Wiceminister infrastruktury o niechęci Niemiec do nakładania drastycznych kar na Rosji: „Nord Streamem płynie teraz nie tylko gaz, ale też krew”

(fot. RG)

Dlaczego Niemcy nie chcą nałożenia drastycznych sankcji na Rosję, by zakończyć brutalną napaść tego państwa na Ukrainę? Z jakiego powodu Komisja Europejska ociąga się ze zdecydowanym wsparciem finansowym państw, które przyjmują uchodźców wojennych? O tym Piotr Kubiak porozmawia z „Gościem Dnia Radia Gdańsk”, którym będzie Marcin Horała, wiceminister infrastruktury, pomorski poseł Prawa i Sprawiedliwości.

– Cała polityka energetyczna Niemiec była oparta na jednostronnym promowaniu odnawialnych źródeł energii i likwidacji elektrowni atomowych. Odnawialne źródła energii nie są pewne, więc system energetyczny trzeba czymś wesprzeć. Wspiera się go elektrowniami gazowymi, z rosyjskiego gazu z Nord Streamu. Taka była taktyka Niemiec, aby stać się komisem rosyjskiego gazu na Europę, a poprzez ograniczenia środowiskowe wymusić na innych państwach europejskich podobną strukturę miksu energetycznego. To powoduje, że Niemcy są dzisiaj zależne od Rosji – przypomniał Gość Dnia Radia Gdańsk.

– Węgry, choć szereg posunięć ich władz należy ocenić negatywnie, nie zawetowały żadnego pakietu sankcji w UE. Pakiet przechodził, Węgry były za nim. Kluczowe jest stanowisko niemieckie. Niemcy są zależne od Rosji, taka decyzja będzie wiązała się dla nich z kosztami gospodarczymi. Z drugiej strony giną kobiety, dzieci. Bombardowane są przedszkola, szpitale. Tym Nord Streamem płynie teraz nie tylko gaz, ale też krew. Nie wiem, co jeszcze musi się wydarzyć, ile ludzi musi zginąć, by Niemcy zaakceptowały, że będą więcej płacić za energię – podkreślił Marcin Horała.

– Projekt niemiecki, quasi neoimperialny, przewidywał emancypację i lewarowanie się Niemiec wobec Stanów Zjednoczonych i świata anglosaskiego poprzez specjalne relacje z Rosją. Niemcy chciały siedzieć okrakiem na barykadzie, z jednej strony korzystać z amerykańskich gwarancji bezpieczeństwa, z drugiej mieć stabilny gospodarczo obszar Europy Środkowo-Wschodniej. Jednocześnie chcieli handlować z Rosją i Chinami. Tak się nie da. Niemcy częściowo zeszły z barykady, muszą wyciągnąć konsekwencje do końca i uznać, że w niemieckim interesie jest być częścią zintegrowanego Zachodu – wskazał.

– Nikt przy zdrowych zmysłach nie oczekuje, że Ukraina z dnia na dzień zostanie przyjęta do Unii Europejskiej. To cały szereg czysto technicznych uzgodnień, trzeba zgrać mnóstwo spraw gospodarczych. Ale deklaracja i szybka ścieżka powinna być postawiona, by wesprzeć Ukraińców w walce. By mieli poczucie, że Zachód za nimi stoi. Część elit europejskich nie chce tego, bo nie chce w UE za dużo Europy Środkowo-Wschodniej. Jeśli dojdzie tak duży kraj, siłą rzeczy znaczenie pozostałych państw zmaleje. Zwłaszcza tych Zachodniej Europy, bo Ukraińcom pewnie łatwiej byłoby znaleźć wspólny język z nowszymi członkami UE – ocenił wiceminister infrastruktury.

Odniósł się on też do wstrzymywania środków z Unii Europejskiej. – Można pozostać przy nadziei, że to szybko się zmieni. Coraz więcej polityków europejskich widzi, jaki to absurd. Jestem przekonany, że te środki będą. Unia działa wolniej niż USA, bo Kongres uchwalił już pakiet w wysokości prawie 14 mld dolarów na pomoc wojskową i humanitarną. Dzisiaj w Polsce będzie Kamala Harris, będziemy rozmawiać o szczegółach. Znacząca część tych środków do Polski trafi. Powinien być też pakiet unijny. Myślę że będzie, to kwestia tego, kiedy. To też kwestia odblokowania środków unijnych, które należą się Polsce, bo ponosimy szereg kosztów – zauważył.

– Nie wszystkie siły ideologiczne, które pracowały przeciw nam, gdy broniliśmy przed agresją Łukaszenki i pozornych uchodźców, są cyniczne. One są po prostu głupie i szczerze wierzą w swoją ideologię. W tym przypadku to dobrze, bo mamy prawdziwych uchodźców. Szantaż moralny wobec państw Europy Zachodniej będzie skuteczny. Poza momentem szoku, dla nas przyjęcie bliskich kulturowo i chętnych do pracy Ukraińców, byłoby w pewnej liczbie dla Polski korzystne. Teraz to jednak szok, wolelibyśmy by to był wynik dobrego sąsiedztwa i współpracy między dwoma krajami. Te marzenia zostały przekreślone przez agresję rosyjską – podkreślił pomorski poseł PiS.

– Relacje z USA są bardzo dobre, to pewien proces. Przybywają do Polski kolejne jednostki wojska amerykańskiego, przybywa wsparcie. Nie o wszystkim można i należy publicznie mówić, ale to się dzieje. Kto obserwuje ogólnodostępny FlightRadar, widzi, ile lata amerykańskich samolotów. Każdy domyśla się, ile jest tych, których Flight Radar nie pokazuje. Trzeba omówić pewne szczegóły, na przykład ile dokładnie z pakietu 14 mld trafi do Polski – podkreślił.

Horała wypowiedział się także na temat sprawy polskich samolotów MIG-29, które miały być przekazane na potrzeby Ukrainy za pośrednictwem Stanów Zjednoczonych. – Niefortunna sytuacja, która zaczęła się od oświadczenia pana Borrella. To jedna ze spraw, które powinny przebiegać w ciszy. Potem pojawiły się niepokojące sygnały ze strony naszych sojuszników, że oni nam kibicują, ale to nasza suwerenna decyzja. To oznacza, że to nie jest decyzja całego NATO. W interesie Polski jest wspieranie Ukrainy i zaostrzenie kursu, ale nie takie, że Polska miałaby sama wyrządzać te szkody. Powiedzieliśmy, że prosimy, by robić to razem. Test przebiegł negatywnie, ale to pokazało, że była to słuszna decyzja. W naszym interesie jest zachowanie spoistości sojuszu – zaznaczył.

ua

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj