Polska bez pieniędzy z KPO. Poseł PiS: niepisana umowa między opozycją a unijnymi urzędnikami

(fot. Radio Gdańsk)

Nawet dziesięć miliardów złotych przeznaczyli Polacy na wsparcie Ukraińców uciekających przed wojną. Wydatki państwa wyniosły około szesnastu miliardów złotych. Tymczasem nie dostaliśmy ani eurocenta pomocy. W audycji „Gość Dnia Radia Gdańsk” Piotr Kubiak rozmawiał na ten temat z Kazimierzem Smolińskim, pomorskim posłem Prawa i Sprawiedliwości oraz członkiem Krajowej Rady Sądownictwa.

Kazimierz Smoliński potwierdził, że nie ma konkretnych planów dotyczących pomocy dla Polski. – Nadal nic się nie zmienia. Unia nie tworzy żadnego specjalnego funduszu, próbuje przesuwać dyslokacje między istniejącymi funduszami – dodał.

Poseł podkreślał, że pomoc powinna mieć charakter realny, a nie symboliczny. – Jeżeli mają nam dać kilkadziesiąt milionów euro, to niech to sobie zatrzymają. Nas takie środki nie interesują, bo mówimy o miliardach. Najlepszym przykładem jest tu Turcja, która kiedyś dostała osiem czy dziewięć miliardów euro, a miała chyba mniejszy wydatek, bo nie było tam pięciu milionów uchodźców, tylu, ilu przewinęło się przez Polskę – przypominał.

Polityk wskazywał na nieracjonalność postawy unijnych urzędników. – Takie postępowanie Unii Europejskiej jest niezrozumiałe i właściwie niedopuszczalne. Jedyne, co może ją „tłumaczyć”, to podejście, które kiedyś wyraziła pani Barley, mówiąc, że Polskę trzeba zagłodzić. Unia to robi: potrzebne są nam środki, a nie daje nam się ich, licząc na to, że powstanie kryzys gospodarczy i polityczny, co doprowadzi do zmiany rządu – twierdził.

Smoliński odniósł się też do wypowiedzi Izabeli Leszczyny, posłanki Platformy Obywatelskiej, która powiedziała wprost, że środki z Funduszu Odbudowy trafią do Polski, gdy dojdzie do zmiany rządu. – Posłowie opozycji co jakiś czas „wysypią się”, kiedy powiedzą trochę prawdy. Tak było z posłem Lenzem, tak jest teraz z poseł Leszczyną – powiedział.

Poseł Prawa i Sprawiedliwości zauważył jednak, że między politykami polskiej opozycji i unijnymi urzędnikami „doszło do niepisanej umowy”. – Unia Europejska w zasadzie się z tym nie kryje. Jak Tusk odchodził, pani przewodnicząca von der Leyen powiedziała: „Czekamy, Donaldzie, aż wrócisz do nas jako premier” i robią wszystko, żeby do takiej zmiany rządu w Polsce doszło. Kiedyś UE dokonała takiej zmiany we Włoszech, gdy spowodowany przez nią kryzys gospodarczy stał się przyczyną zmiany rządu. Podobnie było w Grecji, a teraz chcą powtórzyć ten scenariusz w Polsce – stwierdził.

Pomorski polityk podkreślał, że blokowanie unijnych środków jest działaniem na niekorzyść Polski. – Wiadomo, że brak tych środków przekłada się na poziom życia Polaków, moglibyśmy wydawać więcej środków. Nie jesteśmy w stanie pomagać rodakom bardziej, bo wiadomo, że budżet nie jest z gumy, ma swoje granice. Mamy możliwości zadłużania się, ale to zadłużanie też ma granice. Nie możemy przekraczać progów, które są w Konstytucji, ani tych, które uchwala Unia Europejska – oznajmił.

Posłuchaj całej audycji:

MarWer

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj