Ciąg dalszy zamieszania wokół sopockich kortów. Prezes SKT: „Wyrok to zemsta sędziego”

(fot. Krzysztof Mystkowski / KFP)

Gościem popołudniowej audycji „Gość Dnia Radia Gdańsk” był Bartłomiej Białaszczyk, prezes Sopockiego Klubu Tenisowego. O planach stowarzyszenia, które do 2015 roku było jednym z najlepszych klubów tenisowych w Polsce, powrocie tenisistów na nadmorskie korty, ale też kolejnych sprawach sądowych rozmawiał z nim Bartosz Stracewski.

W Sądzie Rejonowym w Sopocie zapadł wyrok. Sprawa dotyczyła unieważnienia, a właściwie uznania za bezskuteczną umowę dzierżawy zawartej między Sopot Tenis Klubem a Urzędem Miasta w Sopocie – umowy najmu spornego terenu kortów.

– Dzisiejszy wyrok jest dla nas niekorzystny, ale on nas jakoś specjalnie nie martwi – szczególnie, że wiemy, że jest to zemsta sędziego Klechy za to, że niestety musiał uporać się w jakiś sposób z nadzorem Sądu Okręgowego. Myślę, że w drugiej instancji poradzimy sobie z tym bez problemu. Nie stwarza to nam jakiegoś daleko idącego kłopotu, uporamy się z tym wyrokiem. Chodzi tylko o to, że jest to celowe działanie – po to, żebyśmy nie mogli dalej prowadzić naszej działalności sportowej. Uważam, że wkrótce i tak dojdzie do tego, że obiekt zostanie przejęty, będziemy mogli normalnie funkcjonować i prowadzić to, do czego zostaliśmy powołani – czyli szkolić młodzież – tłumaczył prezes SKT.

Prowadzący rozmowę wyjaśnił, że sędzia Klecha, uzasadniając ustnie to – na razie – nieprawomocne orzeczenie mówił, że stowarzyszenie ma siedzibę w Zamościu, a nie w Sopocie, a to nie rokuje, jeżeli chodzi o dalszą działalność tenisową w tym ostatnim mieście.

– Sędzia nie odniósł się w ogóle do naszego pozwu, tylko uzasadnił to tym, że mamy siedzibę w Zamościu i w związku z tym nie chcemy prowadzić działalności w Sopocie. Oczywiście jest to bzdura. Sąd Najwyższy mówił zupełnie co innego – że możemy się stowarzyszać, mieć siedzibę gdzie chcemy. Ja nie ukrywam, wszyscy państwo doskonale wiedzą, że jest konflikt pomiędzy SKT a prezydentem miasta, który nas nadzorował. Przenieśliśmy siedzibę tylko ze względu na to, że nie chcemy być nadzorowani przez przestępcę, którym jest pan Jacek Karnowski – zresztą Sąd Rejonowy w Sopocie orzekł, że nim jest. Nie chcemy mieć nad sobą człowieka, który nas demoluje, z taką wściekłością niszczy – zaznaczył Białaszczyk.

Bartosz Stracewski dopowiedział, że chodzi o wyrok w sprawie tzw. „afery sopockiej”. – Tak, o tym wyroku mówię. Przede wszystkim chodzi o działania prezydenta w stosunku do stowarzyszenia, które są ukierunkowane na jego niszczenie. To się nie udało – ujawniliśmy się w księdze wieczystej. Poradzimy sobie z tym – nie z takimi problemami już sobie radziliśmy – zapowiedział prezes SKT.

Posłuchaj całej rozmowy:

aKa

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj