Magdalena Kołodziejczak, wójt gminy wiejskiej Pruszcz Gdański

– Cieszę się, że Finowie podnieśli ten temat. Myślę, że będzie to takie podsumowanie wszystkich badań, które się odbyły. Jeżeli Minister Środowiska i ministerstwo będą nadzorować te badania, to będą one bardzo rzetelne – powiedziała w Radiu Gdańsk wój gminy Pruszcz Gdański Magdalena Kołodziejczak.

Agnieszka Michajłow: Dzień dobry Pani wójt, witam.
Magdalena Kołodziejczak: Dzień dobry.

AM: Wie Pani co, ja już nie wiem co mam myśleć o tej hałdzie fosfogipsów w Wiślince. Truje, nie truje. Skażona woda, nieskażona. A Pani, jako gospodarz tego terenu, wie właściwie o co chodzi czy nie?
MK: Muszę pani powiedzieć, że po ostatnich doniesieniach rzeczywiście absolutnie zawirowało mi w głowie. Ja pełnię tę funkcję od 2002 roku i bardzo uważnie przyglądałam się tej sprawie. Uczestniczyłam w niemalże wszystkich spotkaniach, jakie były temu poświęcone. Szczególnie w spotkaniach, które mówiły o stanie środowiska i przeprowadzanych badaniach. Po pani telefonie pozwoliłam sobie też przeanalizować ilość badań, które były już wykonane. I od 1981 roku było zrobionych 27 różnych ekspertyz, badań, analiz. Przez niezwykle szacowne instytucje np. przez Instytut w Puławach, przez Politechnikę Gdańską. I w zasadzie wszystkie te przeprowadzone badania wskazywały, że normy nie są przekraczane. Że w zasadzie to środowisko wokół hałdy jest absolutnie niegroźne. Tymczasem znowu bomba w postaci tych doniesień i rewelacji

AM: Ale znowu mówią, że ta hałda mocno truje. Ale teraz służby polskie odpowiadają, że może nie tak bardzo jak mówią Finowie, ale jednak jakieś przekroczenia są. Więc coś chyba na rzeczy jest.
MK: My tutaj niestety jesteśmy takimi biernymi obserwatorami, dlatego że nie uczestniczymy w badaniach. My możemy się tylko temu przysłuchiwać. Dzisiaj głównym dowodzącym jest WIOŚ. Przypomnę tylko, że około 5 lat temu to składowisko na skutek różnych monitów m.in. naszych zostało zamknięte. Wtedy była ogromna konferencja. Jednym z autorów opracowań był m.in. profesor Hubka i tam bardzo dokładnie pokazano nam, w jaki sposób będzie prowadzona rekultywacja, jak to będzie zabezpieczane. I WIOŚ, jako instytucja państwowa, miał czuwać nad prawidłowością.

AM: I się Pani uspokoiła, że wszystko jest w porządku, tak?
MK: Powiem szczerze, że spadł mi kamień z serca, dlatego że dopięliśmy swego. Po pierwsze, odpady z produkcji przestały być składowane. Oczywiście słyszeliśmy o tym, że ekonomiczne dla zakładu jest to dużo trudniejsze, ponieważ odpady nie będą już produkowane. I z zupełnie innych, dużo droższych surowców będzie produkowana siarka. Natomiast pokazywano nam jaki będzie efekt tej rekultywacji i ten efekt istotnie został osiągnięty. Góra jest piękna, zielona, osiedliło się tam ptactwo, od czasu do czasu biegają różne zwierzęta. I w zasadzie temat hałdy upadł.

AM: Ale okazuje się, że jak pada deszcz i to intensywnie, to podobno są jakieś tam przecieki. I ten fosfor dostaje się do wody.
MK: No właśnie. Jak analizowałam te wszystkie badania, które zostały przeprowadzone, to przypomnę, że w 2012 roku było prowadzone badanie jakości wody Martwej Wisły. Prowadzone przez WIOŚ w ramach Państwowego Monitoringu Środowiska. I z tego raportu wynikało, że żadne aż tak dalece negatywne skutki nie są wywoływane.

