Były wiceprezes Lotosu za fuzją paliwowych gigantów. Ale pokazuje też zagrożenia: „Może dojść do sytuacji jak w Grupie Azoty”

– Dzisiaj padają tylko argumenty polityczne i to bardzo często nieprawdziwe – tak argumenty przeciwników fuzji Orlenu z Lotosem komentuje w Radiu Gdańsk Przemysław Marchlewicz, były wiceprezes Zarządu Grupy Lotos S.A. Wskazał także zagrożenia wynikające z łączenia spółek.

Zdaniem Przemysława Marchlewicza połączenie paliwowych gigantów to duże oszczędności. – Wspólne zakupy surowców oznaczają miliardowe oszczędności. Ponad to kwestie logistyczne – paliwo z Gdańska jest wożone na południe Polski, a paliwo z Płocka na północ. Dzisiaj nie ma żadnej współpracy między tymi koncernami – argumentował za fuzją gość Agnieszki Michajłow.

Były wiceprezes w Grupie Lotos S.A. wyraził też pewne wątpliwości. Przytoczył przykład chemicznego giganta – Grupy Azoty i próby wrogiego przejęcia przez Rosjan. – Większość akcji Orlenu to akcje na wolnym rynku. To nie oznacza, że ktoś nagle wejdzie do Orlenu, wykupi całość i przejmie wszystkie aktywa. Ale może powtórzyć się sytuacja, jaka miała miejsce w grupie Azoty, że nagle znalazł się koncern rosyjski, który skupował akcje z rynku i nabrał pewnych uprawnień ustawowych związanych np. z dostępem do informacji. Ja sobie mogę wyobrazić, że Rosnieft, firma dla której dostarczanie ropy do polskich rafinerii to być albo nie być, nagle zacznie skupować akcje z rynku po to, żeby np. uzyskać miejsce w radzie nadzorczej. Z perspektywy bezpieczeństwa energetycznego państwa to jest zagrożenie – komentował Marchlewicz.

– Chciałbym zobaczyć strategie połączenia tych dwóch podmiotów. Podkreślam jeszcze raz, sens biznesowy jest pozadyskusyjny, ale strategia jest bardzo istotna – dodał gość Radia Gdańsk.

mm/mmt

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj