Lewica przygotowuje się do wyborów. Beata Maciejewska: w odróżnieniu od PO mamy program

(fot. Radio Gdańsk)

Wspólna lista opozycji bez Lewicy, ustawa wiatrakowa i pieniądze z KPO – te tematy Jarosław Popek poruszył w rozmowie z „Gościem Dnia Radia Gdańsk”, którym była Beata Maciejewska, posłanka Nowej Lewicy.

– Lewica jest otwarta na każdą ewentualność. Naszym głównym celem jest odsunięcie Prawa i Sprawiedliwości od władzy. Uważamy, że idea wspólnej listy jest dobra, ale jeśli się okaże, że będzie korzystniej dla ugrupowań opozycyjnych, wykluczając z tego Konfederację, startować w innej konfiguracji, to będziemy startować w innej. Wybierzemy wariant, który będzie najbardziej optymalny. W najbliższy weekend mamy spotkania prezydium Nowej Lewicy i zarządu Nowej Lewicy. Przedstawimy kandydata na szefa sztabu wyborczego. Od tego momentu będziemy już bardzo poważnie podchodzili do wszystkich możliwych konfiguracji startu. Czasu zostało niewiele, więc trzeba będzie podejmować ostateczne decyzje. Lewica jest otwarta na każde rozwiązanie – oświadczyła posłanka.

Beata Maciejewska odniosła się też do materiałów opublikowanych ostatnio w tygodniku „Przegląd”. Politolog Maciej Raś, który był niegdyś członkiem SLD, zauważył, że głównym ugrupowaniem anty-PiS staje się Platforma Obywatelska, natomiast redaktor naczelny „Przeglądu” Jerzy Domański stwierdził, że suma błędów i porażek partii politycznych, które czasem na wyrost przyklejają się do Lewicy, zniechęciły do siebie wielu.

– Jestem zaskoczona tymi opiniami. Nie widzę żadnych porażek lewicowych ugrupowań w ostatnim czasie. Wręcz odwrotnie. Widzę naszą bardzo dużą współpracę z różnego rodzaju organizacjami, związkami zawodowymi. Jesteśmy cały czas bardzo blisko naszych wyborców. Jeździmy po Polsce z obywatelskim projektem renty wdowiej. Mamy coraz większe zaufanie bardzo wielu środowisk ludzi pracy, więc nie bardzo rozumiem, co publicyści mają na myśli. Czy to jest kopanie dołków pod Lewicą, czy są związani z jakąś frakcją, która życzy Lewicy źle. Ja życzę Lewicy jak najlepiej. Sondaże są bardzo stabilne. Myślę, że nie ma co dywagować o naszej sytuacji na podstawie artykułów, tylko warto popatrzeć, jak to wygląda w rzeczywistości – skomentowała.

– To nie musi być tak, że Lewica ma być naczelnym anty-PiS-em. Lewica jest ugrupowaniem, które nie chce mieć z PiS-em nic wspólnego i chce, żeby PiS przestał rządzić w Polsce. Ale też ma program, który chce realizować – w odróżnieniu od PO, która bardzo często pytana o program, nie potrafi odpowiedzieć. My ten program mamy. Jesteśmy partią opozycyjną ze swoim bardzo szczegółowym programem w wielu kwestiach – dodała.

Komisja Europejska wyznaczyła Polsce kamienie milowe, które miałyby wpłynąć na odblokowanie pieniędzy z Krajowego Planu Odbudowy. Najważniejszym i najbardziej dyskutowanym w naszym kraju jest projekt nowelizacji ustawy o Sądzie Najwyższym, ale jest także zmiana prawa blokującego rozwój farm wiatrowych na lądzie. Ustawą tą zajmuje się Maciejewska.

– Nasz projekt różni się od rządowego jednym – projekt rządowy, zasadniczo rzecz biorąc, nie zakłada odblokowania tej zasady, która sprawia, że nie można stawiać nowych farm na lądzie. Utrzymuje zasadę 10H, która mówi o tym, że wiatraka nie można postawić w odległości mniejszej niż dziesięciokrotność wysokości. Jednak po pewnymi bardzo restrykcyjnymi warunkami może zostać zmieniona. Jako Lewica chcemy, żeby odblokowano wiatraki na lądzie. Tego chcą też inne ugrupowania opozycyjne. Naszym zdaniem ta odległość może wynosić 500 metrów i zawsze powinny być konsultacje z lokalną społecznością, a nawet z gminą ościenną, jeśli te 500 metrów jest na granicy gmin i to koliduje jakoś sąsiadom. Obecnie jest bardzo wiele obostrzeń i warunków, które bardzo wydłużają proces stawiania nowych farm wiatrowych na lądzie – powiedziała.

Posłanka oceniła też zapis w rządowym projekcie, przewidujący, że inwestor będzie udostępniał przynajmniej 10 proc. mocy na rzecz mieszkańców gminy w formie prosumenta wirtualnego. – Wirtualny prosument to jest dobra idea. Ja w ogóle uważam, że lokalne społeczności powinny w jak najbardziej bezpośredni sposób korzystać z inwestycji, które są na ich terenie. To jest rozwiązanie, które wychodzi naprzeciw takiemu współdzieleniu się tym, co na danym terenie zostaje wytworzone. Natomiast jeśli chodzi o całość tej ustawy, to widać, że premier Morawiecki jest nadal szantażowany przez polityków Solidarnej Polski, którzy opowiadają różne rodzaju głupoty, a rząd temu ulega – stwierdziła.

am

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj