Węgla jest bardzo dużo, na pewno go nie zabraknie. Dystrybucja jest realizowana sprawnie i zgodnie z planem, a spółki państwa, na które spadło zadanie zorganizowania importu węgla, doskonale się z tym zadaniem uporały – mówił na antenie Radia Gdańsk Karol Rabenda, wiceminister aktywów państwowych.
Jarosław Popek dopytywał o sprawy związane z importem i dystrybucją węgla. Jak mówił, Na pomorzu wszystkie samorządy podpisały umowy na dystrybucję. – Proces podpisywania umów na Pomorzu zakończył się jako pierwszy. Oczywiście ta stawka jest już wyrównana, bo dziś czy jutro te sto procent osiągną inne województwa. Ale faktycznie, Gdańsk ma to osiągnięcie jako pierwszy. Województwo pomorskie stoi też wysoko, jeśli chodzi o węgiel, który już został dostarczony do gmin albo jest już rozpisany w harmonogramach. Szacujemy, że to jest już 80 proc. tego zapotrzebowania, które było zgłoszone przez samorządy. To się z dnia na dzień zmienia, więc dziś lub jutro będzie to już prawie sto procent – wyjaśniał Karol Rabenda.
Prowadzący rozmowę dopytywał, jak w praktyce wygląda kupowanie węgla przez samorządy. – Ustawa przewiduje, że my ten węgiel na podstawie decyzji zaimportowaliśmy do Polski, przygotowujemy go na punktach odbioru, a gminy w ramach środków, które mają z różnicy między kupnem a sprzedażą, odbierają ze wskazanych przez nas punktów. Na Pomorzu jest to pewnie w 90 proc. Port Gdański. Potem zawożą do siebie, na gminę, i na placach rozdzielają już mieszkańcom, którzy chcą kupić, którzy są uprawnieni do węgla w cenie preferencyjnej. Importujemy bardzo dużo węgla, ten kryzys energetyczny wywołany wojną w Ukrainie, agresją rosyjską i sankcjami, ale nie tylko tym, bo te wszystkie zawirowania na cenach światowych, jeśli chodzi o surowce, rozpoczęły się przed wojną, to był element wojny, agresji Rosji na świat Zachodu. Jeśli mówimy o gazie – a ceny węgla, gazu i ropy są ze sobą powiązane – to pierwszy skok mieliśmy jeszcze przed wojną, bodajże w październiku 2021 roku, kiedy Rosja zaczęła przykręcać ten kurek gazowy i ceny zaczęły wariować. My, przewidując skutki sankcji, rozpoczęliśmy w tym roku dodatkowy import węgla z kierunków innych, niż rosyjski. Bo rosyjski węgiel trafiał do Polski przez firmy prywatne, na użytek indywidualny albo małych ciepłowni czy takich już w ogóle malutkich kotłowni, czy to w samorządach, czy w małych wspólnotach. Wiedzieliśmy, że go może zabraknąć, że ta luka – i nie mówimy tu tylko o luce w węglu dla mieszkańców indywidualnych, ale też w ciepłownictwie systemowym – może być w tym roku duża i dzięki temu importowi zabezpieczyliśmy zarówno gospodarstwa domowe, ale też ciepłownictwo systemowe. Bo też musimy wiedzieć, że duża część tego węgla, który został w tym roku sprowadzony, trafiła do firm, które ogrzewają nam mieszkania ciepłem systemowym. To często jest pomijane, bo tym tematem numer jeden są gospodarstwa domowe. Ale to ciepło w kaloryferach, które mamy m.in. w Gdańsku, też pochodzi z tego węgla importowanego – argumentował Karol Rabenda.
– I na ten temat toczyła się dyskusja, kiedy najpierw miało być tak, że węgiel trafi tylko do gospodarstw domowych, a później była krytyka, że dlaczego nie dla kotłowni tego typu – przypomniał prowadzący rozmowę.
– Mówi się więcej o gospodarstwach domowych, ale my po wprowadzeniu embarga, a przed decyzją premiera z lipca, sprowadziliśmy sześć milionów ton węgla właśnie na takie potrzeby, na potrzeby ciepłownictwa i ciepłownictwa drobniejszego. Bo wiedzieliśmy, że wolumen węgla importowanego z Rosji przez podmioty prywatne to było kilkanaście milionów ton, więc to trzeba było zabezpieczyć dla Polaków, bo rynek sam nie był w stanie z dnia na dzień przestawić się na inne kierunki. To tez często wynikało z tego, że te duże przedsiębiorstwa, które się tym zajmowały, miały relacje biznesowe ze Wschodem. To tez nie jest jakiś zarzut, nie było żadnych sankcji, więc było to dozwolone. Ale kiedy ten kierunek został przez sankcje ograniczony, to one z dnia na dzień nie mogły się przerzucić na węgiel np. kolumbijski, musiało tu interweniować państwo i spółki skarbu państwa to zadanie na siebie wzięły i wygląda na to, że wykonały to bardzo dobrze – podsumował Karol Rabenda.
raf