Poświęcę się służbie publicznej, skończyłem współpracę z Energą. Prezydent Adamowicz nie jest dla mnie autorytetem – mówił w Radiu Gdańsk Kacper Płażyński. Kandydat PiS na prezydenta Gdańska podkreśla, że władza powinna dawać przykład i być transparentna. „Kacper Płażyński to kandydat bez doświadczenia samorządowego, za to z synekurą w państwowej spółce Energa. Może kompetencje nie są najważniejsze? Może liczy się tylko znane nazwisko?” – ocenia urzędujący prezydent Paweł Adamowicz. – Mocne i mało przyjemne słowa – odpowiada Kacper Płażyński. – Za mną przemawia moja indywidualna działalność. Jestem młodym adwokatem, nieźle wykształconym. Rzeczywiście przyjąłem stanowisko w Enerdze, w tej spółce potrzebne były zmiany i ludzie z doświadczeniem. Wiemy, jak dotąd działo się w spółkach Skarbu Państwa – było bardzo źle. Pieniądze stamtąd wypływały. Wczoraj jednak zakończyłem współpracę z Energą. Mam powołanie do służby publicznej. Mogę zadeklarować, że w przyszłości nie zamierzam już pracować nie tylko tam, ale w żadnej spółce Skarbu Państwa, bez względu na wynik wyborów. Poświęcam się pracy publicznej – zapowiedział w Radiu Gdańsk.
„JA JESTEM UCZCIWY, PAWEŁ ADAMOWICZ NIE”
– Paweł Adamowicz nie jest uczciwy, każdy zdrowo myślący gdańszczanin znający sytuację miasta, doskonale o tym wie. Ja jestem uczciwy. Wystarczy zobaczyć, ile konfliktów on rozpętał zamiast gasić, jak skupia się na własnej karierze i obronie swojego stanowiska. Jego zachowanie nie jest ani progdańskie, ani propaństwowe. Oczywiście, że ma duże doświadczenie, bo od 20 lat jest prezydentem Gdańska, ja takiego doświadczenia nie mam. Nie mam bagażu negatywnych emocji i obciążeń, doświadczenia w układach także mi brak – wyliczał Kacper Płażyński.
„SZKARADZTWO NA NASZYCH OCZACH”
Kandydat PiS na prezydenta Gdańska ocenił, że inwestycja Forum Gdańsk jest nietrafiona, ale już za późno, by zastanawiać się nad wycofaniem się. – Mleko się już rozlało. Trzeba to skończyć, winni są znani. Pan Bielawski dokonał kilka lat temu dokonał wyboru zwycięzcy konkursu i stąd to szkaradztwo powstaje na naszych oczach. Bardzo mnie dziwi, że podjęliśmy tę decyzję – mówił.
Agnieszka Michajłow pytała też o kwestię dofinansowania zabiegów in vitro. Kacper Płażyński przyznał, że być może warto zastanowić się nad finansowaniem innych metod leczenia niepłodności. – Dla mnie to sprawa mniejszej wagi, chociaż dotyczy ważnej dla wielu kwestii. To margines, nad którym trzeba pomyśleć. Przyznam, że nie analizowałem tej sprawy, ale wiem, że pojawiają się głosy, że są metody leczenia niepłodności za podobne pieniądze. Raczej podążałbym tą drogą niż finansowanie niepewnej metody in vitro – skomentował.
LOTOS SKORZYSTA NA FUZJI?
Zdaniem Kacpra Płażyńskiego, na połączeniu Lotosu z Orlenem może skorzystać sama rafineria. – Przecież wrzucałaby swoje produkty na rynek. Nie jestem całkiem za, zależy jakie spółki zostałyby w Gdańsku, a jest ich wiele. To kilkanaście spółek z dużymi dochodami. Jeśli byłby sprawiedliwa relacja, które spółki zostają i zapewnienie, że pracownicy nie wylądują na bruku, to nie musi ucierpieć ani gdański, ani narodowy interes – powiedział.
„NIE BOJĘ SIĘ, ALE GO NIE CENIĘ”
– Już nie mogę doczekać się ruszenia w teren, by rozmawiać z mieszkańcami. Wiem, że konfrontacja z Pawłem Adamowiczem nie będzie przyjemna, bo to nie jest dżentelmen. To osoba butna, opryskliwa, arogancka. Nie mogę tego powiedzieć o innych kandydatach, np. o pani Ewie Lieder. Nie zauważyłem, żeby dyskusja z nimi wychodziła poza ramy kultury. Pawła Adamowicza nie boję się, ale go nie cenię – podsumował Kacper Płażyński.
mich