Ekspert prawa międzynarodowego: „Korupcja jest rakiem, który toczy unijne instytucje”

Unia Europejska chciałaby uchodzić za wzór cnót, a trzeba zacząć od siebie. Nie umie się sama bronić przed korupcją. To rak, który toczy jej instytucje – mówiła w Radiu Gdańsk prof. Genowefa Grabowska. W audycji „Gość Dnia Radia Gdańsk” na temat ujawnienia jednej z największych afer korupcyjnych w historii Parlamentu Europejskiego rozmawiała z nią Olga Zielińska.

– Jedna z komisji została rozwiązana w trakcie kadencji właśnie z powodów korupcyjnych. Korupcja jest rakiem, który toczy unijne instytucje. Od czasu do czasu to wybucha w komisji, parlamencie czy innych unijnych instytucjach. Unia nie umie się sama bronić przed korupcją. To powoduje, że brak praworządności wewnętrznej czyni ją bardzo słabą w ocenie państw członkowskich, gdzie chciałaby uchodzić za wzór cnót. Trzeba zacząć od siebie – oceniła ekspert prawa międzynarodowego i europejskiego.

Profesor Grabowska była pytana między innymi o to, czy instytucje unijne mają dzisiaj mandat moralny, aby wypowiadać się w kwestii praworządności w poszczególnych krajach. – Moralny nie, ale formalny tak. Prawo europejskie daje im tego typu mandat. Państwa członkowskie się na to zgodziły, ale nie przewidziały, że pod latarnią może być aż tak ciemno. W Unii Europejskiej takie sytuacje wychodziły na światło dzienne od czasu do czasu. Nie o wszystkich wiadomo było opinii publicznej, nie zawsze trafiały one w ręce wymiaru sprawiedliwości. Nie zawsze sprawcy byli karani – przypomniała.

– Rzecz w tym, że tam siedzą ludzie, którzy mają okazje. Jeśli poseł pracuje przy dyrektywie czy rozporządzeniu, to wokół niego będą ludzie, którzy będą usiłowali uczynić z tego dokument im przyjazny. Tak to działało. Zapisywano w prawie europejskim wygodne stwierdzenia, w tym przypadku dla Kataru. Jeśli wiceprzewodnicząca była w stanie iść tak daleko, by stwierdzić że prawo pracy jest bardzo dobrze stosowane w Katarze, to to woła o pomstę do nieba – podkreślała.

Ekspert prawa międzynarodowego zaznaczyła także, że do wielu nieprawidłowości dochodzi w unijnych komisjach, a zarzuty pojawiły się także wobec Ursuli von der Leyen. – Tej afery nie wykrył Parlament Europejski. To nie było samooczyszczenie. To zrobiły zewnętrzne służby: belgijska policja, służby antykorupcyjne Belgii. One aresztowały Evę Kaili. Jeśli ktoś potrafi być tak dalece na bakier z prawem, to jaki ma tytuł, by oceniać innych pod względem praworządności? Taka dwoista moralność jest czymś obrzydliwym i daje podstawy, by tę osobę traktować ostrzej. Nie może być tak, że wobec innych stosuje się wyśrubowane rygory, a dla siebie ma się tak wiele pobłażliwości – wyjaśniła.

– Gdybyśmy przyjrzeli się także innym posłom, którzy tak głośno krzyczeli, by zagłodzić Polskę, doszlibyśmy do wniosku, że to hałasy motywowane tym, żeby tę osobę było widać w europarlamencie. Że ona jest w głównym nurcie i jest osobą walczącą o praworządność, której sama nie umie się poddać i nie potrafi jej stosować. Komisarze dbają o to, by państwa postępowały zgodnie z unijnym prawem. Jak wiele tam jest nieprawidłowości? – zastanawiała się prof. Grabowska.

– Wyobraźmy sobie, że przewodnicząca Komisji Europejskiej ma dać jasny sygnał, by dbać o wewnętrzną poprawność, stosować prawo i walczyć z korupcją. Sama jest osobą, która ma związane ręce, skoro ciążyły na niej zarzuty. Służby stwierdziły też, że dopuściła się plagiatu w swojej pracy doktorskiej. Tego typu grzechów moglibyśmy wskazać więcej. Smutne, że tego typu osoby stoją w pierwszym rzędzie i wskazują, że np. w Polsce nie ma praworządności – przyznała.

Zdaniem profesor Grabowskiej to właśnie w instytucjach unijnych brakuje praworządności. – Z praworządności ukręcono bat na niesfornych, którzy mają inne zdanie. Z tymi państwami się nie dyskutuje, tylko wskazuje, że są złe. To są ci źli, przeciw którym trzeba skierować uwagę innych. Brak praworządności to bliżej nieuchwytne zachowanie. Definicji praworządności nie mamy, mamy tylko opis zdarzeń, które uważa się za niezgodne z prawem. Tego typu zachowań więcej można wskazać w instytucjach unijnych, niż w państwie ostrzeliwanym tym zarzutem – oceniła.

– Brak chęci porozumienia ze strony Komisji Europejskiej jest najgorszy. Chciałabym, żeby komisja wreszcie przestała manewrować i w ten sposób traktować nie tylko Polskę, ale też inne państwa. Żeby zaczęła działać tak, jak mówią traktaty. Żeby sama była praworządna – mówiła.

ua

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj