– Nadal nie usłyszeliśmy odpowiedzi, czy rząd zamierza godzić się na dyktat niemiecko-brukselski i pozwolić, żeby decyzje ws. uchodźców zapadały poza Polską, mówił na antenie Radia Gdańsk poseł PiS – Jarosław Sellin. Poseł Prawa i Sprawiedliwości był gościem Rozmowy Kontrolowanej. W dyskusji z Agnieszką Michajłow dopytywał o stosunek rządu do ustaleń Unii Europejskiej w sprawie uchodźców. Tłumaczył również, że środowa debata w Sejmie nie dostarczyła żadnych faktów. Na koniec zwracał uwagę na stosunek Ewy Kopacz do sprawy uchodźców.
Jean-Claude Juncker, przewodniczący Komisji Europejskiej, chce aby kraje członkowskie zaakceptowały kwotowy przydział uchodźców. W ten sposób do Polski miałoby trafić 12 tys. osób. Zdaniem Jarosława Sellina to złe rozwiązanie. – Nie mówimy tylko o tym, że przewodniczący Komisji Europejskiej narzuca nam określoną liczbę uchodźców, których musimy przyjąć. Jeśli w przyszłości pojawią się kolejne fale, powstanie stały mechanizm mówienia nam, ilu uchodźców mamy wpuścić do Polski. Dlatego zadajemy pytanie: czy rząd się na to godzi, czy nie?, dopytywał Jarosław Sellin.
W środę w Sejmie odbyła się specjalna debata poświęcona tematowi uchodźców. Według posła PiS informacja rządu w tej sprawie była niewystarczająca. – Wysłuchaliśmy pani premier i czworo ministrów, a nie usłyszeliśmy żadnych konkretnych informacji. Ewa Kopacz powinna wyjaśnić czy trwa przy zasadzie wyboru kraju w tej sprawie, czy może wszystko zależeć będzie od Brukseli. W tym momencie rząd sam nie wie, czego chce, powiedział gość Radia Gdańsk.
Jarosław Sellin dodał, że sprawa uchodźców wpisała się w kampanię wyborczą. – Z jednej stroni pani premier nawoływała do tolerancji i otwarcia na uchodźców. Z drugiej biła pałką po głowie wszystkich, którzy mają inne zdanie. Apelowała, by nie robić z tego kampanii wyborczej, a w tym samym czasie sama to robiła.
Wiktor Miliszewski/mmt