirowały także wyrzucenie z Polski Ukraińców – odbywało się to niekiedy w sposób brutalny, o czym się mało mówi. Próbowano obliczyć, ilu z Ukraińców wyjechało dobrowolnie. Ustalono, że było to ok. 4 proc. z 500 tys. ludzi. To stworzyło obszar dla przesiedleńców z Kresów – mówił prof. Jerzy Kochanowski.
Zajęcie Opolszczyzny i Górnego Śląska, stworzyło ramy gospodarcze i polityczne, które umożliwiały rozmieszczenie mieszkańców Kresów Południowo-Wschodnich. Przesiedlano tysiące osób.
Fot. Wikimedia Commons
RABUNEK, SZABROWNICTWO, PALENIE DOMÓW, MORDERSTWA
– Armia czerwona zachowywała się jak każda armia zdobyczna, szła, rabowała, paliła i gwałciła. Większość miasteczek została zniszczona już po ich zajęciu. Wiedziano, że część ziem będzie należało do Polski, a jednocześnie organizowano grabież. Wywożono wszystko, od fabryk, po infrastrukturę miejską. Rabowali także żołnierze na własną rękę. Opowieści o wojskowych noszących kilkanaście zegarków nie są niczym przesadzonym – przypominał prof. Kochanowski.
Na części zastanych terenów przybywający napotykali zniszczenia. Szabrownictwo zaczęło się niekiedy już w roku 1939. W czasie wojny Niemcy rabowali Polaków, następnie Rosjanie Niemców. Polacy próbowali przejąć to, co pozostało po Rosjanach. Zdarzało się też, że przesiedleńcy, szczególnie z terenów wiejskich, zastawali nieznane sobie wcześniej warunki cywilizacyjne. Nie umieli posługiwać się narzędziami rolniczymi, które pozyskiwali, czy mieszkać w murowanych domach, przypomina profesor. To wszystko potęgowało niepewność i przyczyniało się do napięć.
Różnice na tle etnicznym, kulturowym, religijnym doprowadzały do konfliktów, które kończyły się nawet zabójstwami. Konfliktowali się przybywający Polacy z ludnością miejscową, w tym z autochtonami, którzy otrzymywali polskie obywatelstwo – co było zabiegiem władzy mającym legitymować polskość odzyskanych terenów.
Fot. Wikimedia Commons
TYGIEL KULTUROWY, KTÓRY NADAL MA WPŁYW NA LOSY POLSKI
Z Kresów wyjechało 1,5 miliona ludzi. Milion migrujących zatrzymało się na ziemiach odzyskanych, 500 tys. w Polsce centralnej. Mimo powstania tygla kulturowego, na ziemiach odzyskanych powstawały też enklawy migrantów z Kresów. Mieszkańcy wiosek podróżowali razem, próbowali odtworzyć wspólnoty sąsiedzkie, organizowali się wokół ośrodków religijnych, w czym pomagały przywożone z Kresów przedmioty kultu – było to m.in. 150 obrazów Madonn.
Elementy kultury Kresów kultywowali także przedstawiciele inteligencji. W przypadku Wrocławia, o czym wspominał rozmówca Wojciecha Sulecińskiego, byli to np. profesorowie Uniwersytetu Jana Kazimierza we Lwowie. Obecność Kresowiaków na Ziemiach Odzyskanych miała i nadal ma wpływ na losy Polski.
– Niezwykły powojenny tygiel. Oderwanie się ze starego miejsca i tworzenie nowego społeczeństwa przełożyło się na rzeczy zaskakujące. Okazało się np., że w 2003 roku na mapie poparcia dla Unii Europejskiej widać najbardziej ziemie zachodnie i północne, a teoretycznie powinno być odwrotnie – powiedział gość Radia Gdańsk. Nowa świadomość miast takich jak Gdańsk zawiera w sobie pierwiastek przyniesiony z Kresów. Powojenne migracje są częścią historii rodzin współczesnych mieszkańców Ziem Odzyskanych – w tym także rodzin Wojciecha Sulecińskiego i prof. Jego Kochanowskiego.
Posłuchaj audycji:
puch