Sejm zajmie się nowelizacją ustawy o Sądzie Najwyższym. Marcin Horała: to kosmetyczne zmiany

W czwartek posłowie mają głosować nad nowelizacją ustawy o Sądzie Najwyższym. To jeden z kamieni milowych, które mają umożliwić wypłatę Polsce środków z Funduszy Odbudowy. Na ten temat Jarosław Popek rozmawiał z „Gościem Dnia Radia Gdańsk”, którym był Marcin Horała, wiceminister funduszy i polityki regionalnej, jednocześnie pomorski poseł PiS.

– To kompromis, który w mojej ocenie jest bliski kapitulacji Komisji Europejskiej, ponieważ jest to kilka kosmetycznych, proceduralnych zmian w stosunku do stanu obecnego, nie naruszających w żaden sposób istotowy tego systemu sądownictwa. Na przykład tego, żeby sędziowie ponosili realną odpowiedzialność dyscyplinarną. To zawsze było przedmiotem sporu, bo to środowisko opozycyjne uważało, że taka odpowiedzialność ma rzekomo naruszać praworządność. Dzięki temu długi spór z Komisją Europejską i przyblokowanie naszych funduszy mogłoby się skończyć – wskazywał Horała.

Prowadzący rozmowę dopytywał, dlaczego ten spór trwał tak długo i prawdopodobnie zakończy się w ten sposób. Przypomniał, że premier Mateusz Morawiecki mówił, że te środki są potrzebne, ale nie aż tak bardzo, jak kiedyś.

– To oczywista sprawa. To nie jest tak, że Polska jest krajem tak biednym, żeby kilka miliardów euro stanowiłoby dla nas jakąś niezwykle istotną, przełomową różnicę. Ale oczywiście lepiej je mieć, niż nie mieć. Zwłaszcza teraz, kiedy sytuacja gospodarcza jest trudna w wyniku ogólnoświatowego kryzysu, presji związanej z wojną za naszymi granicami i w momencie, kiedy nasze państwo jest postrzegane jako miejsce podwyższonego ryzyka, bo przecież tuż za granicą mamy pełnoskalową wojnę. To sygnał, że spór został zażegnany, że nie ma żadnego rozdźwięku, że Polska jest elementem struktur zachodnich, że płyną tutaj euro – to wszystko są elementy pozytywne dla naszej gospodarki. Są oczywiście takie rzeczy, którymi płacić za to nie warto. Nie warto byłoby, gdyby to wymagało naruszenia naszej konstytucji, nie warto by było, gdyby to prowadziło do anarchii w systemie sądownictwa. Ale jeśli spojrzymy na chłodno, na trzeźwo jakie są zapisy w tej nowelizacji, to nie ma tam zapisów, które niosłyby takie ryzyka. Na przykład odpowiedzialność dyscyplinarna sędziów pozostaje, tyle że nadzór będzie sprawował Naczelny Sąd Administracyjny a nie Izba Odpowiedzialności Zawodowej w Sądzie Najwyższym. Nadal, co też wynika z orzeczenia Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej, nie będzie można podważać statusu sędziego tylko dlatego, że został wybrany nową Krajową Radę Sądownictwa – mówił wiceminister.

Horała został także zapytany o to, jak, jego zdaniem, zachowają się posłowie Solidarnej Polski. Michał Woś, wiceminister sprawiedliwości, powiedział bowiem, że „przychodzi mi do głowy scenariusz, w którym mogłoby to oznaczać koniec Zjednoczonej Prawicy”.

– Różne scenariusze można sobie wyobrazić. Koledzy z Solidarnej Polski taki mają pomysł na swoją formację. Jeśli chodzi o formacje mniejsze, to wystarczy spojrzeć na sondaże. Każdy sondaż, w którym Solidarna Polska występuje osobno, wskazuje na to, że nie tylko nie weszłaby do parlamentu, ale nawet nie przekroczyłaby trzyprocentowego progu otrzymania dotacji. Musi szukać jakiegoś pomysłu dla siebie, żeby się nie roztopić w zdecydowanie większym i silniejszym ugrupowaniu, jakim jest PiS. Pomysł kolegów z SP jest, jak rozumiem, taki, że będą stawiali się w roli obrońców suwerenności Polski. Do pewnego stopnia to jest w porządku, każdy ma prawo budować pewną narrację. Mam natomiast nadzieję, że w zderzeniu z twardym interesem narodowym, ale też z interesem politycznym własnej formacji, twarde realia spowodują, że: „narracja narracją, ale jednak żyć trzeba” – podkreślał „Gość Dnia Radia Gdańsk”.

Zdaniem posła nie dojdzie do rozpadu koalicji, a Solidarna Polska ostatecznie zagłosuje za przyjęciem ustawy.

– Mam taką nadzieję. Albo ewentualnie że SP zachowa się w inny sposób, który pozwoli jej zademonstrować swoją podmiotowość, ale tak, aby do rozpadu koalicji nie doszło. Pomijając wszystko, oznaczałoby to oddanie władzy w Polsce koalicji Platformy Obywatelskiej z Lewicą. Odpowiedzmy sobie na pytanie, nawet na chwilę przyjmując te zastrzeżenia SP, czy rządy Donalda Tuska dałyby Polsce większą podmiotowość w stosunkach z Brukselą, większą suwerenność, czy mniejszą? Jeśli zatem komuś na tej suwerenności zależy, to tym bardziej nie powinien dążyć do upadku tego rządu – argumentował Marcin Horała.

raf

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj