Piotr Myszka to sportowiec roku na Pomorzu? – Jeszcze o tym nie wiem. Zostałem zaproszony na galę i myślę, że mam szansę na tę nagrodę – mówił windsurfer na antenie Radia Gdańsk.
Piotr Myszka był gościem Rozmowy Kontrolowanej. Wywiad przeprowadził Włodzimierz Machnikowski, który podpytywał jak sportowiec czuje się przed galą „Dziennika Bałtyckiego”. – Myślę, że są szanse na wygraną. Mam nadzieję, że tu nie będzie jakichś specjalnych niespodzianek – odpowiadał olimpijczyk. Gala, podczas której zostanie wybrany najlepszy sportowiec Pomorza, odbędzie się w środę po godzinie 19:00. Transmisję będzie można obejrzeć na TVP3 Gdańsk.
SUKCESY I NIEDOSYT
Rok 2016 był dla Piotra Myszki z jednej strony bardzo udany, ale z drugiej – jak zaznacza sam sportowiec – pozostaje niedosyt po Igrzyskach Olimpijskich w Rio de Janeiro. Z najważniejszego turnieju żaden z pomorskich sportowców nie przywiózł ze sobą medalu. – Dla mnie to był jeden z najlepszych sezonów życia. W końcu pojechałem na igrzyska i walczyłem o medale. Czwarte miejsce to dla mnie niedosyt, to też nie satysfakcjonuje nikogo na Pomorzu. Trzeba jednak pamiętać o tytule mistrza świata, który jest potwierdzeniem, że jestem w ścisłej czołówce. To dobry powód do chwalenia się – stwierdził żeglarz.
WALKA DO KOŃCA
Gość Rozmowy Kontrolowanej na najwyższym stopniu podium stanął w Izraelu. Te mistrzostwa jednak odbywały się w lutym, więc kilka miesięcy przed rywalizacją w ramach Igrzysk Olimpijskich. – To był początek sezonu, więc trochę inaczej to wyglądało niż w okresie „galowym”. Tytuł jednak jest przyznany za 2016 rok i najważniejsze, że po prostu jest. Na same igrzyska jadą najlepsi z najlepszych. Nikt nie trenuje tylko po to, by później się pokazać i spędzić wakacje, każdy walczy o medale. Taki też był mój plan. Walka była do samego końca. Wszyscy dajemy z siebie wszystko, by nie zawieść, ale czasem po prostu się nie udaje – opisywał przygodę w Rio de Janeiro.
– Windsurfing przoduje w żeglarskich klasach olimpijskich w Polsce. Muszę jednak podkreślić, że mieliśmy 4 klasy, które miały szanse na medale. To bardzo ważne i pokazuje dobry kierunek w żeglarskim świecie. Np. 49er jest bardzo trudną i drogą dyscypliną, te łódki są w Polsce od zaledwie 16 lat, więc dopiero się tego uczymy. Ale potencjał jest, trzeba tylko to wszystko ładnie zebrać i zbudować silny team na kolejne igrzyska w Tokio – mówił Piotr Myszka.
NIE TYLKO ZAWODNIK?
RS:X, czyli klasa, w której występuje Piotr Myszka, na igrzyskach jest od 2006 roku, a w Tokio prawdopodobnie zobaczymy ją w tym wydaniu po raz ostatni. – Jest duże parcie, by się rozwijała, to wszystko musi być bardziej dynamiczne i widowiskowe. Po prostu wszystko ma latać, mają być duże prędkości i trudne warunki. Zamysł jest chyba taki, by pokazywać to bliżej brzegu, a nie na środku zatoki. Wygląda na to, że właśnie taki jest kierunek – wyjaśniał.
Piotr Myszka zapewniał, że chce brać udział w „nowościach”, które pojawią się na igrzyskach. Zaznaczał przy tym, że niekoniecznie musi to robić w roli zawodnika. To może być zapowiedź jego przyszłej kariery trenerskiej. Tym zajął się jego przyjaciel z reprezentacji – Przemysław Miarczyński, który rozpoczął trochę inny rodzaj współpracy z Myszką. – To nie tak, że teraz będzie mnie uczył pływać. Pewnie skupimy się na prozaicznych rzeczach jak logistyka, wsparcie na wodzie czy szczegóły taktyczne. Przemek ma ogromną wiedzę, z której chętnie skorzystam. Za chwilę będę z nim ustalał kalendarz na ten rok. Postaramy się zrobić sezon marzeń. Dla mnie najważniejsze będą mistrzostwa świata we wrześniu – tłumaczył sportowiec.
Posłuchaj wywiadu:
mili