Polska w obliczu sytuacji na Ukrainie jest bezpieczna. Politolog: obie strony licytują wysoko, ale nie wyciągają ostatecznych kart

Zabezpieczenie militarne w Środkowo-Wschodniej Europie jest ważne, ale istotniejsze są decyzje polityczne – mówił w Radiu Gdańsk Łukasz Wyszyński, politolog z Akademii Marynarki Wojennej w Gdyni. Wskazał, że działania Rosji i innych państw to obecnie gra polityczna.

– Sytuacja na wschodzie Europy jest niestabilna, ale my, jako Polska, jesteśmy bezpieczni. Cały kryzys i narracja dotyczą przede wszystkim Ukrainy. Wszystkie działania, prowadzone przez państwa NATO, mają wzmocnić nasze bezpieczeństwo, ale nie mówimy tutaj o bezpośrednim zagrożeniu dla granic państw członkowskich. Mówimy o sytuacji, która zagraża Ukrainie. Hipotetycznie, gdyby Ukraina stała się przedmiotem otwartego konfliktu, jest to zawsze zagrożenie dla wszystkich państw z nią graniczących. Ale na ten moment wydanie komunikatu, że my, jako Polska, jesteśmy bezpieczni, wydaje się uprawnione – powiedział gość Radia Gdańsk.

– Działania, które obserwujemy, czyli gotowość do przerzucania sił wojskowych NATO na wschodnią flankę, pokazują, że NATO chce wysłać jasny komunikat, że wszystkie państwa członkowskie flanki wschodniej będą bezpiecznie i będą wzmocnione. Cały czas mówimy o wsparciu wschodniej flanki NATO, czyli rozlokowaniu wojsk w jej państwach, czyli zniechęcenie strony rosyjskiej do eskalowania konfliktu – dodał.

Mówił też o gotowości wojsk Amerykańskich do działań na granicach. – Amerykanie mają zdolności do bardzo szybkiego przerzutu swoich sił i środków. Procedury obowiązujące w NATO powodują, że dyslokacja wojsk państw członkowskich przebiega z reguły bardzo sprawnie. Najważniejsze są decyzje polityczne. W tej grze nie chodzi o to, żeby jak najszybciej zagrać na jak najwyższą kartę, tylko o to, żeby w eskalacji napięcia nie posunąć się tak daleko, by trudno było się z tego wycofać. Jesteśmy w fazie eskalacji, gdzie obie strony starają się grać, licytując coraz większe zaangażowanie i wskazując coraz większe konsekwencje – tłumaczył Wyszyński.

– Ta wojna ekonomicznie nie ma uzasadnienia ani dla Federacji Rosyjskiej, ani dla państw Europy Środkowo-Wschodniej. Sankcje mogłyby bardzo dotkliwie uderzyć Rosję, ale ich przedwczesne wdrożenie w pełnym wymiarze pozbawi nas elementu nacisku miękkiego. Obie strony licytują wysoko, ale starają się nie używać ostatecznych kart, żeby zawsze pozostawić pole do manewru drugiej stronie – zauważył.

W związku z masowym gromadzeniem się wojsk rosyjskich na granicy z Ukrainą, rząd w Kijowie od pewnego czasu apeluje do rządu niemieckiego o dostarczenie mu broni defensywnej i sprzętu wojskowego. Federalna minister obrony Christine Lambrecht po raz kolejny odrzuciła w sobotę te żądania. W rozmowie z dziennikiem „Welt am Sonntag” powiedziała, że „musimy teraz zrobić wszystko, aby doprowadzić do deeskalacji”. W rządzie federalnym panuje „konsensus”, iż dostawy broni na Ukrainę „nie byłyby obecnie pomocne”.

Natomiast ukraiński ambasador w Niemczech, Andrij Melnyk, powiedział w sobotę dziennikowi „Handelsblatt”, że „powaga sytuacji” wymaga od rządu niemieckiego „natychmiastowego przemyślenia i zmiany kursu w kwestii dostaw broni na Ukrainę”. W tej chwili Ukraina nie prosi nawet o broń z Niemiec, ale „o 100 000 hełmów i kamizelek ochronnych dla ochotników”, którzy będą „wspólnie z siłami zbrojnymi bronić ojczyzny”.

– To, co się dzieje wokół Niemiec, pokazuje, że Niemcy mają też inne interesy polityczne i ekonomiczne. Nie mówimy o zagrożeniu, że Niemcy wyłamałyby się z jedności w ramach NATO, ale że mogą mieć inną perspektywę wobec tego, co dzieje się na Ukrainie. Czym innym jest jedność sojuszu, a czym innym jest akcentowanie polityki wobec tego, co dzieje się poza NATO – powiedział Wyszyński.

Szef niemieckiej marynarki wojennej Kay-Achim Schoenbach złożył rezygnację, która została przyjęta przez minister obrony Christine Lambrecht. Schoenbach wywołał skandal swoimi wypowiedziami na temat konfliktu ukraińskiego. Podczas wizyty w Indiach stwierdził, że Ukraina nie odzyska anektowanego przez Rosję Krymu. „Półwysep Krymski już przepadł, nigdy nie wróci, to fakt”. Odnośnie do Putina szef niemieckiej marynarki wojennej powiedział, że to, czego Putin naprawdę chce, to szacunek. „Mój Boże, obdarzenie kogoś szacunkiem mało kosztuje, a nawet nic… Można łatwo dać mu szacunek, którego żąda i zapewne na który również zasługuje” – stwierdził Schoenbach.

Ministerstwo Obrony w Berlinie zdystansowało się od jego wypowiedzi.

 

 

– Słowa niemieckiego admirała były wypowiedziami wokół Ukrainy. Dyplomatyczne oburzenie Kijowa spowodowało, że admirał został zdymisjonowany. Sytuacja wokół Ukrainy nie jest pierwszą, w której widzimy, że Niemcy starają się zbudować ekonomiczne i polityczne porozumienie z Federacją Rosyjską. Gdyby patrzeć na to, że to miałoby być narzędzie stabilizacji, mogłoby to być działanie pozytywne. Ważne jest, żeby nie odbywało się to kosztem interesów innych państw -podsumował.

Prezydent Andrzej Duda na piątek zwoła Radę Bezpieczeństwa Narodowego.

 

ua/PAP/mk

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj