Andrzej Krzysztofiak, burmistrz Kwidzyna

– Duże firmy budują swoje siedziby tam, gdzie jest dostęp do infrastruktury, gdzie można stworzyć logistykę. Dzięki mostowi, Kwidzyn dla takich firm stanie się atrakcyjny – powiedział w Radiu Gdańsk burmistrz Kwidzyna Andrzej Krzysztofiak.

Agnieszka Michajłow: Dzień dobry Panie burmistrzu, witamy.

Andrzej Krzysztofiak: Dzień dobry pani Agnieszko.

AM: Panie burmistrzu, chciałabym, żebyśmy zaczęli od pewnego wyjaśnienia. Bo most, który dzisiaj zostanie otwarty, który nazywamy tak potocznie „mostem w Kwidzynie”, tak właściwie mostem w Kwidzynie nie jest. Jak mamy to określać? Gdzie jest ten most? Czy w miejscu, gdzie jest most, jest jakaś miejscowość czy nie?
AK: Jest mała miejscowość. Nazywa się Lipianki. To z jednej strony. A z drugiej Aplinki. Taka gra słów. Nie wiem, czemu to powstało, kto był twórcą nazw tych miejscowości. Ale ta gra jest taka dość zabawna. Lipianki i Aplinki. A mówi się o tym chyba dlatego, że dużym miastem przy tym moście jest właśnie Kwidzyn. Dużym w cudzysłowie, nie chcę być megalomanem. Może stąd ta nazwa „most kwidzyński”. Zresztą chyba potocznie się przyjęła, przynajmniej z tej mojej strony Wisły.

AM: Tak, ale by pogodzić też tych z drugiej strony Wisły, to moglibyśmy nazywać go kwidzyńsko-gniewskim?
AK: Możemy go nazywać jak chcemy. Najważniejsze, że jest. Ja kiedyś powiedziałem, że podpiszę cyrograf z diabłem, byle on był. Powiedziałem też, że wstęga będzie wzdłuż mostu. Jeśli autorów tego sukcesu będzie tylu, że nie zmieszczą się w poprzek, to wstęga będzie wzdłuż.

AM: No właśnie. Ponieważ jak wiadomo, sukces ma zawsze wielu ojców, to proszę powiedzieć dzięki komu właściwie powstał ten most? Ale też dlaczego nie powstał 10 czy może nawet 20 lat temu?
AK: Powiem pani, że ta lista jest naprawdę długa. Tu mówiłem o tej wstędze. A tak naprawdę to spowodowała determinacja samorządowców z kwidzyńskiej strony. A już tak pod koniec, czyli w czasie kiedy to zaczęło działać naprawdę, to poseł Jerzy Kozdroń, który chodził za ministrem Nowakiem i mało mu nie urwał rękawa, szarpiąc go, co z tym mostem. I potem decyzja tego rządu, czyli wtedy ministra Grabarczyka, teraz ministra Nowaka. Mamy jednego premiera. Muszę o tym powiedzieć, że to decyzja pana premiera Donalda Tuska.

AM: Z tego co wiem, to on nawe dzisiaj będzie na tym otwarciu.
AK: Tak, będzie. To ważne, żeby to podkreślić, że nie planowaliśmy otwarcia, patrząc na kalendarz pana premiera. Nie wiem czy pani o tym wie, że decyzja o tym, że most jest oddany do użytku zapadła wczoraj. Wojewódzki Inspektor Nadzoru Budowlanego wczoraj wydał decyzję. Więc trudno byłoby z takim dużym wyprzedzeniem zaplanować, patrząc w kalendarz pana premiera.

AM: Już niech się Pan nie tłumaczy, bo przecież nie czynię Panu tego zarzutu. Ale rozumiem, że niektórzy czynią, to dlatego Pan o tym mówi. Rozumiem, że ten most powstał tak naprawdę, bo w pewnym momencie rząd jednak zdecydował, że powinna być to inwestycja krajowa i finansowanie ze środków krajowych, prawda? Wcześniej upierano się, że powinna być to inwestycja samorządowa.
AK: Na początku ubiegłej dekady, w 2001 roku powstały takie pomysły tzw. kontakty dla województwa. I rząd podpisywał taki kontakt z marszałkiem województwa na realizację inwestycji, które miały rangę centralną, ale miały być wykonywane przez te 16 samorządów. Po zmianie ekipy rządzącej w 2001 roku, ta koncepcja upadła. Znaczy upadła w ten sposób, że obcięto te fundusze i ten kontrakt dla województwa stał się niemożliwy do wykonania. W związku z czym, trzeba było zabiegać, żeby to wróciło do rangi centralnej, a nie było finansowane z budżetu województwa, stąd ta odległość czasowa. Bo te 300 milionów, wtedy wydawało się, że dużo więcej, przetarg pokazał, że tylko 300, było niemożliwe do sfinansowania przez jakikolwiek samorząd, w tym również samorząd województwa.

AM: Już wiemy, że potem było to ciąganie rękawa. A teraz Panie burmistrzu, niech Pan mi powie tak w praktyce. Co właściwie oznacza ten most? Bo czasem słyszę takie głosy, że super, że będzie, ale trochę o kilka lat za późno. Jak rozumiem, za późno dla pewnego rozwoju miasta. Czy oprócz tego, że będziemy szybciej jeździć w niektórych kierunkach, to zwiększa potencjał Pańskiego miasta i okolicy?
AK: Ja nie wiem, co znaczy słowo „za późno”. Zawsze jest za późno. Ja może urodziłem się za wcześnie, może most powstał za późno. Ale najważniejsze, że jest i szukajmy tych dobrych stron. Tych aspektów jest bardzo wiele. Oprócz takich społecznych, całkiem normalnych. Tu są rodziny, które dzieliła Wisła. Są też aspekty gospodarcze, turystyczne. Ten most spowoduje to, że przynajmniej nie uciekną od nas firmy, które już są. Proszę sobie wyobrazić, że z tego miasta codzienne wyjeżdża i wjeżdża kilkaset ciężarówek, które jeżdżą tymi wąskimi drogami. Takimi samymi, jak od wojny. Może trochę równiejszymi, ale tak samo wąskimi, niebezpiecznymi do przejazdu. Rozrywają plandeki, duże ciężarówki stwarzają zagrożenie dla ruchu aut osobowych. I nagle to się zmienia. Dziś to się zmieni, bo tych ciężarówek będzie mniej. Podróżować można bezpieczniej. Zwykle buduje się dużą firmę tam, gdzie jest łatwość dostępu do komunikacji, czyli przy autostradach, przy węzłach autostradowych, w portach, w stolicach krajów. Nagle Kwidzyn staje się bardzo atrakcyjny w całym połączeniu komunikacyjnym. Wczoraj jechałem przez Smętowo. To mała miejscowość, gdzie jest węzeł autostradowy Kopytkowo. Tędy zjeżdża się z autostrady do Kwidzyna. Tam powstaje nowa fabryka. Pewnie nigdy by jej nie było, gdyby nie było autostrady. Jeden czynnik implikuje kolejny. I myśmy znaleźli się w takiej implikacji i już teraz czujemy się światowymi ludźmi.

AM: A da się zrobić jakąś tego rodzaju analizę, że tego rodzaju przeprawa przez Wisłę spowoduje jakieś skutki gospodarcze? Nie wiem, chociażby jeśli chodzi o jakieś kwestie bezrobocia, miejsc pracy. Czy to, mimo wszystko, byłoby wróżenie z fusów?
AK: Może na przyszłość tak. Ale powiem pani, że cztery lata temu był taki moment, kiedy fabryka Jabil, największa elektroniczna firma w Polsce, która wtedy w ciągu roku produkowała 3 miliony telewizorów, potrzebowała ludzi do pracy. Zwoziła ich autobusami z miejsc odległych o ponad 100 kilometrów. A tuż za Wisłą, w odległości 18 kilometrów, mówię o 18, bo dziś przez ten most do Gniewu jest 18 kilometrów, był i jest potężny zasób ludzkich rąk do pracy. Oni nie mogli z tego korzystać, bo było za daleko. Nie umiem pani odpowiedzieć, czy ktoś potrafi przewidzieć co gospodarczo spowoduje ten most. Potrafię odpowiedzieć, co mogłoby być, gdyby on był wcześniej. I zgadzam się z tym, że jest trochę za późno.

AM: Czyli, z tego co Pan mówi, to np. ten rejon Gniewu może mocno skorzystać na tej przeprawie?
AK: Myślę, że tak. I my skorzystamy jako mieszkańcy Kwidzyna, powiatu kwidzyńskiego i skorzysta powiat tczewski i Gniew. 18 kilometrów do Kwidzyna, to już mówiłem. Z Gniewu do Tczewa, stolicy tego powiatu jest prawie 40 kilometrów. W Kwidzynie siedzimy na placu Jana Pawła II przed teatrem. Jest kino, teatr, pływalnia. Mamy pierwszoligowy zespół piłki ręcznej. Więc głęboko wierzymy w to, że mieszkańcy Gniewu będą nas często odwiedzali. Niekoniecznie jeżdżąc po to samo do Tczewa, czy Starogardu. Bo do Kwidzyna będzie bliżej.

AM: A jest ktoś, kto straci? Tak sobie myślałam, że ten ruch, który był dosyć trudny, ale mimo wszystko odbywał się w stronę Kwidzyna, chociażby z Trójmiasta przez Malbork, Sztum, te rejony. Czy taki na przykład Sztum może być na tym stratny?
AK: Myślę, że nie. I Sztum, i Malbork na tym zyskają. Sztum dlatego, że staniemy się taką, ja to nazywam „pętlą turystyczną”. Gniew, Malbork, Sztum, Kwidzyn. W Sztumie, zapewne Państwo o tym nie wiedzą, również jest zabytkowy zamek. O Malborku i Gniewie to już nie trzeba mówić. W Kwidzynie pochowanych jest trzech wielkich mistrzów, więc dla turystów zamyka się taka pętla. W jeden albo dwa dni można odwiedzić te cztery miejscowości. Więc nie. Malbork na pewno zyska, bo cały strumień pojazdów, który tłoczył się na takim newralgicznym skrzyżowaniu i przejeździe przez most nad Nogatem już nie będzie taką uciążliwością. Będzie jechał przez most pod Kwidzynem. Wszyscy na tym zyskują.

AM: Myśli Pan, że most wystarczy, żeby wygrać kolejne wybory samorządowe? Jakie wyzwania przed Panem, przed samorządem? Może też przed rządem, jeśli chodzi o ten rejon Kwidzyna. Jakie inwestycje są tam teraz najpilniejsze?
AK: Pani Agnieszko, rozmawiając z panią ciągle trzeba mieć się na baczności. Nie spodziewałem się tego pytania. Odpowiem pani szczerze, że nawet o tym nie myślę. Dzisiaj myślę o tym szczęściu, jakie spotkało wielu mieszkańców, wieleset tysięcy ludzi, mieszkańców Pomorza. Nie myślę o tym w kategoriach praktycznych. Myślę o tym w kategoriach szczęścia, tak bym to powiedział.

AM: Szczęście to jedno i wiem, że będzie świętowane właściwie przez 3 dni. A nowe inwestycje? Jakie są możliwości, także jeśli chodzi o budżet miasta?
AK: Nie należymy do krezusów, ale też nie jesteśmy zbyt ubodzy. Mamy plany. Taką inwestycją, o której marzymy, a jak marzymy, to pewnie ją zrealizujemy, jest budowa zalewu rzeki, która otacza nasze miasto. Nazywa się Liwa. Chcemy zbudować zalew, spiętrzyć wodę, zrobić takie miejsce, które będzie codziennie atrakcyjne dla mieszkańców. Miejsce do wypoczynku. W takim przemysłowym mieście, jakim jest Kwidzyn, bardzo ważną sprawą jest również spędzanie wolnego czasu, czyli, tak w cudzysłowie mówiąc, to, co się dzieje po godz. 15. Bo biznesmeni nie przychodzą tylko do miasta, w którym są mury i kominy, żeby zrobić interes, ale też wiedzą o tym, że jak przyjeżdżają tu na dłużej, to chcą też mile spędzać czas. I to miejsce będzie takim miejscem.

AM: A ten zalew to jaki to jest koszt takiej inwestycji?
AK: Kilkanaście milionów złotych, więc dużo mniejszy, niż budowa mostu. Ale zawsze jednak są to pieniądze.

AM: Dziękuję bardzo za rozmowę.
AK: Dziękuję bardzo.

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj