„Zawsze odbierał telefon i oferował pomoc”. Arcybiskupa Gocłowskiego wspomina jego przyjaciółka

– Ostatni raz krótko rozmawialiśmy w marcu podczas nadania honorowego obywatelstwa Andrzejowi Wajdzie. Arcybiskup zaproponował mi rozmowę po Wielkanocy. Niestety, nie udało nam się spotkać – tak w Radiu Gdańsk zmarłego arcybiskupa Tadeusza Gocłowskiego wspominała jego przyjaciółka Maria Mrozińska.

Z dziennikarką i producentką telewizyjną rozmawiała Agnieszka Michajłow. – Ksiądz Tadeusz dobrze znosił leczenie. Mówił, że się doskonale czuje. Potem dowiedziałam się o wylewie – mówiła w Radiu Gdańsk.

ZAPUKALIŚMY DO DRZWI, A KSIĄDZ OD RAZU NAS ZAPROSIŁ

Maria Mrozińska poznała Tadeusza Gocłowskiego w czasie stanu wojennego, kiedy był rektorem oliwskiego seminarium. Razem z Grzegorzem Fortuną tworzyła dwutygodnik katolicki „Gwiazda Morza”. – Chcieliśmy przeprowadzić wywiad z rektorem seminarium. Byliśmy przyzwyczajeni do dużego dystansu ze strony hierarchów kościelnych. A wystarczyło, że zapukaliśmy do drzwi i powiedzieliśmy, że chcemy rozmawiać z księdzem rektorem, zostaliśmy od razu zaproszeni. Zachwyciła mnie jego otwartość. Od razu zaiskrzyło. Zbliżyliśmy się do siebie poglądami. Od razu poczułam przyjaźń, która trwała długie lata – wspominała w Rozmowie Kontrolowanej.

ODBIERAŁ TELEFON BEZ POŚREDNIKÓW

– Arcybiskup zawsze sam odbierał telefon, bez pośredników czy asystentów. Czasami potrzebna była rozmowa. Czułam wspólnotę z księdzem arcybiskupem. Zawsze pytał, kiedy po prostu mogę przyjść i porozmawiać – dodała dziennikarka.

BISKUP Z GDAŃSKA, A NIE BISKUP GDAŃSKI

Arcybiskup Gocłowski był bardzo zaangażowany w tworzenie pisma „Gwiazda Morza”. – Zwracał uwagę na społeczne przesłanie gazety. Kiedy procedury się przedłużały, ksiądz udał się do biura cenzury przy Mysiej w Warszawie. Ogłoszono tam, że przyjechał biskup z Gdańska. Nastąpiła pomyłka, bo określono go jako biskup gdański, czyli biskup diecezjalny. Zadzwoniono do kogo należy. Posadzono go na fotelu, wszystko trwało bardzo długo. W efekcie zapadła decyzja, że dwutygodnik może powstać – opowiadała Maria Mrozińska.

ODPRAWIAŁ UROCZYSTOŚCI POGRZEBOWE MOJEGO MĘŻA

– Ksiądz arcybiskup chrzcił mojego młodszego syna. Jednak szczególnie zbliżyliśmy się, kiedy zachorował mój mąż. Ksiądz odwiedzał go w szpitalu, pomagał mi w zdobyciu leków, część była sprowadzana z Rzymu. Później prowadził pogrzeb – przyznała dziennikarka podczas Rozmowy Kontrolowanej. Podkreśliła, że arcybiskup był skromnym i otwartym człowiekiem. – Prywatnie był uroczy. Żartował, potrafił być szarmancki jako mężczyzna. Przechodził od spraw poważnych do anegdot. To człowiek mi bliski. Bardzo odczuwam jego śmierć – dodała.

RELIGIJNOŚĆ TO MIŁOŚĆ

– Arcybiskup Gocłowski zachowywał zasady hierarchii, ale skracał dystans i bardzo się zbliżał do drugiego człowieka. Gdybym chciała porównać słowa papieża Franciszka, który mówi, że religijność to przede wszystkim miłość, to jest to bardzo bliskie naszemu arcybiskupowi – zaznaczyła Maria Mrozińska.

Anna Michałowska/mat
Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj