– Oczekuję, że premier zmieni zdanie w sprawie posyłania do szkoły sześciolatków, mówi parlamentarzysta Polskiego Stronnictwa Ludowego. W Rozmowie kontrolowanej komentował kłopoty prezydent Warszawy i mówił o niedzielnych wyborach w Elblągu. Agnieszka Michajłow pytała też, czy trzyma kciuki za Donalda Tuska i jaka będzie przyszła koalicja. Czy PSL rozmawia z PiS o przyszłej, ewentualnej współpracy.
Agnieszka Michajłow: Dzień dobry Panie pośle, witam.
Eugeniusz Kłopotek: Dzień dobry.
AM: Trzyma Pan kciuki za Donalda Tuska i Platformę Obywatelską, czy liczy na to, że już się nie podniosą?
EK: Trzymam kciuki, bo przecież jest to nasz wspólny interes. Mam nadzieję, że w ostatnim czasie Platforma Obywatelska i sam premier przejrzeli na oczy, że trzeba zmienić całą politykę, którą prowadzimy.
AM: PR musi być lepszy.
EK: Trzeba być bardziej skutecznym w tym, co się mówi. Jeśli dalej będziemy brnąć jak brniemy, to Platforma straci władze, a my będziemy mieli problem z progiem wyborczym.
AM: Ale jak przebrniecie, to się ustawicie z kim innym?
EK: Jeżeli nasz partner koalicyjny wsłuchiwałby się w nasz głos, również w głos Eugeniusza Kłopotka, bo jest to głos społeczny, to najprawdopodobniej dzisiaj nie bylibyśmy na takim zakręcie, patrząc na sondaże.
AM: Czego nie usłyszał premier, co mówił Eugeniusz Kłopotek?
EK: Chociażby w ostatnim czasie, bardzo się cieszę, że usłyszał. Jest duży wywiad w jednej z gazet na temat urlopów macierzyńskich. Na drugi dzień pan premier zapowiedział, że będą. Nie sądzę, że to oczywiście pod wpływem przeczytania wywiadu ze mną, ale cieszy i to. W ostatnią niedziele widzępPana premiera w ogródkach działkowych. Premier zmienia front, co bardzo cieszy.
AM: Panie pośle, ale ogródki działkowe, to nie jest najpoważniejszy problem w tym kraju.
EK: Dzisiaj oczekuję na jedno, że pan premier zmieni zdanie w sprawie referendum dotyczącym oświaty. Czy 6-latkowie mają pójść obowiązkowo do pierwszej klasy, czy nie. Mam nadzieję, że zmieni.
AM: Ile razy można zmieniać zdanie? Już wielokrotnie zmieniał zdanie.
EK: I społeczeństwo wiele razy mu to wybaczało.
AM: Nie wiem, czy wybaczało, to się pewnie okaże przy wyborach. Co to za władza, która ciągle zmienia zdanie?
EK: Dlatego podkreślam, że jeżeli jest tak, jak w tym przypadku, czyli milion podpisów, to nie można tego zlekceważyć i powiedzieć, że ja z panią minister Szumilas wiemy najlepiej, co rodzice i dzieci chcą. Zapytajmy się społeczeństwa, bo szczerze, dzisiaj jestem całkowicie za referendum i podniosę rękę, żeby takie referendum było. Na niektóre pytania, chociażby, czy jesteś za likwidacją gimnazjów, pierwszy podniosę rękę. To było jedno wielkie nieporozumienie. Można jeszcze parę rzeczy wymienić, ale nie będę dolewał oliwy do ognia.
AM: Widzi Pan, co się dzieję w Elblągu? Wojna totalna o Elbląg. Tylu posłów z pierwszych stron gazet dawno nie było w tym mieście.
EK: Niektórzy najprawdopodobniej po raz pierwszy przyjechali do Elbląga.
AM: Pan był?
EK: Byłem kiedyś. Bardzo mi się to miasto podobało i mam nadzieję, że podoba się nadal. To ma być kolejny przykład papierka lakmusowego, jakie są nastroje społeczne i w domyśle – trzeba dokopać Platformie.
AM: Żeby dokopać Platformie, trzeba wygrać wybory. Po to są partie, żeby wygrywać wybory jak dobrze rozumiem. Udało się kogoś odwołać z Platformy Obywatelskiej, to trudno żeby opozycja tego nie wykorzystała.
EK: Dlatego ja nie mam pretensji do opozycji. Mogę mieć pretensje jedynie do mojego partnera koalicyjnego, że tak jak zlekceważył wybory w Rybniku, gdzie dwóch przedstawicieli Platformy było wystawionych, tak jak słyszę, nie kwapi się również do promowania ewentualnego kandydata Platformy Obywatelskiej. To może być nieciekawy sygnał. Prawdziwym sprawdzianem przed wyborami samorządowymi, czy parlamentarnymi, będzie jednak referendum w sprawie odwołania Pani prezydent Warszawy.
AM: Pan by tak chciał, żeby mieszkańcy Warszawy odwołali Hannę Gronkiewicz-Waltz, aby dać pstryczka premierowi?
EK: Nie chciałbym, chociaż rzeczywiście, sporo błędów Pani prezydent popełniła, nie zawsze z jej winy. W polityce, oprócz tego, że masz dobre chęci, że masz wiedzę i umiejętności, musisz mieć trochę szczęścia. Tego szczęścia brakuje pani prezydent.
AM: Brakuje szczęścia? Przecież jest prezydentem od wielu lat. Jest wiceprzewodniczącą Platformy. Brakuje jej szczęścia?
EK: Niestety tak.
AM: Jeśli chodzi o referendum, każdy proponuje swoje rozwiązania. Prezydent Komorowski mówi, że trzeba trudniej odwoływać. Ma być wyższy próg, jeśli chodzi o odwoływanie władz, takie jak wybrano. Taka frekwencja jak za odwołanie, jak i wybór.
EK: Nie sądzę, aby warto było zmieniać obecne rozwiązania. Wcale nie jest łatwo zebrać podpisy, a poza tym, bardzo trudno jest osiągnąć w referendum 30-procentową frekwencję. Oczywiście, jeżeli już to referendum się odbywa, na ogół idą ci, którzy chcą zmiany. Wtedy, jeżeli osiągnie się 30 -procentową frekwencję, to jest po władzy. Władza zostanie na pewno odwołana.
AM: Ja myślałam, że wy politycy, to raczej będziecie obniżać te progi, żeby ta demokracja się rozwijała. Słyszę głosy z kancelarii premiera, że raczej idzie to w drugą stronę.
EK: Nie jestem zwolennikiem pójścia w tę drugą stronę. Nie jestem też zwolennikiem obniżania tego progu. Raz na cztery lata, każdy z nas może zrobić z władzą porządek. Byle by tylko chciał zrobić. Referendum to jest coś nadzwyczajnego, a coś normalnego to jest czteroletnia kadencja. Wtedy powinniśmy się wszyscy pofatygować do urn wyborczych. Nam się często nie chce, a narzekać potrafimy.
AM: To prawda. Panie pośle, cygara, go-go, wino. Pomyślałam sobie, żyć nie umierać, tylko czemu za nie swoje? Jak to bronić?
EK: Nas na szczęście nie szczypie prasa.
AM: Kto wie? Może chwilowo?
EK: My i tak większość tych pieniędzy z powrotem oddajemy Rostowskiemu. Jak Pani wie, za błąd sprzed wielu lat. Niestety, w kilku przypadkach, jest to absolutne przegięcie.
AM: No to o co chodzi? Platforma Obywatelska jest za długo przy władzy? Wy jesteście ciągle przy władzy.
EK: Ale to dotyczy także innych partii politycznych. To nie tylko dotyczy Platformy Obywatelskiej, na każdego by się coś znalazło. Na kanwie tego co się dzieję, zaczynają się odzywać głosy – skasujmy finansowanie partii z budżetu.
AM: To był jeden z podstawowych postulatów Platformy Obywatelskiej. Ci którzy głosowali na Platformę, powiedzą, po co wam ta kasa? Żebyście do klubów go-go chodzili?
EK: Nie kto inny, tylko byli członkowie AWS-u, Unii Wolności, dzisiaj w Platformie Obywatelskiej plus SLD w roku 2000, uderzając w PSL, zakazali prowadzenia działalności gospodarczej przez partie polityczne. Mieliśmy trochę majątku zgromadzonego przez ponad 100 lat i to było uderzenie w PSL. Daliśmy sobie z tym radę. Wtedy powiedziano, że pieniądze na stół, czyste finansowanie z budżetu państwa. Dwukrotnie zmniejszyliśmy wysokość tego finansowania, a teraz co? Finansowanie znowu pod stół? Chce tego Platforma? Chcą tego inni? Ja chcę to widzieć.
AM: No dobrze, ale z drugiej strony, może społeczeństwo ma już dość płacenia na takie przyjemności?
EK: Jeżeli tego typu kwiatki wychodzą, to rzeczywiście społeczeństwo ma racje i nie ma co się dziwić.
AM: A wy w PSL jesteście tacy święci, że wy nie wydajecie pieniędzy publicznych na coś, co się nie mieści w działalności?
EK: Mówiąc szczerze, poza tym, żeby zapłacić czynsz za klika lokali i tych kilku pracowników, resztę i tak bierze fiskus. Państwo na nas zarobiło podwójnie.
AM: Płacicie nie za brak winy, tylko za zawinienie.
EK: Ale za zawinienie płacimy wszystko to, tylko wpłacamy to na inne konto, ale wydawaliśmy jak każda inna partia.
AM: Boi się Pan wyborów?
EK: Których?
AM: Kolejnych, które będą.
EK: Pierwsze będą do Parlamentu Europejskiego. One nie są dla nas aż tak istotne. My jako Polacy czujemy, że są one gdzieś w oddali. Dla nas sygnałem co się dzieję, będą wybory samorządowe. Chociażby dla PSL, jak nieźle wiatr w plecy wieje w wyborach samorządowych, to dajemy sobie radę w wyborach parlamentarnych rok później. Natomiast, nie daj Boże, jakby miało tąpnąć nam w samorządowych, to już nie dopowiem…
AM: A myśli Pan, że wam tąpnie? Pan kilka miesięcy temu powiedział, że wicepremier Piechociński nie da rady być równocześnie szefem resortu i partii jednocześnie, że po kolei wszystko zawali.
EK: Powiedziałem, że nie jest w stanie tego wszystkiego ogarnąć. Tego jest za dużo.
AM: To ogarnia, czy nie?
EK: Pracuje na prawdę bardzo ciężko, po kilkanaście godzin dziennie. Póki co się stara, ale przyjdzie moment zmęczenia. Tu nie ma cudów. Za długo siedzę w polityce i wiem, że przychodzi taki moment. Wziął na siebie za dużo i powinien być wicepremierem, powinien przewodniczyć komitetowi stałemu rady ekonomicznej ministrów, ale ministrem gospodarki powinien być inny ludowiec i miałby wtedy czas.
AM: Panie pośle, mówi pan, że siedzi Pan w polityce, a ja mam wrażenie, że w gęsiach pan ostatnio siedzi.
EK: No wreszcie mój gorący temat! W pewnym momencie doszedłem do wniosku, że ja już tego świata do góry nogami w Warszawie, nie przewrócę. Nawet jak tam trochę „popyszczę”, co się jednym podoba, drugim nie. Wróciłem do zawodu, do mojego zakładu i zajmuje się oczywiście nie tylko produkcją gęsi, ale również mamy tysiąc hektarów ziemi. Powiem szczerze, że tam ładuję akumulatory.
AM: A co Pan z tymi gęsiami tam robi?
EK: Moim marzeniem jest, żeby wzrosło spożycie gęsiny w naszym kraju. Wyobraża sobie pani, że na statystycznego Polaka przypada, roczne spożycie gęsiny w wysokości …
AM: Pół kilograma?
EK: 70 gramów, a wieprzowiny 43 kilogramy.
AM: No dobrze. A ile kosztuje kilogram gęsiny?
EK: Przez te wszystkie ogniwa pośrednie zmierzające do konsumenta, również przez restauratorów, gęsina traktowana jest, jak jakiś ekstra rarytas, bo jest po prostu za droga i nadal schabowy będzie wygrywał. W moim zakładzie i firmowym sklepie, kołudzka gęś, kilogram kosztuje 18 zł i proszę państwa, taki apel. Jak chcecie za 18 zł, to ona w Kołudzie będzie.
AM: No tak ale trochę daleko. A co pan jadł na obiad wczoraj? Gęsinę, czy schabowego?
EK: Wczoraj na obiad nie jadłem nic. Byłem w drodze i żona na szczęście dała mi kanapki. Nie było czasu na obiad.
AM: Smacznego i dziękuję za rozmowę.
EK: Pozdrawiam.