– Żegnamy kogoś, kto nadawał nam ton, kto był naszym liderem w wierze. Zapisał w swoim haśle „zawierzcie ewangelii” i tak właśnie żył. Te słowa brzmią jak jego pośmiertny testament – mówił o zmarłym abp Tadeuszu Gocłowskim, Witold Bock – były współpracownik duchownego i były rzeczniki prasowy archidiecezji gdańskiej. Audycję poprowadziła Agnieszka Michajłow.
KORYFEUSZ WIARY
– Miał ciekawą cechę, stad śmiało nazywam go koryfeuszem – przekonywał gość Radia Gdańsk. – To z definicji ten, który w greckim chórze nadaje ton. On rządził diecezją uwodząc. Mając dystans, jednocześnie nie był wyniosły. Wszystko można powiedzieć o Tadeuszu Gocłowskim, ale nie to, że był zarozumiały albo arogancki. Z drugiej strony był bliski, lecz nie przekraczał pewnych granic. Powiedziałem mu w jednej ostatnich rozmów, że zapamiętam go jako tego, który nigdy nie wypadł z roli. Widziałem wielu biskupów, prezydentów, prezesów, którzy wypadli z niej przez kolesiostwo. Ale nie Gocłowski.
Witold Bock zapewniał, że zmarły duchowny bardzo lubił być biskupem. – Odprowadzamy na miejsce wiecznego spoczynku prawdziwego duchownego. Zapamiętamy go jako rzeźbiarza słowa. Arcybiskup rzeźbił przed nami ołtarze ze słów, wielopoziomowe monumentalne figury. To był język wyrafinowany, ale przekonujący. Zawsze był przygotowany do mówienia – mówił.
POLITYKA JAKO ROZTROPNA TROSKA
Były współpracownik księdza opowiadał o jego zamiłowaniu do polityki. – Już Arystoteles powiedział, że polityka to roztropna troska o dobro wspólne. Gdyby nie były to jego słowa, to zostałyby zapisane w dziejach ludzkości jako przemyślenie Tadeusza Gocłowskiego. On widział politykę właśnie jako roztropną troskę – stwierdził rozmówca Agnieszki Michajłow.
Bock przyznał, że jak każdy, tak i ks. Gocłowski posiadał wady. – Miał ciągoty do „wielomówstwa”. Potrafił mówić do zgromadzonych ludzi przez 1,5 godziny. Arcybiskupa cechował też krewki charakter. Jednocześnie był podobny do Wojtyły, a jego cnoty – umiarkowanie, przenikliwość, inteligencja, wyrafinowana kultura – funkcjonowały w konglomeracie. To była kwestia wyboru i przepracowania. Nie wzięły się z natury.
„ŻYCZĘ INNYM TAKIEJ KONTROWERSYJNOŚCI”
– Miał tendencję, jak na cesarza retoryki przystało, unieważniać pewne pytania – opowiadał Witold Bock. – W wielu ustach można usłyszeć dziwne sformułowania. Jakiś czas temu pewien radny partii rządzącej powiedział, że arcybiskup nie jest postacią niekontrowersyjną. Co to znaczy? Że był kontrowersyjny? Życzę wielu żeby byli tak kontrowersyjni jak Tadeusz Gocłowski.
Anna Moczydłowska