Semka o szafie gen. Kiszczaka: Takich dokumentów będzie coraz więcej. Uderzą nie tylko w polityków

– Takich ludzi jak Kiszczak będzie umierało coraz więcej. Oni wszyscy mieli swoje „polisy ubezpieczeniowe”, dokumenty, które mogą być niewygodne nie tylko dla polityków – mówił Piotr Semka w Radiu Gdańsk.

Autor książki o Lechu Wałęsie „Za, a nawet przeciw. Zagadka Lecha Wałęsy” był gościem Jacka Naliwajka w Rozmowie Kontrolowanej. Skomentował sprawę dokumentów zabezpieczonych w domu gen. Czesława Kiszczaka. Dotyczą współpracy TW „Bolek z SB.

UJAWNIĆ JAK NAJSZYBCIEJ

Zdaniem Piotra Semki dokumenty po wstępnej analizie powinny zostać ujawnione, ale pod jednym warunkiem. – Zależy, jaki jest ich charakter. To mogą być dokumenty bardzo różne. SB zbierała dokumenty polityczne, ale też dotyczące spraw obyczajowych. Można domyślać się, że raczej chodzi o te polityczne. Jeśli tak, to opinia polityczna ma wszelkie prawo się z nimi zapoznać – mówił.

POLISA UBEZPIECZENIOWA

– Bardzo prawdopodobne zatem jest, że to są dokumenty autentyczne, uważa gość Radia Gdańsk. – Jeśli gen. Kiszczak trzymał je u siebie, to można domniemywać, że zabrał je jako polisę ubezpieczeniową przed kłopotami politycznymi. Mówiono o tym od dawna, ale to były tylko domniemania. Pamiętajmy jednak, że kiedyś ujawnił dokumenty mówiące o alkoholowym spotkaniu w Magdalence, które nie były dobre dla Solidarności – tłumaczył.

Piotr Semka uważa, że szafa gen. Kiszczaka mogła zawierać wiele innych dokumentów. – Każdy po tym, jak skończył się PRL, nie miał pełnego zaufania do nikogo. Te dokumenty to nie musiał być jednak brak zaufania, po prostu każdy chciał mieć „polisę ubezpieczeniową”. Poza tym pozostała pewna hierarchia, na której szczycie znajdował się właśnie Kiszczak. Można podejrzewać, że jeśli któryś z podwładnych miał kłopoty, mógłby do niego pukać i mówić „szefie, niech szef coś znajdzie na niego, bo mnie szarpie za nogawkę” – wyjaśniał.

NIE PRZYPADEK

– Jeżeli taki dokument jest, to znaczy, że współpraca TW „Bolek” z SB trwała bardzo długo. Byłby to jeden z ostatnich dokumentów, który o niej świadczył, ponieważ właśnie w tym okresie SB uznała, że Wałęsa jest jej już niepotrzebny – dodał Piotr Semka.

– Myślę, że wdowa po gen. Kiszczaku mogła być świadoma tego, co ma. Chociaż rzeczywiście wygląda to na jakąś zdumiewającą naiwność. Pewnie kiedy gen. Kiszczak odszedł, to musiało się odbić na jej budżecie – mówił gość Jacka Naliwajka.

DOKUMENTY NIE PŁONĄ

Lech Wałęsa skomentował całą sprawę na portalu wykop.pl. Wpis można przeczytać >>> tutaj. Odniósł się do niego Piotr Semka. – Lech Wałęsa uważa, że są jacyś „oni”, którzy chcą go niszczyć. Nie da się jednak zamieść przeszłości dywan. Dokumenty nie płoną, mówił Bułhakow. Nie wiem, co wyobrażał sobie Wałęsa całkowicie odmawiając wyjaśnienia tej sprawy. To dotyczy też wielu polityków solidarnościowych – tłumaczył.

Takich ludzi jak Kiszczak odchodzi coraz więcej, mówił. – Oni te dokumenty gdzieś musieli chować. Ich dzieci w ciągu kilku lat będą rozbierać domy czy altanki, które do nich należały i robotnicy będą to odnajdywać. Wtedy będziemy mieli do czynienia z odkryciami, które będą uderzały w kolejnych ludzi, nie tylko polityków, ale też na przykład w ludzi Kościoła. Nie da się walczyć z faktami historycznymi. Dokumenty trzeba jak najszybciej sprawdzić, bo każda fałszywka musi być sprawdzona – podsumował.

Maria Anuszkiewicz

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj