Miał popłynąć dookoła świata. Ale będzie ścigał się z najlepszymi

W Gdyni zacumował jacht „I Love Poland”. Jednostka miała wystartować w najbardziej prestiżowych regatach dookoła świata w ramach projektu „Polska 100”. Jacht, na czele którego stanąć miał mistrz olimpijski Mateusz Kusznierewicz, miał w ciągu dwóch lat zawinąć do 100 portów na pięciu kontynentach. Tak się jednak nie stanie. Jacht „I love Poland” kupiła w maju Polska Fundacja Narodowa. O jego przyszłości rozmawialiśmy w naszej audycji. Gościem Piotr Kubiaka w audycji Gość Dnia był prezes Polskiej Fundacji Narodowej Filip Rdesiński.

– Jacht jest już w Gdyni od kilku dni. Konferencja prasowa, którą zorganizowaliśmy w środę 12 września odbyła się, ponieważ pojawiło się bardzo dużo pytań. W Gdyni jacht będzie cumował do 24 września. W tym czasie można zobaczyć łódź i zapoznać się z całym projektem, który przygotowujemy. Warto ją zobaczyć, ponieważ jest to jedna z najnowocześniejszych łodzi regatowych na świecie. To jest najwyższa technologia, można by powiedzieć kosmiczna. Łódź naszpikowana jest elektroniką i bardzo nowoczesnymi rozwiązaniami – mówił Rdesiński.

PROJEKT „POLSKA 100”

– Teraz skupiliśmy się, żeby wyszkolić profesjonalną kadrę młodych żeglarzy. Ten program szkoleniowy jest kluczowy. Możemy mieć świetną łódź i technologię, ale jeśli nie będziemy mieli dobrze wyszkolonej załogi, to są to pieniądze wyrzucone w błoto. Chcemy mieć profesjonalną załogę, która będzie w stanie ścigać się z najlepszymi na świecie. Do tego potrzebujemy najszybszej łodzi regatowej i taką mamy. Jeśli jest dobry wiatr na pełnych żaglach, ona praktycznie lata nad wodą. Ten jacht jest niezwykle trudny w prowadzeniu. Jeśli ta załoga będzie w stanie poprowadzić łódź, będą w stanie poprowadzić każdą inną. Właśnie dlatego zdecydowaliśmy się szkolić właśnie na niej – mówił Rdesiński.

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj