Solidarna Polska przeciw zmianom w sądownictwie. „W Europie nie ma żadnego kraju, gdzie to jest możliwe”

(fot. Radio Gdańsk)

W piątek przed południem Sejm będzie głosował nad projektem zmian w ustawie o Sądzie Najwyższym. Jak zagłosuje Solidarna Polska? O tym Jarosław Popek rozmawiał z „Gościem Dnia Radia Gdańsk”, którym był Tadeusz Cymański, pomorski poseł Solidarnej Polski.

– Będziemy głosować konsekwentnie. Mamy bardzo duże zastrzeżenia do tego projektu. Oczywiście było wczoraj wieczorem posiedzenie Komisji Sprawiedliwości. Nie jestem jej członkiem, być może pojawiły się jakieś istotne zmiany, które mogłyby to odwrócić. Ale tutaj sytuacja jest jasna. Ta duża różnica zdań pozostała. Zresztą spotkaliśmy się nie z akceptacją, ale zrozumieniem koalicjanta – stwierdził Cymański.

– Sprawa jest dramatyczna, ponieważ wszyscy posiadają racje i istotne argumenty, a z drugiej strony jest ogromna presja sytuacji ekonomicznej w kraju i – myślę – w dużym stopniu niezrozumienie szczegółów tej sprawy przez wielu obywateli. Unia Europejska wykorzystuje ten fakt. Mamy wojnę, wysoką inflację, więc stawia warunki. Sednem sprawy jest to, że oczekuje się, iż każdy sędzia w Polsce będzie mógł w postępowaniu odmawiać sądzenia z tymi sędziami, którzy zostali powołani przez prezydenta w ostatnich siedmiu latach. W praktyce i w naszej ocenie to jest ewenementem, bo w Europie nie ma żadnego kraju, gdzie to jest możliwe – zauważył poseł Solidarnej Polski.

Jak wiadomo, nowelizacja ustawy ma jasny związek z pieniędzmi na Krajowy Plan Odbudowy. Cymański podkreślił, że sprzeciw Solidarnej Polski nie oznacza, że posłowie tej partii nie chcą, by te fundusze trafiły do Polski.

– Nikt przytomny, przy zdrowych zmysłach nie jest przeciwko szybkim i potrzebnym pieniądzom i nigdy nie byliśmy, co nam się przypisuje. Byliśmy i jesteśmy nie przeciwko tym pieniądzom, ale przeciwko warunkom, dyktatowi i szantażowi, jaki temu towarzyszy. To jest coś takiego, że ja chcę kredyt z banku, ale nie zgadzam się na warunki zaporowe nie do przyjęcia. Są pewne zasady. Polska nie powinna być na kolanach. Proszę pokazać jeden kraj w Europie, gdzie jest dopuszczalne to, czego chce Unia – wskazał.

– Tu chodzi o sprawę polityczną. Nie byłoby tematu KPO, gdyby nie wielka, potężna robota dywersyjna nie wszystkich, ale ogromnej części polskich europosłów. Mamy kilkadziesiąt rezolucji, kilkanaście głosowań takich, gdzie wprost głosowali nad rozwiązaniami, które blokują te pieniądze – dodał.

– Niestety w traktatach europejskich „praworządność” czy „wartości” to słowa, z których można robić plastelinę lub gumę. I oni z tego korzystają. No bo czy w Polsce naprawdę nie ma praworządności? Można mówić, że źle działa wymiar sprawiedliwości, za długo, ale nie jesteśmy krajem dzikim, gdzie nie ma reguł i zasad. Nie ma też w Polsce żadnej dyktatury, skoro lider tego „dyktatorskiego” rządu dostaje 700 tys. zł kary. A ktoś prezydenta nazwał debilem i sąd uznał, że to w porządku. Jeżeli sądy są od kogoś zależne, to bardziej od opozycji niż od nas – stwierdził Cymański.

– Mamy upolitycznienie sądownictwa – w pewnej części, bo znakomita większość sędziów pracuje uczciwie i chce spokoju. Ale to, że jeden sędzia drugiemu nie podaje ręki, że trzydziestu sędziów Sądu Najwyższego powiedziało, że z tzw. neosędziami nie będzie orzekać, to są już poważne rzeczy. Odwołuję się do prezydenta, który powiedział wyraźnie i mocno, że nie może być dyskredytowania. Jeszcze jedna uwaga bardzo ciekawa: opozycja zaproponowała, żeby w składach dyscyplinujących innych sędziów byli sędziowie z co najmniej siedmioletnim stażem. Chyba bardziej nie mogli tego pokazać – chodzi o wszystkich sędziów, którzy byli przed dojściem do władzy PiS-u. Czyli jeśli ktoś został uznany przez prezydenta za godnego bycia sędzią, nawet najzdolniejszy, najbardziej apolityczny młody człowiek, jest trędowaty. Chodzi o to, żeby dojechać do wyborów i ten wstrętny rząd wyrzucić przy wykorzystaniu obcych czynników, bo uważam, że – przy całym szacunku dla Brukseli – to nie są polscy wyborcy. A to Polacy mają decydować, kto będzie w Polsce rządził. Platforma, która do dzisiaj nie ma jeszcze programu, wykorzystuje to, by przy pomocy takich mechanizmów, jak ta cała awantura, wpływać na opinię publiczną, bo to ma przełożenie polityczne. Chcą wygrać pod stolikiem, a nie na wierzchu – powiedział „Gość Dnia Radia Gdańsk”.

am

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj