„Solidarność” domaga się wzrostu wynagrodzeń. „By pracownicy nie płacili za wojnę i pandemię”

To, że będziemy musieli płacić cenę za pandemię i wojnę wywołaną przez Rosję, było oczywiste. Ale róbmy wszystko, aby ta cena była jak najniższa. Róbmy wszystko, aby uciążliwości były jak najmniejsze – mówił w Radiu Gdańsk Krzysztof Dośla, przewodniczący Regionu Gdańskiego NSZZ „Solidarność”. Przed XXX Krajowym Zjazdem Delegatów podkreślał, że przed związkiem wciąż stoi wiele wyzwań.

– XXX zjazd „Solidarności” miał odbyć się dwa lata temu, ale przez pandemię trzeba było go przesunąć. Dlatego odbędzie się w tym roku, za kilka dni. Wśród gości mają być prezydent i premier. Miejmy nadzieję, że będzie to okazja, by porozmawiać o tym, co udało się zrealizować ze zobowiązań, które prezydent wziął na siebie. Problemem dla nas wszystkich jest kwestia tzw. emerytur stażowych – ocenił „Gość Dnia Radia Gdańsk”.

– W Sejmie w tej chwili leżą dwa projekty: prezydenta oraz „Solidarności”. Nasz projekt wprost realizuje to, o czym rozmawialiśmy z panem prezydentem. Prezydencki niestety nie daje nam satysfakcji. Zobaczymy, jaki będzie los. Miejmy nadzieję, że na etapie prac parlamentarnych będzie okazja, by rozmawiać z przedstawicielami prezydenta i zmieniać projekt, by był bliższy naszym oczekiwaniom – zaznaczył.

Przewodniczący Regionu Gdańskiego NSZZ „Solidarność” zauważył, że wkrótce kończy się kadencja władz związku. Podsumowując dotychczasowe dokonania przyznał, że pozostało wiele do zrobienia, jednak są obszary, w których udało się osiągnąć sukces.

– Zjazd będzie ostatnim przed nową kadencją. Następny będzie już zjazd wyborczy jesienią przyszłego roku. Dlatego teraz będziemy przygotowywać dokumenty związkowe, które pozwolą spokojnie i efektywnie przejść przez okres wyborczy. Będziemy też rozmawiać o przyszłości. O tym, jakie jeszcze rzeczy są do zrobienia i jakie wyzwania stoją przed naszym związkiem – mówił.

– Jeśli dokona się podsumowania minionych czterech lat kadencji, to związek wykonał sporo zadań. Udało się doprowadzić do tego, że płaca minimalna doszła do poziomu co najmniej 50 proc. średniej płacy krajowej. W tej chwili przekracza ona nawet ten poziom. Doszło też do małego ucywilizowania umów cywilnoprawnych. Ustalono stawkę godzinową, objęto je składką na ubezpieczenia społeczne – podkreślał Krzysztof Dośla.

– Mamy przed sobą dużo do zrobienia. Bolączką jest to, że wiele grup pracowniczych zarabia na niewystarczającym poziomie. Ten stan pogłębia inflacja. Mamy potężną grupę emerytów i rencistów, która niemalże w całości łapie się na najniższy próg podatkowy. To oznacza, że poziom dochodu jest bardzo niski. Mamy nieuregulowane kwestie, związane z wynagrodzeniami w służbie zdrowia, kulturze, oświacie i służbach mundurowych – przyznał.

Prowadząca rozmowę Olga Zielińska zapytała o negocjacje „Solidarności” z rządem w sprawie podwyższenia płacy minimalnej. Jak podkreślał Krzysztof Dośla, propozycja rządowa znacznie różni się od żądań związku zawodowego.

– W ramach Rady Dialogu Społecznego udało się uzgodnić propozycję, którą przedłożono ministrowi finansów. W tej chwili zaczyna się debata, mamy czas do września. Miejmy nadzieję, że uda się zbliżyć stanowiska. Rząd nie uwzględnia drugiej części naszej propozycji, czyli wzrostu od lipca. Proponuje, żeby płaca minimalna wzrosła o 490 złotych. My mówimy o 740 złotych – wyjaśnił.

– Mówimy również o wzroście dla emerytów i rencistów. Proponujemy, by wskaźnik waloryzacji był nie mniejszy niż średnioroczny wskaźnik wzrostu cen w 2022 roku, zwiększony o co najmniej 50 proc. realnego wzrostu przeciętnego wynagrodzenia. Wynagrodzenia w sferze budżetowej powinny w przyszłym roku rosnąć w tempie około 20 procent, aby pracownicy nie tracili realnej wartości swoich zarobków. Aby mogli za swoją ciężką pracę spokojnie przeżyć – ocenił przewodniczący Regionu Gdańskiego NSZZ „Solidarność”.

– To, że będziemy musieli płacić cenę za pandemię i wojnę wywołaną przez Rosję, było oczywiste. Ale róbmy wszystko, aby ta cena była jak najniższa. Żebyśmy nie tracili tak bardzo na poziomie naszego życia. Propozycje rządowe, które są realizowane jako działania osłonowe, są istotne, ale my proponujemy konkretne rozwiązania. Róbmy wszystko, aby uciążliwości były jak najmniejsze, przynajmniej dla obywateli polskich – zaznaczył.

W tym roku pracownicy, którzy są członkami związków zawodowych, będą mogli odliczyć nawet 500 złotych od dochodu w rozliczeniu PIT. To więcej niż zakładano.

– To jedno z zadań, które „Solidarność” wykonała. Wreszcie, po raz pierwszy od ’89 roku można odliczyć składkę związkową od dochodu. Ze względu na inflację zwróciliśmy się do rządu, aby ten rok został uwzględniony na poziomie 500 złotych. To spore wsparcie dla osób funkcjonujących w związku. Nie jest to ewenement, bo wiele grup ma tego typu ulgi. Naszą zasługą jest też, że fundusz świadczeń socjalnych po wielu latach stagnacji został odmrożony – podkreślał „Gość Dnia”.

ua

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj