– Opera Bałtycka jest najdroższą w Polsce. Mamy najmniejszą widownię. Do każdego przedstawienia trzeba dołożyć kilkadziesiąt tysięcy złotych. Nikogo na to nie stać – mówił w Radiu Gdańsk Władysław Zawistowski, dyrektor Departamentu Kultury Urzędu Marszałkowskiego w Gdańsku. Pracownicy Opery Bałtyckiej domagają się kilkusetzłotowych podwyżek. Jak mówią, odchodzący dyrektor Marek Weiss obiecał im dwieście złotych podwyżki.
– Nasza opera jest dobra, ale działa w trudnych warunkach. Przy obecnych cenach biletów, do każdego przedstawienia trzeba dołożyć nawet 70 tysięcy złotych. Teatr Muzyczny w Gdyni przed przebudową był dokładnie w tej samej sytuacji. Teraz jest tam 1070 miejsc i każde przedstawienie się bilansuje. Teatr osiąga nawet wpływy własne, przede wszystkim z biletów. Jest to około dziewięć milionów złotych rocznie, czyli ponad połowa naszej dotacji – tłumaczył w Rozmowie Kontrolowanej Władysław Zawistowski.
BYDGOSZCZ JAKO PRZYKŁAD
– Gdybyśmy dali te podwyżki, wszystkich przedstawień w operze byłoby 39. Warto dodać, że mamy największą dotację na Pomorzu. Jest to 16 milionów złotych rocznie. Często pokazuje się Bydgoszcz jako pozytywny przykład, a oni też mają właśnie taką dotację. Czyli się da, tylko trzeba wszystko inaczej zorganizować – dodał dyrektor Departamentu Kultury UM w Gdańsku.
ŚREDNIA PENSJA 3700 ZŁOTYCH
Pracownicy Opery Bałtyckiej w rozmowie z reporterką Radia Gdańsk mówili, że nie oczekują wiele i prośba o podwyżkę nie jest ich fanaberią. Podkreślali, że zarabiają około dwóch tysięcy złotych i muszą przez to dorabiać. – Niezupełnie tak to wygląda – odpowiedział w Radiu Gdańsk Władysław Zawistowski. – Średnia płaca miesięczna to 3700 złotych. Oczywiście, nie będę wmawiał pracownikom, że żyją jak pączki w maśle. Problem z niskimi zarobkami dotyczy całej sfery kultury. W muzeach zarabia się jeszcze mniej.
– Odchodzący dyrektor obiecał podwyżki, bo ma do tego prawo, ale musi liczyć się z wydatkami. Naszym obowiązkiem jest zatwierdzanie planu pracy na cały rok. Jego nowa wersja obejmuje dwieście złotych podwyżki. Trzeba jednak przewidzieć skutki. Żeby dać ludziom pieniądze, trzeba z jakiegoś punktu wydatków je odebrać – tłumaczył urzędnik.
PREMIA ZA WYSTĘPY
Władysław Zawistowski zwrócił uwagę, że potrzebna jest korekta sposoby rozliczania wypłat dla artystów gdańskiej opery. – Pracownicy chcą podwyżki, ale zamiast więcej pracować, będą pracować mniej. Pamiętajmy, że wypłacana pensja nie zawiera występów na scenie. Oni dostają pensję, zanim wejdą na scenę. Wszyscy dostają pensję na zasadzie „normy 0”. Ani jedno przedstawienie nie jest w ramach pensji. Za każdy występ dostają osobne pieniądze. Potrzebna jest „norma 1”, która jest w większości polskich teatrów.
TRZEBA ROZMAWIAĆ
– Pole do rozmowy jest, ale jesteśmy w trudnym momencie. Trzeba stworzyć nową strukturę pracy. Chcemy, by opera pracowała. Nie wyobrażamy sobie przerw w jej działalności – dodał w Rozmowie Kontrolowanej Władysław Zawistowski.