AM: Pani myśli, że te badania, które były robione są wiarygodne? Że Finowie przesadzają? Oni na punkcie ekologii to na pewno bardziej się znają. Jak to jest? Jeśli pyta Panią mieszkaniec: „O co znowu chodzi z tą hałdą?”, to co Pani mówi?
MK: Ja mówię, że poczekajmy do 25 lipca, zapoznamy się z tymi badaniami. Z jednej strony to właściwie tak trochę się cieszę, że Finowie podnieśli ten temat, ponieważ myślę, że to już będzie takie podsumowanie tego wszystkiego, co do tej pory było. Jeżeli Minister Środowiska zobowiązał się, że ministerstwo będzie to nadzorowało, to należy przyjąć, że te badania już naprawdę będą rzetelne. Bo nie wyobrażam sobie, żeby w sytuacji, kiedy podważa się wiarygodność tak ważnych instytucji w naszym życiu jak WIOŚ, nie były porządnie zrobione te analizy. I mam nadzieję, że to będzie już taki ostatni element kiedy albo dojdziemy do wniosku, że pewne rzeczy trzeba poprawić, żeby te odcieki były jednak jeszcze dodatkowo oczyszczane. Albo okaże się, że Finowie podnieśli larum w nieuzasadniony sposób. Ja powiem, że musimy wziąć pod uwagę pewną poprawkę na to wszystko, ponieważ kilka lat wstecz ta Wisła była też takim jednym wielkim, nie chcę tutaj przesadzać, że ściekiem, ale do Wisły odprowadzało się różne rzeczy. Dzisiaj, co by nie mówić, to jednak zaczynamy coraz bardziej dbać o środowisko. Kontrole są coraz bardziej rzetelne i być może to jest też pewna pochodna tego, co się działo przez te wiele lat. Być może jest tak, że ta Wisła musi mieć trochę czasu, żeby się oczyścić.

AM: A tak na co dzień to hałda już nie stanowi problemu dla okolicznych mieszkańców? Zwiększyły się ceny gruntów w okolicy. Czy dalej to jest takie miejsce, do którego lepiej się nie zbliżać, w sensie nie mieszkać za blisko?
MK: Nie, myślę, że absolutnie nie jest wskazana przesada. I myślę, że te alarmujące tytuły czy hasła czasami robią więcej złego, niż dobrego. Tutaj będą parametry, które są mierzalne. Tu się nie da dyskutować o upodobaniach, gustach. Po prostu fizyka, chemia i matematyka mają to do siebie, że jeżeli coś jest przekroczone, to w sposób bardzo konkretny i jasny można to określić. Natomiast Wiślinka jest przepięknym miejscem, miejscowością. Wkradł się nam taki chochlik, ponieważ kilka dni temu, wreszcie po wielu, wielu latach rada gminy uchwaliła plan zagospodarowania. Przypomnę, że praca nad planem dla Wiślinki trwała od 2001 roku. Między innymi właśnie dlatego w 2005 roku go nie przyjęliśmy, ponieważ zastrzeżenia budziła szerokość strefy ochronnej wokół hałdy. Od 2005 roku ponownie opracowywaliśmy ten plan. I wreszcie Wiślinka może się rozwijać na podstawie uchwalonego planu.

AM: Ale jest też takie zapotrzebowanie na to, żeby się tam budować?
MK: Tak, ogromne. Ja też chcę powiedzieć, że nie dajmy się do końca zwariować. Ja znam wielu mieszkańców Wiślinki, którzy mieszkają tam od wielu lat i których rodzice tam mieszkali. Dzisiaj oni przekazują działki swoim dzieciom. Te dzieci się budują w Wiślince. Więc też niech ustaną jakieś demony. Natomiast bez wątpienia naszym celem będzie uzyskanie tych wszystkich badań, żeby uspokoić mieszkańców. Bo jestem przekonana, że te badania wskażą, że jednak aż tak tragicznie nie jest.

AM: A ta hałda to nie jest Pani jedyny problem. Słyszałam, że ziemia z wykopu z tunelu Martwej Wisły też trafia gdzieś tam do Wiślinki, w okolicach Przejazdowa. I Pani dosyć ostro się wypowiedziała, że ma już dosyć tego, że ktoś sobie zwozi ziemię na wasze tereny. To, że ta ziemia trafia akurat tam jest nielegalne, niebezpieczne?
MK: Nie, to jest przede wszystkim zachłanność i niefrasobliwość właścicieli prywatnych działek. Tutaj chcę bardzo wyraźnie powiedzieć, że będziemy naprawdę do ostatniej łopaty walczyli o to, żeby wywieźć ziemię tam gdzie jest nieprawidłowo przywieziona. A Wiślinka jest szczególnym miejscem, podlegającym ochronie. Regionalny Zarząd Gospodarki Wodnej też mocno nas wspiera. Część terenów przylegających do Martwej Wisły to są tereny zalewowe. One podlegają ochronie. I nie ma mowy o tym, żeby ktoś w dziki sposób podniósł sobie poziom działki. A potem może próbował jeszcze sprzedać na kilkukondygnacyjny hotel, żeby w bardzo krótkim czasie zarobić kupę pieniędzy. Tak się nie da.

AM: Tylko taka ziemia trafia do Wiślinki.
MK: Dlatego, tak jak powiedziałam, często jest to podyktowane zachłannością mieszkańców. Ponieważ upchnięcie tak dużej ilości ziemi jest pewnym kłopotem. I wykonawca robót szuka oszczędności.

AM: Dlaczego akurat w gminie Pruszcz a nie w innych gminach?
MK: Dlatego, że ziemia jest u nas dosyć droga. Metr kwadratowy jest dość kosztowny. W związku z powyższym taki właściciel przyjmuje ziemię, albo nawet bierze za to pieniądze, podnosi teren, aby za dobre pieniądze tę ziemię sprzedać. Niestety tak nie będzie.

AM: To jest zadanie. Chciałam zapytać jeszcze o śmieci. Burmistrz Kolbud zapowiedział, że prawdopodobnie zerwie umowę z tą firmą śmieciową. To jest ta sama firma, która obsługuje Pani gminę. W Kolbudach nie do końca sobie radzi. U Pani też tak nie do końca sobie radzi.
MK: Gdybym dzisiaj miała wystawić ocenę tej firmy, to muszę powiedzieć, że oni wywiązują się na poziomie 90%. Zawsze bardziej boli to te 10%, niż cieszy te 90. To jest zrozumiałe. My wczoraj też mieliśmy takie burzliwe spotkanie, byli zaproszeni wszyscy sołtysi, radni. To znaczy, my aż tak dalece nie idziemy.

AM: Nie będziecie zrywać umowy z firmą z Piły.
MK: Na razie nie będziemy. Natomiast wczoraj z Piły przyjechał też pan prezes i rozmawialiśmy. Do niedzieli włącznie firma ma czas na poprawienie jakości swoich usług. Ja po raz kolejny dziękuję mieszkańcom za pewną cierpliwość i wyrozumiałość. Bo często spotykamy się też z takimi słowami, że mieszkańcy wiedzą, że nie jest to prosta sprawa.

AM: Nie zwożą Pani śmieci pod urząd na złość.
MK: Nie. Bo to też nie jest wyjście. I dziękuję za taki rozsądek. Natomiast jeżeli do niedzieli włącznie sytuacja diametralnie nie poprawi się w sensie rzetelnego i terminowego wywozu, wówczas od poniedziałku będziemy wprowadzali wywóz zastępczy z tych pozycji, które nie będą obsłużone przez firmę. I będziemy obciążali kosztami Alvater.

AM: A z takiej perspektywy kilku tygodni funkcjonowania tej ustawy i tej rewolucji śmieciowej, co by Pani o niej powiedziała? Potrzebne to nam było?
MK: Ja muszę powiedzieć, że ja byłam zwolennikiem takiego rozwiązania, żeby to gminy przejęły na siebie obowiązek. Dzisiaj jak patrzę i rozmawiam z moimi koleżankami i kolegami samorządowcami, to samorządy wywiązały się naprawdę w 99%. U nas firma mogła się zacząć przygotowywać od 10 maja, czyli miała 1,5 miesiąca czasu. Niestety tutaj zawaliły przede wszystkim firmy, a nie samorządy. To nie jest prosta sprawa. Sądzę, że potrzebujemy jeszcze kilku tygodni. Ale bardzo się cieszę jak widzę, że mimo tych niedogodności, mieszkańcy segregują, często zwracają się jeszcze z pytaniami, szukają materiałów informacyjnych, jeżeli ich nie dostali. Czyli w naszej świadomości coś zaczyna funkcjonować. My od segregacji nie uciekniemy. Gmina Pruszcz Gdański jest przepiękną gminą.

AM: I musi być czysta. Jak każda.
MK: Podobnie inne gminy. I myślę, że warto, żebyśmy to piękno naszych gmin zostawili dla potomnych.

AM: Dziękuję bardzo za rozmowę.
MK: Dziękuję.

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj