O „śmieciówkach” pan premier mówi nie pierwszy raz, mówił już o tym parę lat temu. Dziś w Sejmie na komisjach sejmowych trwa dyskusja. Platforma Obywatelska stanęła murem w obronie możliwości pracy na czarno, powiedział Janusz Śniadek w Rozmowie kontrolowanej. AM: Dzień dobry Panie pośle, witam.
JŚ: Dzień dobry, pozdrawiam.
AM: Ma Pan poczucie sukcesu? Przez lata Pan mówił, że trzeba walczyć i skończyć z umowami śmieciowymi. Tymi o dzieło i na zlecenie z samozatrudnieniem. Jak to teraz premier Donald Tusk przyznaje: „Śmieciówki to praca obdarta z godności, poczucia bezpieczeństwa na przyszłość”. Jakby cytat z Pana?
JŚ: To prawda. Natomiast do niej nie idą czyny, wprost przeciwnie. O śmieciówkach pan premier mówi nie pierwszy raz, już parę lat temu mówił. Równocześnie za chwilę w Sejmie będzie dyskusja i głosowanie na sali plenarnej, ale na razie dyskutuje się na komisjach sejmowych. Platforma postawiła wniosek o odrzucenie ustawy „anty śmieciowej”, która nie wnosi nic innego jak tylko daje pewne instrumenty Państwowej Inspekcji Pracy do ścigania i ograniczania.
AM: A to jest wasz projekt?
JŚ: Tak, mój. Z definicji, bo jak opozycji, to się zawsze wycina.
AM: To Pana zaskakuje, bo mnie w ogóle….
JŚ: Platforma stanęła dzisiaj w Sejmie murem, w obronie możliwości pracy „na czarno”. To brzmi niewiarygodnie, ale to jest prawda. PIP nie ma możliwości ograniczania pracy „na czarno”. Zasada pierwszego dnia, można wręczyć umowę o pracę na piśmie, w ciągu pierwszego dnia. Powoduje to, że jeśli gdziekolwiek przychodzi PIP i stwierdza, że ktoś pracuje bez umowy, to nie ma możliwości ścigania tego zjawiska, bo pracodawca oświadcza, że właśnie ten pracownik jest dzisiaj pierwszy dzień w pracy.
AM: I wyciąga z szuflady taki papier, prawda?
JŚ: Wyciąga albo i nie. Po prostu oświadcza, że pracownik jest pierwszy dzień w pracy, że dzisiaj do końca dniówki umowę wręczy. Sześć procent pracowników w badanych firmach inspekcja stwierdza, że pracuje bez umowy, nie ścigając tego oczywiście. Gdyby to uogólnić na wszystkich pracujących, to setki tysięcy ludzi w Polsce pracuje „na czarno”. To się stwierdza, ale z tym się nie walczy.
AM: Pamiętam jak premier mówił kilkanaście miesięcy temu, że nic ze śmieciówkami nie będzie robił. A teraz zapowiada, że rząd jakiś proces odchodzenia tych śmieciówek zacznie. To dobrze czy źle?
JŚ: Dobrze, że się wskazuje zjawisko, ale przecież to jest żałosne. W momencie kiedy mówi, to jest wprost powiedziane, że jest tylko mowa o umowach na zlecenia i umowach o dzieło. A to jest jakiś margines. Mówi się to w sytuacji, kiedy sam minister Mleczko przytacza, że prawie 3 miliony, to są osoby pracujące na tzw. samozatrudnieniu w Polsce. A samozatrudnienie jest główną plagą, gdzie się te nożyce między stosunkiem pracy, a tą formą rozwierają.
AM: W przypadku zatrudnienia są odprowadzane składki...
JŚ: Też na znikomym ryczałcie.
AM: Ale składka zdrowotna jest, czyli ochrona zdrowia.
JŚ: To są składniki, które nie wystarczą, wszystkie badania to pokazują. Nie wystarczą na emeryturę minimalną.
AM: To jest lepiej niż nic.
JŚ: Płacący przez 25 lat tą samą składkę na wysokości samozatrudnienia, ten ryczałt, nie uzbierają, nie odprowadzą nawet na emeryturę minimalną. To jest dramat dla polskiej gospodarki, za ileś tam lat. Dramatyczny spadek popytu. Już pomijam nędzę emerytów… Czeka nas całe pokolenia nędzy emerytów i dramatycznego spadku popytu.
AM: Dobrze, za chwilę będziemy rozmawiać o emerytach. Co Pana zdaniem będzie z tych zapowiedzi Donalda Tuska w sprawie śmieciówek?
JŚ: Nie wiem, czy cokolwiek będzie.
AM: Jak będą projekty konkretnych ustaw w Sejmie, to będziecie popierać?
JŚ: Te zapowiedzi już nie raz były. Oczywiście zagłosujemy za, ale podkreślając że jest to hipokryzja, oszukiwanie ludzi, udawanie, że coś się robi. Odrzucanie ustawy, która nie podnosi składek, ja zwracam uwagę, ten projekt o którym mówię, ma tylko poprawić egzekucję obowiązującego prawa. Blokuje się rozwiązania, które poprawią egzekucję, nie podnosząc wymiaru składki, którą pan premier się zasłania. Mówiąc, że z jednej strony, to w trosce o wzrost bezrobocia. Nie reguluje się patologii, niszczącej uczciwą konkurencję, powodującą że w setkach zakładów pracy ludzie na etatach tracą pracę. Przegrywają nieuczciwą konkurencję z zakładami, które łamią prawo. Mamy to przy przetargach publicznych, padające firmy te które uczciwie zatrudniają, przegrywają przetargi z tymi nieuczciwymi.
AM: Pomówmy o emeryturach, a właściwie o OFE. Wy zaskarżycie ustawę o OFE?
JŚ: PIS uważa, że OFE należało zlikwidować już dawno. To nie ma racji bytu, nigdzie na świecie to się nie sprawdziło. Wszędzie, gdzie było to ją likwidują. Zagłosowaliśmy przeciw tej ustawie tylko dlatego, że obawialiśmy się sposobu jej przeprowadzenia, konstrukcja jest wadliwa konstytucyjnie, nie wiemy czy nie z rozmysłem. Być może to się skończy gigantycznymi odszkodowaniami dla tych instytucji. Tak jak mieliśmy z PZU.
AM: Dobrze, ale ma Pan takie poczucie, że to jakby nie było Pańscy koledzy są autorami kiedyś, naście lat temu tej ustawy. Do dzisiaj właściwie bronią jej. Pomyliliście się? Czy oni się pomylili?
JŚ: Wie Pani, nie przesadzałbym z tymi kolegami. Nie ulega dla mnie wątpliwości, że autorzy tego rozwiązania, w niezrozumiały dla mnie sposób wyjęli z systemu jedną trzecią źródła finansowania emerytur. Powiedziano, że tu będzie jakaś zabawa z boku. Bez względu na to, jak absurdalne są zobowiązania państwa, to jednak to było zobowiązanie państwa. Dlatego wycofać się z niego trzeba konstytucyjnie. Ten mechanizm nie miał prawa działać. To było oczywiste, że generuje się potworny mechanizm zadłużania państwa. Dzisiaj bronienie tego jest dla mnie niepojęte. OFE trzeba zlikwidować jak najszybciej, jest nierealne jeśli chodzi o te obietnice korzyści emerytów. Natomiast jest zabójcze dla państwa.
AM: Stocznia Gdańska ma podobno jakąś szansę pozyskania inwestora, który chciałby produkować statki. Tak chociażby pisze trojmiasto.pl. Pan myśli, że jest jeszcze jakaś szansa dla Stoczni Gdańsk?
JŚ: Uważam, że nie wolno opuszczać rąk. Taka szansa istnieje rzeczywiście, intensywne prace trwają. To po raz kolejny będzie swoisty sprawdzian dla intencji Agencji Rozwoju Przemysłu. Agencji, która angażuje się w tej chwili w prywatny podmiot Stoczni Gdynia Crist. Tam blisko 200 milionów złotych już państwo zainwestowało. Swoją drogą Stocznia Crist jest to kolejny przykład popierania śmieciówek przez państwo. Przecież tam tylko paru ludzi pracuje na umowy o pracę. A cała reszta to są właśnie te osławione śmieciówki, umowy cywilno-prawne, gdzie państwo wspiera. Agencja Rozwoju i Ministerstwo Skarbu w swoich zaleceniach do programów restrukturyzacyjnych dla przemysłu okrętowego, w ogóle zaleca uelastycznienie. Tak naprawdę chodzi o stosowanie śmieciówek w zatrudnieniu. Prezes telewizji publicznej chełpi się, że zaoszczędzi 15 milionów. Wypychając zatrudnionych na tzw. śmieciówki.
AM: Mówi o ograniczeniu kosztów.
JŚ: No dobrze, jeśli pan premier Tusk chce zwalczać śmieciówki, niech rozpocznie od telewizji publicznej. Zablokuje tą intencję wypychania 600 pracowników telewizji na śmieciówki. Publicznie na komisjach sejmowych.
AM: Wolałabym żeby premier niczego nie blokował w mediach. To ryzykowane.
JŚ: Prezes chełpi się, że zaoszczędzi 15 milionów. To jest o tyle kłamstwo, że dolę którą podzieli się firma z pracownikami, będzie musiał dopłacić skarb państwa do ZUS.
AM: Dobrze, mam taki temat, to pewnie nie jest Pana ulubiony czyli gender. Politycy teraz się tym zajmują. Posłanka Kępa utworzyła w Sejmie specjalny zespół. Kościół się tym zajmuje, teraz także Solidarność. Oświatowa Solidarność apeluje do rad pedagogicznych, by nie wyrażały zgody na wprowadzenie w szkołach i placówkach oświatowych zajęć promujących ideologię gender. Tak sobie pomyślałam, my nie mamy ważniejszych problemów w Polsce?
JŚ: To jest też pytanie, że jest tyle poważnych spraw i problemów do rozwiązywania.
AM: Właśnie dla polityków, Kościoła, Solidarności.
JŚ: A instytucje państwa angażują się w promowanie tego. Mało tego, w niektórych programach unijnych są wymagania, jakie są elementy uzyskania dostępu do tych środków. Pod warunkiem zwarcia elementów krzewienia tej ideologii. To co mnie martwi najbardziej po ludzku, bo tą sprawą się nie zajmuję. Słyszałem taką opinię profesora Lwa Starowicza, który z wielką troską mówi, że tą filozofią można wyrządzić wielką krzywdę dziecku. W tym czasie kiedy jest najmłodsze 2-3 latka, kiedy kształtuje się jego osobowość, tożsamość. Można mu ją zburzyć.
AM: Ale Panie pośle, przecież nikt nie burzy tożsamości dwulatkom czy trzylatkom...
JŚ: Pani redaktor, jeśli się przebiera chłopców w sukienki, co się zdarza.
AM: Dziewczynki też chodzą w spodniach. Dlaczego Pan sprowadza to do takiego poziomu?
JŚ: W tej chwili co mnie zbulwersowało, to polemizuje Pani nie ze mną, tylko z panem profesorem Lwem Starowiczem.
AM: Nie, bo ja mam małe dziecko. Pan też miał małe dziecko kiedyś, prawda? To ja się zajmuje wychowaniem tego dziecka, to ja przekazuję dziecku wartości.
JŚ: Całą moją troską było to, żeby to dziecko było szczęśliwe. Ja się pytam tych osób, która krzewią takie nowe pomysły, czy dzięki temu co chcą robić, to dzieci będą choć trochę szczęśliwsze?
AM: A to jest już zupełnie inny temat.
JŚ: To jest dokładnie ten sam temat. Tu się różnimy w takim razie.
AM: Ale zastępczy temat?
JŚ: Zgoda.
AM: Dziękuję bardzo za rozmowę.
JŚ: Dziękuję.