Marszałek Sejmu: To parlamentarzyści powinni decydować, kiedy dzieci pójdą do szkół

Od tego kiedy dzieci pójdą do szkoły zależy ich rozwój. Dlatego powinni o tym decydować parlamentarzyści, a nie obywatele w referendum, mówiła w studiu Radia Gdańsk marszałek Sejmu Małgorzata Kidawa-Błońska.

Jak mówiła w Radiu Gdańsk marszałek Sejmu, referendum powinno dotyczyć spraw najistotniejszych. Jako przykład Małgorzata Kidawa-Błońska podała to z 2003 roku, w trakcie którego Polacy odpowiadali na pytanie, czy nasz kraj powinien przystąpić do UE. Zdaniem marszałek, sprawy takie jak np. ustalenie wieku szkolnego, powinny być ustalane przez parlamentarzystów.

 – Nie wszystkie kwestie można rozwiązać poprzez referendum. Mówię przede wszystkim o sprawach podatkowych, ale to dotyczy również wieku szkolnego. Od tego jak wcześnie dzieci pójdą do szkoły będzie zależał ich przyszły rozwój. Dlatego powinni o tym decydować parlamentarzyści. Pamiętajmy, że są oni wybrani przez obywateli, mówiła Małgorzata Kidawa-Błońska.

Mające odbyć się 6 września referendum będzie dotyczyć jednomandatowych okręgów wyborczych, finansowania partii politycznych z budżetu państwa i prawa podatkowego. Niewykluczone jednak, że na kartach pojawią się także pytania dotyczące obniżenia wieku emerytalnego, posyłania 6-latków do szkół oraz ochrony Lasów Państwowych. Zdaniem Małgorzaty Kidawy-Błońskiego dodanie pytań do zarządzonego referendum może być bezprawne. Podobnie jest z odwołaniem głosowania.

Zdaniem moim i wielu konstytucjonalistów nie można już dodać pytań do referendum. Na to potrzebny byłby czas 40 dni. Pozostaje jeszcze opcja przełożenia referendum, ale nie wiem, czy to dobry pomysł. Poza tym to też może być niewykonalne, bo jest procedura powołania referendum, ale nie ma procedury odwoławczej. Nie jestem pewna, czy prawo na to pozwala, tłumaczyła marszałek Sejmu.

Pomorska Platforma Obywatelska nie wystawi żadnej kandydatki w wyborach do Senatu. Jak tłumaczyła polityk, chodzi o to, żeby kandydat zdobył jak największe poparcie. Kwestia płci schodzi na dalszy tor.

– W wyborach do Senatu trudno wprowadzić parytety. Gdy wybieramy osobę, która ma kandydować, to szukamy takiej, która zdobędzie największe poparcie w danym regionie. I nie patrzymy na to, czy jest to kobieta czy mężczyzna. Gdybym ja układała listę, szukałabym kompetencji, umiejętności i poparcia w regionie. Płeć byłaby ostatnim czynnikiem, na który zwróciłabym uwagę. W innych regionach zdarza się, że na listach są tylko kobiety,
mówiła Małgorzata Kidawa-Błońska.

mili/mmt

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj