Wybory na Ukrainie rozstrzygnięte. Nowym prezydentem u naszych wschodnich sąsiadów został Wołodymyr Zełenski. Komik, zdobywając ponad 73 procent głosów, zwyciężył w drugiej turze z dotychczasową głową państwa – Petrem Poroszenką. Czy taki wynik wyborów był do przewidzenia? – Już kilka miesięcy temu sondaże wskazywały taki scenariusz, ale na pewno nie do końca wszyscy wierzyli, że to może być prawdą – komentuje wynik Lew Zacharczyszyn, Konsul-kierownik Konsulatu Ukrainy w Gdańsku. – Trzeba zaznaczyć, że wybory odbyły się demokratycznie i tak zdecydował naród ukraiński i musimy to przyjąć – dodał Gość Dnia Radia Gdańsk.
Prowadzący rozmowę Daniel Wojciechowski dopytywał, jaki jest stosunek prezydenta elekta do Rosji. – Pojawiają się głosy, że Wołodymyr Zełenski jest prorosyjski. Na Ukrainie powstaje ustawa o języku ukraińskim, która ma powstrzymywać rusyfikację, ale podobno nowy prezydent nie jest jej zwolennikiem – zaznaczył prowadzący. – Zobaczymy, jak będzie, ale ja nie twierdzę, że on jest prorosyjski, bo jego wszystkie deklaracje z czasu kampanii wyborczej nie były prorosyjskie. On raczej mówił, że trzeba skończyć wojnę z Rosją i spróbować polepszyć stosunki. On pochodzi z regionu rosyjskojęzycznego. Prezydent elekt wyraźnie deklarował proeuropejski kurs. Mówił, że Ukraina musi być w Unii Europejskiej i NATO.
Daniel Wojciechowski dopytywał także konsula, co wpłynęło na tak wysoki wynik Wołodymyra Zełenskiego. – Moim zdaniem odegrało tutaj rolę kilka czynników. Przede wszystkim zmęczenie reformami, które zaczęły się na Ukrainie, trudna sytuacja gospodarcza, wojna. Na pewno ważnym elementem jest też wojna hybrydowa i rosyjska propaganda. Ciekawym fenomenem jest fakt, że mamy polityka spoza systemu politycznego. Większość wyborców była zmęczona politycznymi elitami i uważała, że muszą się pojawić nowe twarze i nowe osoby, które zdemontują ten stary system polityczny, który ich zdaniem był nieefektywny – mówił Lew Zacharczyszyn.
Wołodymyr Zełenski wygrał wybory także wśród Ukraińców głosujących w Gdańsku. Jednak Lew Zacharczyszyn zaznaczył, że głosy spoza granic kraju nie były decydujące w tym starciu.