„Niektórzy lekarze nie byli chętni do nocnych dyżurów w nowych miejscach”. Prezes Szpitali Pomorskich tłumaczy kolejki

Trudno było nam pozyskać lekarzy na nocne zmiany. Na szczęście widzimy, że chętnych jest coraz więcej pediatrów – mówiła w Radiu Gdańsk Jolanta Grenda, prezes Szpitali Pomorskich. W Rozmowie Kontrolowanej odniosła się do kolejek w punktach nocnej i świątecznej opieki, na które od 1 października skarżą się pacjenci. Od 1 października działa tzw. sieć szpitali. Czy rzeczywiście wraz z przesunięciem do szpitali większości opieki nocnej i świątecznej, okazuje się, że te nie są przygotowane?

– Nie do końca wiedzieliśmy, na jakich zasadach ma to wyglądać. Konkretne informacje mieliśmy dopiero na przełomie sierpnia i września. A kadra też niekoniecznie chciała być przesuwana w nowe lokalizacje. Powodem problemów na pewno był brak personelu medycznego. Trudno było nam pozyskać pracowników na nocne zmiany. Na szczęście teraz widzimy, że coraz więcej lekarzy jest chętnych, w tym także lekarzy pediatrów – tłumaczyła Jolanta Grenda.

W środę w Warszawie lekarze rezydenci mają zawiesić protest głodowy. Spotka się z nimi premier Beata Szydło, która zapowiedziała, że w 2018 roku pula na wynagrodzenia dla lekarzy rezydentów i stażystów wzrośnie o ponad 40 procent. Prezes Szpitali Pomorskich zauważyła, że stawki dla rezydentów są identyczne w całym kraju. Młodzi lekarze mogą jednak dorabiać sobie na nocnych dyżurach. – Mamy obecnie około 90 rezydentów, staramy się dobrze organizować im pracę. Oczywiście, mają prawo protestować, ale taka sama stawka ministerialna obowiązuje w całym kraju. Rezydenci mogą dobierać sobie dyżury nocne i świąteczne, bo tu jest już stawka rynkowa – dodała Jolanta Grenda.

mich

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj